Logo Przewdonik Katolicki

Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu

Adam Suwart
Fot.

Szacuje się, że nawet dwa i pół miliona polskich pielgrzymów pokonało drogę z Ojczyzny do Wiecznego Miasta, aby oddać ostatni hołd namiestnikowi Chrystusa, największemu w dziejach Polakowi - śp. Ojcu Świętemu Janowi Pawłowi II. Pierwsi Polacy postanowili wyjechać do Rzymu jeszcze przed 2 kwietnia, kiedy to światu ogłoszono najsmutniejszą wiadomość o odejściu Papieża. Prawdziwa...

Szacuje się, że nawet dwa i pół miliona polskich pielgrzymów pokonało drogę z Ojczyzny do Wiecznego Miasta, aby oddać ostatni hołd namiestnikowi Chrystusa, największemu w dziejach Polakowi - śp. Ojcu Świętemu Janowi Pawłowi II. Pierwsi Polacy postanowili wyjechać do Rzymu jeszcze przed 2 kwietnia, kiedy to światu ogłoszono najsmutniejszą wiadomość o odejściu Papieża. Prawdziwa fala nastąpiła jednak w poniedziałek, 4 kwietnia, równocześnie z przeniesieniem ciała Ojca Świętego do Bazyliki św. Piotra w Watykanie.


Z dnia na dzień zwiększała się, podawana przez cywilne władze Rzymu, liczba szacunkowa pielgrzymów przybywających do stolicy Włoch, by pożegnać Ojca Świętego. Prefekt Rzymu ogłosił w czwartek, 7 kwietnia, dzień przed ceremonią pogrzebową Papieża, że ostatecznie do miasta ma przybyć nawet siedem milionów osób, spośród których grupę najliczniejszą, bo ponaddwumilionową mają stanowić Polacy.

Wielka podróż


Wielka podróż Polaków do stolicy chrześcijaństwa przebiegała różnymi drogami. Część rodaków zdecydowała się na najkrótszą i najmniej uciążliwą drogę lotniczą. Z przelotu do Rzymu, trwającego przeciętnie dwie godziny, skorzystali jednak nieliczni. Bilety lotnicze zostały zarezerwowane i wykupione w pierwszych kilkunastu godzinach od podania wiadomości o odejściu Ojca Świętego.
Ci, którzy ze względów organizacyjnych lub finansowych nie zdołali dotrzeć do Rzymu samolotem, decydowali się na podróż pociągiem lub autobusem. Z każdego większego miasta wyjeżdżało codziennie od kilku do kilkudziesięciu autobusów. Przeciętny koszt przejazdu autobusem wahał się od 500 do 700 złotych. Przejazdy te organizowane były przez biura podróży, ale także diecezje, parafie, duszpasterstwa młodzieżowe i akademickie, niektóre firmy i zakłady pracy, samorządy lokalne - szczególnie przez gminy i miasta, które w wyjątkowy sposób związane były z Ojcem Świętym, jak choćby Wadowice.
Na przejściach granicznych, szczególnie z Czechami i Słowacją, stopniowo wzrastał ruch, który był kilkakrotnie większy niż przeciętny o tej porze roku. Władze celne i graniczne Czech i Słowacji zapowiedziały znaczne ułatwienia dla Polaków podczas odpraw granicznych. Zapewniono też udrażnianie głównych dróg i autostrad z Polski przez Czechy, Słowację, Austrię i południowe Niemcy do Włoch. Na przejściach granicznych wyznaczono też dodatkowe pasy odpraw. Mimo masowych przejazdów i podróży drogi były przejezdne. Oczekiwanie na przejściach granicznych nie wydłużało się nadmiernie. Pokonanie wynoszącej 1800 km najkrótszej drogi z Warszawy do Rzymu przez Cieszyn, Wiedeń, Graz, Klagenfurt, Bolonię i Florencję trwało w przypadku przejazdu samochodem lub autobusem od 24 do 36 godzin.
Niektórzy polscy żałobnicy dostawali się do Rzymu także pociągiem. PKP Intercity przygotowały ok. pięciu tysięcy biletów dla podróżnych, którzy do stolicy Włoch udali się w sześciu specjalnych pociągach. Ich sprzedaż miała się zacząć na dworcach głównych w kilku większych miastach we wtorek rano. Od wieczoru dnia poprzedniego przed kasami międzynarodowymi ustawiały się kilkusetosobowe kolejki. Ostatni pociąg do Rzymu z około 600 polskimi pielgrzymami odjechał z Dworca Wschodniego w Warszawie w środę, 6 kwietnia, o godzinie 22. Planowo miał dotrzeć do Rzymu następnego dnia przed godziną 23.

Trudności w Wiecznym Mieście


W samym Rzymie i Watykanie sytuacja była raczej trudna. W środę było już wiadomo, że nie wystarczy miejsc noclegowych dla dużej części, jeśli nie dla większości pielgrzymów. Wielu z nich zostało więc skazanych na koczowanie w parkach, na skwerach, a także na specjalnie udostępnionych stadionach, w halach sportowych, w miasteczku uniwersyteckim. Wielu przybywających na pogrzeb noce spędzało pod gołym niebem, na karimatach, w namiotach i pod kocami. Mimo upałów panujących w Rzymie w ciągu dnia noce były jeszcze chłodne. Temperatura spadała nad ranem nawet do 6-7 stopni Celsjusza. Włoskie media i służby porządkowe wypowiadały się o polskich pielgrzymach z wielkim uznaniem. Podkreślano godne zachowanie Polaków, którzy znosili liczne niedogodności pobytu w Rzymie. Nawet ci rodacy, którzy w dniu pogrzebu nie dostali się na Plac św. Piotra, albo wcześniej nie zdołali oddać hołdu Ojcu Świętemu, zachowywali godność i pokorę.

Polska składa hołd


Podczas uroczystości pogrzebowych Rzeczpospolitą Polską oficjalnie reprezentowały najwyższe władze państwowe: prezydent RP Aleksander Kwaśniewski z żoną, marszałek Sejmu Włodzimierz Cimoszewicz, marszałek Senatu Longin Pastusiak, premier Marek Belka. Ponadto w skład oficjalnej delegacji weszli: prezydent Lech Wałęsa, były premier Tadeusz Mazowiecki, były marszałek Sejmu Wiesław Chrzanowski i była premier, obecnie ambasador Polski w Watykanie, Hanna Suchocka.
Do Watykanu przybyło też ponad pięćdziesięciu polskich biskupów z Prymasem Polski kardynałem Józefem Glempem i przewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski arcybiskupem Józefem Michalikiem. Polscy biskupi uczestniczyli we Mszy św. pogrzebowej, ale jej nie koncelebrowali, bowiem zgodnie z watykańskim ceremoniałem taką liturgię sprawować mogą jedynie kardynałowie. Wśród purpuratów jest ośmiu Polaków: Prymas Polski i arcybiskup metropolita warszawski kardynał Józef Glemp, metropolita krakowski kardynał Franciszek Macharski, metropolita łaciński Lwowa kardynał Marian Jaworski, prefekt Watykańskiej Kongregacji Wychowania Katolickiego kardynał Zenon Grocholewski, kardynał Adam Kozłowiecki i kardynał Andrzej Deskur z Rzymu, kardynał Stanisław Nagy oraz emerytowany arcybiskup metropolita wrocławski kardynał Henryk Gulbinowicz. Czterej ostatni hierarchowie ze względu na przekroczony wiek 80 lat nie mają jednak prawa udziału w konklawe.
Wielu Polaków, którzy z różnych przyczyn nie mogli udać się do Rzymu, śledziło ceremonię pogrzebową przed ekranami telewizorów lub na telebimach ustawionych przy wielu kościołach. Cały naród polski pokrył się najgłebszą żałobą.
W Rzymie Polacy swą wytrwałością i znoszeniem niekiedy bardzo trudnych, wręcz spartańskich warunków, pięknie zamanifestowali swoje najwyższe oddanie i szacunek wobec zmarłego Ojca Świętego Jana Pawła II.
W tych dniach Rzym, stolica świata chrześcijańskiego i centrum cywilizacji łacińskiej, stał się też stolicą narodu polskiego.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki