Logo Przewdonik Katolicki

Kryzys demograficzny

Adam Suwart
Fot.

Z profesorem Bohdanem Gruchmanem, przewodniczącym Rady Społecznej przy Arcybiskupie Poznańskim, rozmawia Adam Suwart Rada Społeczna przy Arcybiskupie Poznańskim wydała niedawno kolejne oświadczenie. Tym razem dotyczy ono poważnych problemów demograficznych, jakie obserwujemy w naszym społeczeństwie - Jest to już dziesiąte oświadczenie, którego publikacja poprzedzona była...



Z profesorem Bohdanem Gruchmanem, przewodniczącym Rady Społecznej przy Arcybiskupie Poznańskim, rozmawia Adam Suwart


Rada Społeczna przy Arcybiskupie Poznańskim wydała niedawno kolejne oświadczenie. Tym razem dotyczy ono poważnych problemów demograficznych, jakie obserwujemy w naszym społeczeństwie…
- Jest to już dziesiąte oświadczenie, którego publikacja poprzedzona była obserwacjami i badaniami. Tym razem zajęliśmy się problemami demograficznymi, widocznymi w polskim społeczeństwie. Odpowiednią ekspertyzę przygotował dla nas znany demograf poznański profesor Stanisław Wierzchosławski. Kryzys demograficzny to nie tylko nośny ostatnio temat publicystyczny, ale rzeczywiste zagrożenie, z którym powinny zmierzyć się różne środowiska, w tym szczególnie władze państwowe. Sytuacja demograficzna Polski staje się od kilku lat coraz bardziej dramatyczna. Społeczeństwo starzeje się, rodzi się coraz mniej dzieci, odnotowuje się od kilku lat tzw. ujemny przyrost naturalny. Tymczasem faktyczne próby zaradzenia tym problemom są na ogół bardzo nieskuteczne. Klasycznym przykładem może być tzw. becikowe, czyli jednorazowy dodatek socjalny, który miałby być przyznawany w niektórych gminach matkom rodzącym dziecko. Choć sama inicjatywa wydaje się z założenia trafna, trzeba pamiętać, że jest jedynie doraźnym działaniem, niezastępującym polityki prorodzinnej i demograficznej z prawdziwego zdarzenia, jakiej w Polsce nadal niestety się nie doczekaliśmy.

Jak dalece dramatyczna jest sytuacja demograficzna, widzimy też choćby na przykładzie samej Wielkopolski…
- Rzeczywiście. W formie niemal anegdoty mogę przytoczyć wyniki prognozy, jaką przeprowadził swego czasu jeden z miejscowych demografów. Z prognozy tej wynika, że jeżeli ów ujemny przyrost naturalny, cechujący się niskim poziomem urodzin i przewyższającą go śmiertelnością, będzie się dalej utrzymywał lub - co gorsza - pogłębiał, to pod koniec obecnego stulecia ludność miasta Poznania mogłaby spaść do poziomu mieszkańców grodu poznańskiego z czasów pierwszych Piastów. Oczywiście jest to prognoza ostrzegawcza. Nie da się jednak ukryć, że sytuacja ludnościowa Poznania i Wielkopolski, podobnie jak całego kraju, napawa pewnym pesymizmem. To nie tylko niski wskaźnik urodzin, starzenie się społeczeństwa, ale także niekorzystny ruch wędrówkowy ludności. Coraz więcej osób i rodzin w średnim wieku decyduje się na migrację z Poznania do gmin sąsiednich i dalej, gdzie budują domy i chcą spędzać emeryturę. Z drugiej jednak strony należy pamiętać, że Poznań jako tradycyjny ośrodek pracy, jest nadal celem poszukujących zatrudnienia, próbujących właśnie tu znaleźć poprawę swego losu. Poznań jest też miastem akademickim. Około jedna piąta mieszkańców Poznania to studenci. Władze miasta, wspólnota akademicka, pracodawcy, przedsiębiorcy i sami mieszkańcy nie powinni ustawać w wysiłkach zmierzających do zapewnienia studentom i absolwentom wyższych uczelni godziwych warunków bytowania.

Czy Rada Społeczna, pracując nad omawianym oświadczeniem, spróbowała znaleźć remedium na te poważne problemy?
- Problem demograficzny jest w istocie wielopłaszczyznowy. Zasadniczą rolę w jego łagodzeniu powinno odgrywać państwo. Tymczasem polityka prorodzinna jest u nas najczęściej jedynie hasłem odświeżanym przed kolejnymi wyborami. Niektóre decyzje państwowe, jak na przykład przekazywanie dodatków wyłącznie matkom samotnie wychowującym dzieci, prowadzą w mniejszym stopniu do pomocy potrzebującym kobietom, a częściej do rozmaitych wynaturzeń. Wskutek wadliwej i nieprzemyślanej konstrukcji przepisów mieliśmy niedawno do czynienia z falą fikcyjnych rozwodów, orzekanych tylko po to, aby matki mogły uzyskać skromną zapomogę. Dwa zasadnicze problemy utrudniające poprawę sytuacji demograficznej w naszym kraju to ogromne bezrobocie i fatalna sytuacja budownictwa mieszkaniowego, dostępnego dla uboższej części społeczeństwa. Brak pracy i nikła szansa na mieszkanie szybko zniechęca młodych ludzi do zawierania małżeństw i zakładania rodziny. Do tego dochodzi epatowanie społeczeństwa przez niektóre środowiska takimi "wzorcami" postaw społecznych, jak tzw. związki partnerskie osób jednej płci. Lekarstwem na problemy demograficzne na pewno nie są też próby zmiany ustawy antyaborcyjnej czy jeszcze bardziej okrutne i barbarzyńskie propozycje legalizacji eutanazji.

Niektórzy publicyści zwracają z przekąsem uwagę, że sytuacja prorodzinna Polski była lepsza w epoce propagandy sukcesu PRL, za czasów Edwarda Gierka.
- Paradoksalnie w tych trudnych czasach ludzie częściej decydowali się na zakładanie rodzin. Poziom aspiracji społecznych i ekonomicznych był mniejszy niż obecnie. Utrzymywano pewne formy pomocy prorodzinnej. Często były one jednak pozorne. Bezrobocie było bowiem ukryte. Na mieszkania, często bardzo skromne i źle wykończone, czekało się długo. Jednak rodzina w latach 70. i 80. była, w warunkach niepełnej wolności, jednym z ostatnich bastionów prawdy, miłości i innych pozytywnych wartości. Można powiedzieć, że w latach 90. Polska wraz z odzyskaniem wolności przejęła od europejskiego Zachodu procesy związane z problemami demograficznymi i społecznymi, które tam kiełkowały już w latach 60.

Jakie zadania stoją obecnie przed Polakami w zakresie działań prorodzinnych i demograficznych?
- Bez wątpienia znajdujemy się dzisiaj w historycznej chwili. Mamy okazję, aby przyrost naturalny powiększyć. W dorosłe życie wchodzą dziś ludzie z tzw. wyżu demograficznego z pierwszej połowy lat 80. To przede wszystkim dla nich trzeba stworzyć warunki zachęcające do zakładania rodzin i posiadania dzieci. Badania socjologiczne dowodzą bowiem, że wśród preferowanych wartości tradycyjna rodzina zajmuje u młodzieży nadal jedną z najwyższych pozycji. "Pięć minut" rozwoju demograficznego szybko minie, można jednak i należy je wykorzystać.

Właściwe prowadzona polityka demograficzna to także spojrzenie na ludzi starszych, których w polskim społeczeństwie ciągle przybywa.
- Istotnie, ludzi starszych jest coraz więcej i w najbliższych latach będzie ciągle przybywać. Obserwacja dowodzi, że w porównaniu z ludnością zachodniej Europy, polscy seniorzy znajdują się przeważnie w znacznie trudniejszej sytuacji. Na rencie czy emeryturze są mało aktywni, często nie z własnej woli. Nie mogą się utrzymać, nie stać ich na leki. Wegetując na marginesie społeczeństwa, tracą poczucie wartości i sensu życia. Upadek wielopokoleniowości rodzin, gdzie obok siebie funkcjonują dziadkowie, dzieci i wnuczęta, jest często destrukcyjny dla wszystkich tych pokoleń. Dzieci tracą przewodnictwo i autorytet seniorów, którzy dożywają kresu swego życia, jakże często w zapomnieniu i samotności.

Czy zatem sytuacja rodzinna i demograficzna nie rokuje nadziei na przyszłość?
- Z pewnością nie należy popadać w defetyzm. Widzimy bardzo wiele osób i instytucji, które energicznie pracują na rzecz rodziny. Duża jest tu rola Kościoła, domów samotnej matki, polskiej Caritas, a także wielu innych organizacji, również pozarządowych i samorządowych, które nie ustają w wysiłkach na rzecz wspierania rodziny. Należy jednak pilnie przystąpić do opracowania, a następnie realizacji narodowego programu prorodzinnego i demograficznego. W tym celu wszyscy powinniśmy wywierać konstruktywną presję na nasze władze. Swój głos zabrała w tej sprawie także Rada Społeczna przy Arcybiskupie Poznańskim, której wszystkie te problemy leżą głęboko na sercu.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki