Logo Przewdonik Katolicki

Ksiądz odpowiada

ks. Jan
Fot.

(...) Uczestniczyłam w Mszach św. w Poznaniu z moim wnukiem, który ma przystąpić do I Komunii Świętej. Byłam nieprzyjemnie zaskoczona działaniami mającymi uatrakcyjnić Eucharystię. To jest rzekomo sposób na przyciągnięcie dzieci. Np. zamiast kazania był długi koncert z różnymi instrumentami, który bardziej nadawałby się na zakończenie Eucharystii. Na innej Mszy ksiądz po Ewangelii...

(...) Uczestniczyłam w Mszach św. w Poznaniu z moim wnukiem, który ma przystąpić do I Komunii Świętej. Byłam nieprzyjemnie zaskoczona działaniami mającymi uatrakcyjnić Eucharystię. To jest rzekomo sposób na przyciągnięcie dzieci. Np. zamiast kazania był długi koncert z różnymi instrumentami, który bardziej nadawałby się na zakończenie Eucharystii. Na innej Mszy ksiądz po Ewangelii wziął dużego misia i z nim prowadził taki niby-dialog. Dla mnie, starszej osoby, wyglądało to żenująco. Zabrakło według mnie w tej Mszy sacrum. Czy Kościół powinien chwytać się takich środków, by przyciągnąć dzieci? Czy nie narobią one więcej szkody niż sprawdzona tradycja?
Izabella

O ile dobrze pamiętam, problem odpowiednich aranżacji Mszy św. dla dzieci i młodzieży już pojawiał się w moich odpowiedziach. Ale pewnie dobrze się stało, że Pani o nim przypomina. Wydaje mi się, że ta sprawa wymaga ciągłej refleksji na wielu poziomach.

Używając ewangelicznego porównania, można powiedzieć, że Kościół to ojciec rodziny wyciągający ze skarbca rzeczy nowe i stare. Nieustannie poszukuje sposobów skutecznego głoszenia słowa Bożego we współczesnym, trudnym świecie. Kościół to wspólnota ludzi o rozmaitej wrażliwości emocjonalnej i estetycznej, dlatego rodzi się w nim tak wiele pomysłów, sposobów, poszukiwań i pomyłek. Nieuniknione jest też to, że pewne nowatorskie rozwiązania nie będą od razu znajdowały uznania. Proszę mnie źle nie zrozumieć. Nie jestem zwolennikiem wszystkiego, co wydaje się być nowoczesne. Wiem natomiast, że na jeden dobry pomysł musi nieraz złożyć się szereg nie najlepszych działań.

Reformy liturgiczne sprawiły, że księża czasem w zbyt śmiały sposób modyfikują Eucharystię, zwłaszcza tę dla dzieci. Niektóre z tych pomysłów są naprawdę świetne i wychowują w duchu wiary. Inne, niestety, bywają gorsze. I tu pojawia się olbrzymia możliwość współdziałania rodziców i w ogóle parafian z księżmi. Skoro coś nam nie odpowiada, warto to księdzu zasygnalizować. A równocześnie warto zaproponować jakieś konkretne rozwiązanie i zadeklarować swoją pomoc. Chodzi o to, że często kończy się na krytyce poczynań kapłana, który pozbawiony pomocy i rady wiernych nie ma zbyt wielkich szans na wypracowanie czegoś nowego i lepszego.

Na pewno dzieci wychowane we współczesnej cywilizacji potrzebują więcej bodźców, więcej atrakcji na Mszy. Nie potrafią zbyt długo być spokojne. Trzeba je czymś zająć, przyciągnąć uwagę i po prostu zwyczajnie dopilnować (chodzi o księdza, siostrę lub katechetę, który stoi z dziećmi na Mszy). To już od konkretnego kapłana zależy jakość użytych w tym względzie środków.

Powinniśmy szukać nowych sposobów głoszenia Dobrej Nowiny, by mocniej i głębiej docierała ona do dziecięcych serc. Warto jednak, by rodzice – także zainteresowani tą sprawą – zechcieli dobrym słowem, modlitwą i działaniem wspomóc pracę księży.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki