Logo Przewdonik Katolicki

Waga problemów

ks. prof. dr hab. Paweł Bortkiewicz TCHR
Fot.

Uczestniczyłem kilkanaście dni temu w Wielkopolskim Forum Szkolnych Klubów Europejskich. W czasie bardzo interesującego spotkania wiele wypowiedzi nawiązywało do aktualnie toczącej się rewolty cudzoziemców we Francji. Dramat tamtego "miejskiego powstania" rodzi szereg pytań - o tolerancję i ksenofobię, o zakres praw dla cudzoziemców, o zakres ich uprawnień Wydało mi się wówczas,...

Uczestniczyłem kilkanaście dni temu w Wielkopolskim Forum Szkolnych Klubów Europejskich. W czasie bardzo interesującego spotkania wiele wypowiedzi nawiązywało do aktualnie toczącej się rewolty cudzoziemców we Francji. Dramat tamtego "miejskiego powstania" rodzi szereg pytań - o tolerancję i ksenofobię, o zakres praw dla cudzoziemców, o zakres ich uprawnień…
Wydało mi się wówczas, że mijamy się z sednem problemu europejskiego. Bo tym sednem nie jest polityka wobec imigrantów i cudzoziemców. Sednem dramatu współczesnej Europy jest jej obumieranie i brak stosownej polityki prorodzinnej. Europa bowiem, w jakimś irracjonalnym amoku, zamiast dbać o wzrost swojej populacji poprzez właściwy przyrost naturalny, inwestowała od lat w coraz bardziej liberalną politykę imigracyjną. Dopływ ludności kolonialnej, dopływ uchodźców z Jugosławii, Turcji, w Niemczech od kilku lat z dawnego ZSRR - miał ratować kontynent przed śmiercią.
A przecież takie myślenie jest absurdem. Przed śmiercią może uratować jedynie nowe życie. Polityka prorodzinna i prokreacyjna.
Takiej polityce na pewno nie sprzyja zaangażowanie państwa przeciw tzw. dyskryminacji i troska o "równy status kobiet i mężczyzn". Co bowiem oznacza w tym wypadku "dyskryminacja"? Czyż nie to po prostu, że odmawia się kobiecie bycia mężczyzną, a mężczyźnie bycia kobietą? Czyż troska o "równy status" nie jest absurdem?
Pani minister Środa robiła istotnie wiele w zakresie "równego statusu". Miała też ku temu niewątpliwie szczególne predyspozycje. Kobiecości było w niej tyle, co europejskości w przybyszu z Trynidadu do Anglii. Jej absurdalne wypowiedzi, zwłaszcza o dyskryminacyjnej roli katolicyzmu, powinny być umieszczone w antologii nonsensów nauki obok sowieckich religioznawców.
Dlatego dziwi mnie, że jej eliminacja z życia politycznego zyskała rozgłos w jakichś gremiach czy mediach unijnych, a dokładniej - niemieckich. Chciałbym się zapytać sąsiadów w języku coraz częściej u nich używanym: Nawierno nicziewo nie ponimajetie?

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki