Na Facebooku odniosłeś się do afery dopingowej triathlonisty Roberta Karasia: „Z zasady nie komentuję i nie ekscytuję się doniesieniami na temat kolejnych przypadków dopingu. Przez 30 lat pracy zawodowej w antydopingu spotykałem się z różnymi sytuacjami. Ale ponoć i absurd ma swoje granice…”. Ta sprawa jest jakoś wyjątkowa?
– Biorąc pod uwagę zainteresowanie, jakie wywołała, na pewno tak. Tym bardziej, że nie dotyczy sportu, który jest powszechnie uprawiany w Polsce, zwłaszcza w tej ekstremalnej odmianie. Śledząc dyskusje i komentarze pojawiające się w przestrzeni publicznej, można stwierdzić, że wciąż jest bardzo wiele do zrobienia, jeśli chodzi o edukację antydopingową. Główni „bohaterowie” zamieszania są najlepszym przykładem braków podstawowej wiedzy na temat dopingu w sporcie.
Mamy do czynienia z bohaterem tragicznym, który niczym Dr Jekyll i Mr Hyde jednego dnia jest sportowcem, którego reguły antydopingowe obowiązują, a drugiego już nie. Zaprezentowano także postać komiczną, przedstawiającą się jako hobbysta zajmujący się suplementacją, który lekceważąc autorytety medyczne, opowiada o magii i cudach w leczeniu, stosując środki, które z lekami nie mają nic wspólnego, jednocześnie udowadniając, że nie ma pojęcia o ich właściwościach.
Niektórzy się tłumaczą, że stosowanie dopingu to norma i bez tego nie da się być mistrzem w sporcie. Po prostu jedne substancje są na liście zakazanych, a inne nie – lub jeszcze nie! Czym jest doping?
– Nie pamiętam, aby jakikolwiek wcześniejszy przypadek dopingu wywołał w naszym kraju tak jednoznaczne potępienie w środowisku sportowym, zarówno przez zawodników, jak i dziennikarzy, kibiców czy sponsorów. Wielokrotnie powtarzano, że godzi on w całe środowisko. Nie potrafię odpowiedzieć, jak często przez ostatnie 30 lat byłem pytany, czy dane zawody można było wygrać bez dopingu. Im niżej w hierarchii sportu zejdziemy, tym problem niedozwolonego wspomagania farmakologicznego jest większy. Obowiązująca w świecie sportu definicja dopingu nie ogranicza się wyłącznie do używania zabronionych substancji lub metod. Dopingiem jest m.in. także zachęcanie do ich stosowania, posiadanie zabronionych środków, handel nimi, manipulacje podczas kontroli czy odmowa poddania się stosownym badaniom. Twierdzenie, że doping jest normą w sporcie, jest absolutnie fałszywe i godzi w rzeszę uczciwych zawodników.
Głównym powodem łączenia powszechności dopingu ze sportem jest brak stosownej definicji sportowca, a terminem tym określamy zarówno przedstawicieli sportów olimpijskich, jak i szeregu innych rywalizacji, które niekoniecznie ze sportem powinny być utożsamiane.
W maju Polska Agencja Antydopingowa powołała interdyscyplinarny Zespół Naukowy, którego jesteś szefem. Jakie macie cele?
– Zespół ma wspierać naukowo pracowników Agencji, zarówno pod kątem klasyfikacji substancji farmakologicznych (bo lista substancji i metod zabronionych ma otwarty charakter i wymieniono na niej jedynie przykłady środków dopingujących), oceny wyników badań antydopingowych, jak i edukacji. Chcielibyśmy także, we współpracy z różnymi ośrodkami naukowymi, inicjować i realizować projekty badawcze dotyczące różnych aspektów zwalczania dopingu w sporcie.
Jak te środki wpływają na człowieka?
– Środki dopingujące to substancje o różnym mechanizmie oddziaływania na organizm. Ale nie wszystkie mają bezpośredni wpływ na poprawę wyniku sportowego. Zostały zabronione chociażby ze względu na negatywne konsekwencje zdrowotne, które mogą wywołać u osób je stosujących. Wśród nich są także i te o dużym potencjale uzależniającym, jak narkotyki, stymulanty czy steroidy anaboliczno-androgenne. Każdy sposób edukacji i przestrzegania przed niepożądanymi skutkami środków farmakologicznych, zagrażającymi zdrowiu i życiu człowieka, jest godny aprobaty. Tym bardziej, że reklamodawcy dostrzegają w nas – konsumentach – prodopingowy pierwiastek. Stąd też proponuje nam się różnego rodzaju kosmetyki jako doping dla włosów, ciała czy zmysłów; oferuje się internet na dopingu, który jest kilkukrotnie szybszy od standardowego; możemy przeczytać o komputerowym systemie operacyjnym na sterydach, który sprawdzi się w biznesie. Jako wisienkę na torcie przywołam reklamę leku zawierającego steroid anaboliczno-androgenny, która była nadawana przez długi czas w jednej ze stacji telewizyjnych przed głównym wydaniem wiadomości sportowych i tuż po nim.
---
Andrzej Pokrywka
Doktor nauk farmaceutycznych, adiunkt w Zakładzie Biochemii i Farmakogenomiki Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego; przez 20 lat (1994–2015) związany z Instytutem Sportu w Warszawie (pełnił m.in. funkcję zastępcy kierownika Zakładu Badań Antydopingowych); przewodniczący Zespołu Naukowego POLADA; redaktor naukowy książki Doping w sporcie (2020)