Ksiądz odpowiada
ks. Jan
Fot.
Omawiamy na lekcjach katechezy problemy miłości i małżeństwa. Dosyć mocno pokłóciliśmy się z katechetą o to, czy wolno narzeczonym współżyć przed ślubem, czy nie wolno. Zdecydowana większość uważała, że wolno, ale oczywiście katecheta miał inne zdanie. Nikt go specjalnie nie słuchał, bo przecież większość narzeczonych współżyje przed ślubem i wszyscy o tym wiedzą....
Omawiamy na lekcjach katechezy problemy miłości i małżeństwa. Dosyć mocno pokłóciliśmy się z katechetą o to, czy wolno narzeczonym współżyć przed ślubem, czy nie wolno. Zdecydowana większość uważała, że wolno, ale oczywiście katecheta miał inne zdanie. Nikt go specjalnie nie słuchał, bo przecież większość narzeczonych współżyje przed ślubem i wszyscy o tym wiedzą. Chciałam się zapytać, czy naprawdę Kościół tak tę sprawę ustawia, że nie wolno? Może warto to zmienić, skoro ludzie robią inaczej?
Aldona
Wielu ludzi nie zna przykazań, a są i tacy, co nawet nie chcą ich znać. Bo to o wiele łatwiej i przyjemniej samemu stworzyć sobie zasady moralne. Co nie znaczy, że te, które poprzez Kościół podaje nam Pan Bóg, straciły znaczenie i nie warto według nich postępować. Do tego jednak trzeba po prostu wierzyć. Trzeba zaufać Panu Bogu, trzeba uczynić Jezusa Panem i Zbawicielem swojego życia. Wtedy człowiek zaczyna rozumieć, dlaczego ma pewnych rzeczy unikać. Jak wierzy, to jest Bogu posłuszny.
Przykazania to nie kwestia demokracji, na jedne możemy zagłosować, na inne nie. Są one wyrazem woli Bożej wobec człowieka. Jak człowiek odrzuca przykazania, to w konsekwencji odrzuca też Pana Boga. To taka powszechna ludzka cecha - takie targowanie się z Bogiem. "Tego niby nie wolno, ale przecież nic się nie stanie, przecież będzie dobrze...", itd. Jesteśmy mistrzami w dorabianiu sobie ideologii do naszych wykroczeń. Myślę, że tak też jest w sprawie czystości przedmałżeńskiej. Istota rzeczy leży jednak nie w argumentach, lecz w wypełnieniu woli Bożej. Na temat czystości przedmałżeńskiej mówi nam Katechizm Kościoła Katolickiego (KKK 2350), wskazując na konieczne w okresie narzeczeństwa budowanie wzajemnego szacunku, wierności i przyjaźni. Rezygnacja z bliskości fizycznej ma pozwalać na lepsze budowanie bliskości emocjonalnej i duchowej. Dlatego warto zachować czystość.
Jeszcze raz pragnę zwrócić Twoją uwagę na kwestię relacji człowieka z Bogiem. Jeśli ktoś ufa Bogu, jeśli przyjaźń z Jezusem jest dla niego wartością, to tak będzie układał sobie życie, by było ono wierne Bożym przykazaniom. To będzie dostrzegał, jakie wartości może w ten sposób osiągnąć. Człowiek naprawdę wierzący ceni sobie wartości ducha i rozumie, że trzeba sobie na nie zapracować. A poza tym przecież okres narzeczeństwa nie trwa wiecznie.
Nasuwa się jeden przykry wniosek. Wygląda na to, że wiele osób w Twojej klasie albo słabo wierzy, albo słabo rozumie swoją wiarę. Skoro brak im odniesienia do Pana Boga, to nie widzą sensu zachowywania czystości. W imię szybkiej i łatwo dostępnej przyjemności rezygnują z budowania uczuciowej głębi w swoich związkach. A potem są tak bardzo rozgoryczeni, że coś im w tym wspólnym życiu nie wychodzi. Coś za coś. Postępowanie nie według woli Bożej, ale swojego widzimisię doprowadza do tego, że człowiek sam siebie krzywdzi.