Po zatonięciu na Morzu Czerwonym egipskiego promu „Salaam 98” w porcie Safaga doszło do starć członków rodzin pasażerów statku z policją. Setki osób wtargnęły do biur armatora, domagając się informacji o losie swoich bliskich. Demonstrujący chcieli też uzyskać informacje od władz o katastrofie. Krytykowali także egipskiego prezydenta Hosniego Mubaraka i rząd, odpowiedzialnych, ich zdaniem, za chaos akcji ratowniczej. Rozpoczęła się ona dopiero w dziesięć godzin po zatonięciu promu.
Władze nie ukrywają jednak, że szanse na znalezienie jeszcze kogoś żywego są niewielkie. Jak dotąd udało się uratować 378 ludzi. Z wody wyłowiono do tej pory 195 ciał ofiar. W chwili katastrofy na promie było około 1400 osób.
Według relacji rozbitków zaraz po wypłynięciu statku z portu Duba w Arabii Saudyjskiej pod pokładem wybuchł pożar, mimo to prom przez blisko dwie godziny poruszał się po morzu. Z ich relacji wynika też, że kapitan jednostki jako jeden z pierwszych zbiegł z płonącego statku.