Podczas Światowych Dni Młodzieży Ewangelia zaproponowała młodym przykład Maryi Dziewicy, w najbardziej krytycznej dla niej chwili, kiedy udała się, by nawiedzić swoją kuzynkę, Elżbietę. Ewangelia mówi, że „wstała i poszła z pośpiechem”. Bardzo lubię przyzywać Matkę Bożą jako Matkę Bożą spieszącą, bo zawsze działa na naszą rzecz z pośpiechem. Nigdy nie każe nam czekać: jest Matką wszystkich. W ten sposób Maryja także i dzisiaj, w trzecim tysiącleciu prowadzi pielgrzymkę młodych idących za Jezusem. Podobnie jak uczyniła to sto lat temu w Portugalii, w Fatimie, kiedy zwróciła się do trojga dzieci, powierzając im orędzie wiary i nadziei dla Kościoła i świata. Dlatego podczas Światowych Dni Młodzieży powróciłem do Fatimy, do miejsca objawienia, i wraz z młodymi chorymi modliłem się, aby Bóg uzdrowił świat z chorób duszy: pychy, kłamstwa, wrogości, przemocy – są to choroby duszy, a świat jest chory na te choroby. Ponowiliśmy też poświęcenie nas samych, Europy, świata Niepokalanemu Sercu Maryi. Modliłem się o pokój, jest bowiem bardzo wiele wojen we wszystkich częściach świata. (…)
Podczas gdy na Ukrainie i w innych miejscach na świecie toczą się walki, a w niektórych ukrytych miejscach planowana jest wojna – to okropne, planuje się wojnę – Światowe Dni Młodzieży pokazały wszystkim, że możliwy jest inny świat: świat braci i sióstr, gdzie flagi wszystkich narodów powiewają razem, obok siebie, bez nienawiści, bez lęku, bez zamknięcia, bez broni! Przesłanie młodych ludzi było jasne: czy usłyszą je „wielcy tej ziemi” ? – zastanawiam się. Ten młodzieńczy entuzjazm, który pragnie pokoju? Jest to przypowieść na nasze czasy i także dzisiaj Jezus mówi: „Kto ma uszy, niechaj słucha! Kto ma oczy, niechaj patrzy!”. Ufajmy, że cały świat będzie słuchał tego Dnia Młodzieży i dostrzeże to piękno młodych ludzi, idąc naprzód.
Audiencja ogólna, środa 9 sierpnia
Trzeba szukać radości, trzeba ją odkrywać, trzeba ją odkrywać w dialogu z innymi, w którym musimy dawać te korzenie radości, jakie otrzymaliśmy. A to czasami sprawia, że jesteśmy zmęczeni. Zadam wam pytanie: czy czasami jesteście zmęczeni? (…) Pomyślmy o tym, co się dzieje, gdy jesteśmy zmęczeni: nie mamy ochoty nic robić, jak mówimy po hiszpańsku: rzucamy gąbkę, ponieważ nie mamy ochoty iść dalej, a potem poddajemy się, przestajemy chodzić i upadamy. Czy uważacie, że osoba, która upada w życiu, która ponosi porażkę, która popełnia nawet poważne, duże błędy, że jej życie się skończyło? Nie. (…) Co należy zrobić? Wstać. To coś bardzo pięknego, co chciałbym wam dziś zostawić jako pamiątkę. Żołnierze korpusu alpejskiego, którzy lubią wspinać się po górach, mają bardzo piękną piosenkę, która brzmi następująco: „W sztuce wspinania się na górę liczy się nie to, by nie upaść, ale żeby nie trwać w upadku”. To jest piękne.
Ten, kto trwa w upadku, już przeszedł na emeryturę życia, zamknął się, zamknął się na nadzieję, zamknął się na złudzenia i pozostaje tam, gdzie upadł. A kiedy widzimy naszego przyjaciela, który upadł, co powinniśmy zrobić? Podnieść go z całą mocą. Podnieś go. Zwróć uwagę na gest, który wykonujesz, gdy musisz się podnieść lub musisz pomóc komuś się podnieść: patrzysz na niego z góry. Jest to jedyny przypadek, jedyna okazja, w której wolno patrzeć na osobę z góry i jest on po to, żeby ją podnieść.
Jakże często widzimy ludzi patrzących na nas w ten sposób, ponad naszymi ramionami, z góry na dół. To smutne. Jedyną okazją, jedyną sytuacją, w której wolno patrzeć na osobę z góry, jest dopomożenie jej w powstaniu.
Przemówienie podczas wieczornego czuwania z młodzieżą w Lizbonie, sobota 5 sierpnia
Chciałbym wam, będącym uczulonymi na kłamstwa i puste słowa, jasno powiedzieć: w Kościele jest miejsce dla wszystkich. Nikt nie jest bezużyteczny, nikt nie jest zbędny, dla każdego jest miejsce. Takich, jakimi wszyscy jesteśmy. I Jezus mówi to wyraźnie, kiedy wysyła apostołów, aby zaprosili na ucztę człowieka, który ją przygotował: „Idźcie i przyprowadźcie wszystkich, młodych i starych, zdrowych i chorych, sprawiedliwych i grzeszników: wszystkich, wszystkich”. W Kościele jest miejsce dla wszystkich. „Ojcze, ale ja jestem nędznikiem…, jestem podła…, czy jest dla mnie miejsce?”. Jest miejsce dla wszystkich! (…) I to jest Kościół, Matka wszystkich. Tu jest miejsce dla wszystkich. Pan nie wytyka palcem, ale otwiera ramiona. (…) Jezus ukazuje nam to na krzyżu, który wyciągnął swe ramiona tak bardzo, że został ukrzyżowany i umarł za nas wszystkich. Jezus nigdy nie zamyka drzwi, nigdy, ale zaprasza cię, abyś wszedł: „wejdź i zobacz”. Jezus cię przyjmuje, Jezus akceptuje.
Przemówienie podczas oficjalnego rozpoczęcia ŚDM, czwartek 3 sierpnia