Logo Przewdonik Katolicki

Zakochani w baroku

Natalia Budzyńska
Fot.

Nie nudne odegranie barokowych hitów, ale prawdziwy festiwal z pasją zafunduje publiczności we Wrocławiu znana poznańska, choć już międzynarodowa orkiestra Arte dei Suonatori. Podczas trwającego dziesięć dni I Festiwalu Trzech Baroków usłyszymy aż osiemnaście koncertów! Arte dei Suonatori nie mają wakacji - w ciągu roku raczą nas trwającym permanentnie wędrownym festiwalem "Muzyka...

Nie nudne odegranie barokowych hitów, ale prawdziwy festiwal z pasją zafunduje publiczności we Wrocławiu znana poznańska, choć już międzynarodowa orkiestra Arte dei Suonatori. Podczas trwającego dziesięć dni I Festiwalu Trzech Baroków usłyszymy aż osiemnaście koncertów!


Arte dei Suonatori nie mają wakacji - w ciągu roku raczą nas trwającym permanentnie wędrownym festiwalem "Muzyka dawna - persona grata", a latem organizują co rusz nowe imprezy. Zaledwie miesiąc temu skończył się w Toruniu I Festiwal Haendlowski, a muzycy już przenieśli się do Wrocławia. I to jeszcze nie koniec planów na lato. Projekty Orkiestry są tak ciekawe, że nie są w stanie znudzić nawet najzacieklejszego wroga tzw. muzyki poważnej. Ucieczkę od konwencji i autentyczną miłość do muzyki barokowej - to w skrócie - zaoferuje nam wrocławski Festiwal z pewnością. Wszak największym sprzymierzeńcem nudy jest rutyna, a muzycy Arte dei Suonatori zdają się to wiedzieć, dlatego ich gośćmi są muzycy może nie o znanych nazwiskach, ale tacy, którzy umiejętności łączą z entuzjazmem i oryginalnością. W przypadku tego Festiwalu bardzo niecodzienny jest też repertuar.

Trzy baroki


Nazwiska Bacha i Haendla kojarzą wszyscy, nawet ignoranci muzyczni, ale te, które znalazły się na spisie kompozytorów, których muzyki wysłuchamy we Wrocławiu, nie będą znane niejednemu melomanowi. Bo cóż to są za nazwiska: Georg Muffat, Pierre Attaignant, Eustache Du Caurroy, Adrien le Roy, Michel Blavet, Johann Joachim Quantz, Nicola Porpora, Cesare Negri, Orlando di Lasso? Otóż te nazwiska, które obiły się o uszy pewnie jedynie muzykologom i absolwentom szkoły muzycznej, otrzymają postać, wpiszą się w historię już bardzo konkretnie. Także, a może przede wszystkim na takich nazwiskach zbudowany jest Festiwal Trzech Baroków i nie są one traktowane jako wyłącznie ciekawostka do okraszenia tych sławnych i wybitnych. Muzycy zapraszają słuchaczy do odkrywania tajemnicy, jaka kryje się w nieznanym nazwisku, które nosił przecież żywy człowiek, w jego muzyce i - oczywiście - w jej wykonaniu. Wszyscy żyli w tym samym mniej więcej czasie, ale w różnych miejscach. Czy miało to jakieś znaczenie? Barok w muzyce jest bardzo różnorodny, właściwie każdy wyraźnie odznaczający się kulturowo rejon w Europie miał swoją własną odmianę baroku. Aż do nastania klasycyzmu te style i odmiany lubiły się mieszać, jednak trzy z nich zachowały największą odrębność: barok włoski, francuski i niemiecki.
Kolebką muzyki barokowej są bezsprzecznie Włochy. To tam narodziła się barokowa stylistyka, z której czerpali przybysze z innych części kontynentu. We Florencji powstały pierwsze dzieła gatunku operowego i nowa technika - monodia akompaniowana, która była odmianą po renesansowej wielogłosowości. Oprócz opery powstawały oparte na monodii oratoria i kantaty. Organista przy Bazylice św. Piotra w Rzymie Girolamo Frescobaldi doprowadził do rozkwitu muzykę na instrumenty klawiszowe, a trochę później Arcangelo Corelli stworzył gatunek concerto grosso. W Wenecji otwarto pierwszy publiczny teatr operowy, w którym rozwijał się styl bel canto i prototyp późniejszej uwertury. "Burza i ogień stylu włoskiego", czyli Antonio Vivaldi tworzył również w Wenecji. Natomiast Neapol w drugiej połowie XVII wieku stał się prawdziwą stolicą świata muzycznego. Ekspansja włoskiego baroku na szczęście tylko przez chwilę zagroziła innym krajom i choć najlepiej styl włoski czuł się w Niemczech, to przecież nie można powiedzieć, żeby Jan Sebastian Bach był "włoski". Niemiecki barok związany był z niezwykle popularnym chorałem protestanckim, do którego dołączyła wenecka technika polichóralna i styl koncertujący, z czego rozwinęła się kantata, osiągając szczyty w twórczości Bacha. W jego twórczości dokonała się synteza wszystkich gatunków niemieckiego baroku.
Umiar, lekkość i elegancja - to cechy charakterystyczne muzyki francuskiej z tego okresu, a jego najbardziej znanym przedstawicielem był Jean-Baptiste Lully. To on stworzył tragedię liryczną - francuską formę opery. Muzyka instrumentalna obejmowała twórczość lutniową, organową i klawesynową, natomiast styl orkiestrowy rozwinął się tu późno. Ponieważ życie kulturalne koncentrowało się we Francji bardziej w Wersalu niż w kościołach, francuska muzyka religijna prezentuje się skromnie w porównaniu z włoską i niemiecką, a kantata świecka szybko przesłoniła kantatę religijną.

Jedna muzyka


Czy uda nam się odróżnić jeden barok od drugiego? Ale przecież czy o to chodzi? Arte dei Suonatori chcą zabrać nas w podróż sprzed trzech wieków, ale nie szykuje się zwykłe przeniesienie w czasie, tylko tajemnicza przygoda z "trzema barokami". Organizatorzy piszą: "Przedziwnie wyglądają krótkie encyklopedyczne notki poświęcone muzykom i kompozytorom, w których czytamy, że w swojej twórczości "łączyli elementy różnych stylów", że "pozostawali pod wpływem najpierw stylu włoskiego, a później francuskiego" i tak dalej, i tak dalej. Te lakoniczne sformułowania zacierają całą niezwykłą złożoność dziejów kultury muzycznej i indywidualnych losów artystów siedemnastego i osiemnastego wieku.
Bo przecież nie jest tak, że ktoś zasypia jako kompozytor piszący w stylu włoskim, a budzi się jako reprezentant stylu francuskiego. Nie jest tak, że ktoś dokonuje połączenia elementów wywodzących się z różnych stylistyk wyłącznie dlatego, że chce się nimi zabawić, albo dlatego, że właśnie pojawił się na to popyt. W muzyce barokowej, tak jak dzisiaj i tak jak chyba zawsze, spotykamy oczywiście erudycyjną premedytację i komercyjny cynizm, ale dużo częściej motywację głębszą, wynikającą ze źródłowego, fundamentalnego zachwytu, oszołomienia, inspiracji. Muzycy podchwytują najciekawsze i najbardziej, ich zdaniem, intrygujące pomysły, starają się je wykorzystywać, rozwijać, stosować w nowych, często zaskakujących kontekstach. Jeśli są Włochami i mieszkają we Włoszech, powiemy, że rozwijają narodowy styl włoski. Jeśli są Francuzami i mieszkają we Francji, powiemy, że rozwijają narodowy styl francuski. Jeśli są Niemcami i mieszkają w Niemczech, Anglii albo w Czechach, napiszemy, że są... twórcami syntezy. Właśnie, czy Bach, pisząc swoje koncerty skrzypcowe, nie rozwijał stylu włoskiego? Czy Telemann nie dodawał czegoś oryginalnego do stylu francuskiego? Czy Haendel nie poszerzał granic muzyki "w ogóle"? A Couperin, Charpentier albo Lully? Czy ich dokonania nie wnosiły czegoś istotnego do muzyki widzianej jako fenomen nie znający granic i narodowościowych podziałów? Bo w gruncie rzeczy przecież muzyka jest jedna.

Alchemia na próbach


Koncert jest momentem kulminacyjnym, muzyk o najwyższym stopniu koncentracji potrafi osiągnąć najlepsze wyniki. Ale muzyka to nie sport. Próby nie tylko są zwykłym przygotowaniem, potrafią też być twórcze. Co więcej, japoński wiolonczelista i dyrygent Hidemi Suzuki powiedział nawet kiedyś, że próby są z reguły bardziej interesujące niż sam koncert. Hidemi Suzuki jest blisko związany z Arte dei Suonatori, nie jest więc dziwne, że i oni zapraszają na próby publiczność. Na próbach - to oczywiste - więcej jest luzu niż koncertowego stresu, kontrowersyjne wykonania i eksperymentalne pomysły właśnie tam najczęściej dochodzą do głosu. Dopiero połączenie szalonych pomysłów i monotonnej pracy daje wynik, który potem słyszymy na koncercie lub na płycie. Warto więc skorzystać z wrocławskiej oferty Arte dei Suonatori i doświadczyć tego, co przed zwykłym słuchaczem jest zakryte: owych alchemicznych procesów.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki