Michała i Krystynę znam od lat. Błogosławiłem ich małżeństwo. Tworzą zgodną rodzinę, w której jest kilkoro dzieci. Rozmawiając, w pewnej chwili Michał podjął temat kobiety, którą spotyka co pewien czas w zakładzie pracy, a której Pan Bóg dał łaskę pięknej urody. Ta pani jest znana także i mnie. Rozmawialiśmy o niej bez jakiejkolwiek dwuznaczności czy cienia podejrzeń. Nagle włączyła się Krystyna, wyrażając lekkie oburzenie, jak możemy poruszać taki temat. Stanąłem w obronie Michała, tłumacząc jego żonie, że nasza rozmowa nie jest zła ani niebezpieczna. Prawdziwy problem – moim zdaniem – pojawia się tam, gdzie wobec najbliższej osoby w ogóle nie porusza się takich tematów. Dalej nasz dialog rozwinął się w kierunku zazdrości, dojrzałej miłości, uczciwości małżeńskiej.
*
Dojrzała miłość, przyjaźń, w ogóle wszelkie dojrzałe i odpowiedzialne ludzkie relacje zakładają dialog, rozmowę także na tematy trudne. Iluż ludzi nie rozpoczęłoby zgubnego nałogu alkoholizmu, gdyby widząc u siebie coraz większy pociąg do trunków, podjęło rozmowę na ten temat. Podobnie z narkomanią, zdradami małżeńskimi, samobójstwami, depresją... Te i inne ludzkie słabości, grzechy i dramaty nie powstają natychmiast, w jednej chwili. Często myśli samobójcze, depresje, uzależnienia, relacje pozamałżeńskie prowadzące do zdrady to proces, który w człowieku dojrzewa tym bardziej, im mniej o tym rozmawiamy z najbliższymi. I tu dotykamy naszego problemu: najłatwiej rozmawiać o innych, najtrudniej ze sobą o sobie. Często jeśli dochodzi do rozmowy, bo problem jest już wielki i trwały, niełatwo znaleźć rozwiązanie. Bywa, że pozostaje rozpacz, rozwód, rozbrat... I nic nie da retoryka w stylu: a mówiłem, a mówiłam...
Na pewno przyczynami braku dojrzałego dialogu jest włączony telewizor, telefon, ciągła nieobecność poszczególnych członków rodziny, wieczny pośpiech, brak empatii. Łatwiej zapobiegać, niż leczyć. Także w takich sprawach jak kryzysy małżeńskie, alkoholizm, utrata więzi z najbliższymi... Nawet najlepsza technika nigdy nie zastąpi ludzkiej rozmowy, dyskusji, dialogu, sporu... zwykłego, ale jakże naturalnego spojrzenia w oczy i podjęcia wymiany myśli, zaczynających się od słów: I co u ciebie słychać?
Kto mówi, nie grzeszy. I jeśli temu mówieniu towarzyszy prawda i życzliwość, wiele ludzkich grzechów i dramatów można uniknąć, zapobiec im, włączyć konkretne, dobre działania. Spójrzmy sobie w oczy i porozmawiajmy o sobie...