Słowniczek pojęć etycznych: Marksistowskie wyzwolenie od tworzenia prawdy
ks. prof. dr hab. Paweł Bortkiewicz TCHR
Marks nie pozostawił uwolnionego, wyzwolonego od Boga człowieka w płaszczyźnie bierności. Zaoferował natomiast przejście do drugiego etapu, który można określić jako etap wolności do.
Etap ten określa najpierw stwierdzenie, że skoro Boga nie ma, to to, kim człowiek będzie, zależy wyłącznie od człowieka. On sam określi się (stworzy) przez...
Marks nie pozostawił „uwolnionego”, „wyzwolonego” od Boga człowieka w płaszczyźnie bierności. Zaoferował natomiast przejście do drugiego etapu, który można określić jako etap wolności „do”.
Etap ten określa najpierw stwierdzenie, że skoro Boga nie ma, to to, kim człowiek będzie, zależy wyłącznie od człowieka. On sam określi się (stworzy) przez własną praksis, przez działanie, czyn. Warunkiem jest tylko uwolnienie praksis od obciążeń związanych z rzekomo normatywną naturą ludzką. O jakie obciążenia chodzi? Marks wyjaśniał, że miał na myśli sztywny podział na podmiot i przedmiot poznania oraz założenia, że człowiek musi najpierw poznać rzeczywistość, by później działać. Marks zastąpił zatem klasyczną koncepcję prawdy koncepcją pragmatyczną. Według niej praktyka tworzy prawdę. W konsekwencji filozofia i filozofowie mają odtąd już nie interpretować świat, ale go zmieniać. Taka promocja filozofii zabrzmiała uwodzicielsko dla wielu, także niemarksistów (stąd na przykład fascynacje Sartre’a komunizmem i marksizmem). Ostatnia z „Tez o Feuerbachu” przynosi proklamację nowego programu antropopraksii. W programie tym, który ogłasza człowieka bogiem pod warunkiem detronizacji Boga, Marks widział jedną trudność: liberalizm indywidualistyczny. Każdy może głosić i stwarzać własną prawdę, a to prowadzić będzie do kolizji projektów poszczególnych jednostek. Tej trudności nie da się pokonać dialogiem. Pozostaje walka, która zadecyduje, czyja prawda zwycięży. W ten sposób wolność do tworzenia prawdy prowadzi do usprawiedliwienia przemocy.