"Chcę zgłosić chrzest" - powiedział na powitanie młody ojciec. "Proszę bardzo" - odrzekłem. Z aktu urodzenia zacząłem spisywać konieczne informacje. Potem poinformowałem o katechezie przed chrztem i życzliwie pożegnałem młodego parafianina. Po kilku dniach spotkaliśmy się ponownie już w szerszym gronie. Omówiłem chrzest, powiedziałem, jak w naszym kościele udziela się tego sakramentu. Wszystko przebiegło w pogodnej atmosferze. Na koniec rodzicom i chrzestnym dałem kartki do spowiedzi. Nie czynię tego zawsze, tylko wówczas, gdy twarze moich parafian są nieznane albo bardzo mało. Z uśmiechem na twarzy pożegnałem rodziców i chrzestnych małego Stasia. Nadszedł dzień jego chrztu. Do zakrystii przyniesiono kartki od spowiedzi. Spośród czterech trzy były fałszywie podpisane. A że zrobiono to bardzo prymitywnie, nie miałem co do tego wątpliwości.
Poza prawdą wolność nie jest wolnością. Jest pozorem. Jest nawet zniewoleniem.
Jan Paweł II, Olsztyn 1991
Większość sakramentów wymaga publicznych wyznań. Tak jest z sakramentem chrztu, małżeństwa, kapłaństwa i Eucharystii. Trzeba wobec zebranego Kościoła złożyć konkretne wyznanie. Zawsze zakłada ono zgodność słów ze stanem duszy. A więc jeżeli kapłan bądź diakon pyta przed chrztem rodziców i chrzestnych, na przykład, czy wyrzekają się wszystkiego, co prowadzi do zła, aby ich grzech nie opanował, odpowiedź "wyrzekamy się" bezwzględnie zakłada czystość sumienia, szczerość serca. Stąd wymóg spowiedzi, jeśli kanonicznie można z niej skorzystać. Szczerość wypływająca z prawdy jest tak obowiązująca, że jej brak powoduje nieważność otrzymanego sakramentu - na przykład małżeństwa, kapłaństwa czy pokuty. Wobec tego, że chrzest otrzymuje niemowlę, z racji nierozwiniętej świadomości, ten sakrament zawsze jest ważnie udzielany. Pozostaje problem świętokradzkiej Komunii Świętej tych, którzy do niej przystępują bez czystego sumienia.
Kościół założony przez Jezusa Chrystusa ma to szczególne piękno, że nie daje, nie udziela niczego pod przymusem. Nie można w jakikolwiek sposób przymusić kogokolwiek do spowiedzi, Komunii, małżeństwa, kapłaństwa... nawet do modlitwy nie można zmusić człowieka. Wiara w Boga zakłada całkowitą wolność. I to w niej jest przepiękne i święte... Można kogoś zmusić do jedzenia (kiedyś tak robiono w zakładach karnych w Polsce, gdy skazany chciał protestować głodówką), do nauki, do milczenia, nawet do współżycia... ale nie można zmusić do wiary.
Rodzice małego Stasia do kościoła w ogóle nie chodzą. Sakramentów nie przyjmują. Ojciec już w latach szkolnych, przebywając w technikum z internatem, wyznawał całkowitą obojętność religijną. Wobec powyższego powstaje pytanie: Dlaczego pragnął chrztu swego syna? Dalej, czy wręczone kartki do spowiedzi były przymusem? Bynajmniej... wystarczyło, że rodzice dziecka oświadczyliby, że do tego sakramentu nie przystąpią. Wobec obowiązujących przepisów Kościoła i w takiej sytuacji nie wolno księdzu odmówić chrztu dziecka. Szkoda, że zabrakło odwagi do tego wyznania...
Pan Bóg pragnie wiary wypływającej z wolności. Jeśli wolności nie ma, to i nie ma wiary... bo do niej zmusić ni jak nie można... Warto o tym pamiętać, by wierzyć i kochać Boga naprawdę, a nie na niby...