Logo Przewdonik Katolicki

Będzie duże przesuszenie

Małgorzata Bilska
fot. Agnieszka Robakowska

Czy przestaniemy mieć wodę w kranach? Nie, bo mamy zasoby wodne, które odpowiednio zagospodarowane nie stwarzają przesłanek do wystąpienia takiej sytuacji

Jak często w Polsce występuje susza?
– W każdym trzydziestoleciu jest pięć lat bardzo suchych, zwykle występujących rok po roku. Efekt suszy niekorzystnie się kumuluje. Niektóre zjawiska są tak gwałtowne, że łamią regułę, która mówi o kolejności poszczególnych faz suszy. Sytuacja odwrócenia faz wystąpiła już w 1952 r. Susze i powodzie stanowią charakterystyczny element klimatu Polski. W tej chwili jest stan lekkiej paniki, ale to wszystko już było. W przeszłości bywało znacznie gorzej.
 
Zmiana klimatu jest jednak wyczuwalna... Zatarły się granice czterech pór roku.
– Zmiany klimatu zachodzą bez przerwy od miliardów lat. To normalne. Wszystko już było.
 
Nie ma ocieplenia klimatu?
– Jest. Niewielkie. Postępuje od 1840 r. Wtedy skończyła się mała epoka lodowcowa, czyli okres ochłodzenia występujący w latach 1300–1840. Nikt nie zaprzecza zmienności klimatu. Nastąpiła mocna zmiana wzorców pogodowych. Nie ma ostrych zim, a po nich wiosennych powodzi. Nowe wzorce trzeba obserwować i dopasowywać do nich działalność gospodarczo-społeczną.
 
Dziś boimy się tego, że uschną rośliny, rolnicy nie będą mieli zbiorów, zwierzęta zginą z głodu. Spadnie poziom wód gruntowych, przestaniemy mieć wodę w kranach i do picia. Słusznie?
– Nie, bo mamy zasoby wodne, które odpowiednio zagospodarowane nie stwarzają przesłanek do wystąpienia wymienionych sytuacji. Dziś wygląda to tak. Mamy bardzo mało wody powierzchniowej, od lat źle nią gospodarujemy. W niezłym stanie są wody podziemne, bo Polska nie korzysta z nich w tak rabunkowy sposób jak inne kraje. Tu mamy spore zasoby. Według prognoz Państwowego Instytutu Geologicznego nie ma zagrożeń dla ujęć wód podziemnych w miastach. Tylko cztery województwa są zagrożone, w tym wielkopolskie i lubuskie. Martwiąc się o brak opadów i wody powierzchniowe, myślimy przede wszystkim o rolnictwie. Od ponad tygodnia gleba do głębokości jednego metra gwałtownie traci wilgotność. Jest dużo słońca, silny wiatr, dochodzą coraz wyższe temperatury. Będzie duże przesuszenie, które zagraża roślinom. Bez wody tracimy wodę w krajobrazie, ale to przecież widoczny skutek jej złego zagospodarowania. Największe zagrożenia wynikają dla rolnictwa.
 
Marzec był wyjątkowo suchy w porównaniu z innymi latami. Co będzie, gdy zaczną się letnie upały, a deszcz nie spadnie?
– Na szczęście rośliny nie potrzebują bez przerwy tej samej ilości wody. Jest ona niezbędna w momentach krytycznych ich rozwoju – krzewienia, kwitnienia, strzelania źdźbła itd. Jeżeli w tym czasie dostaną odpowiednią ilość wody, nie będzie wielkich strat. W latach poprzednich mieliśmy już takie szczęście, że gdy był stan suszy, to w dziwny sposób, w najtrudniejszych chwilach, nagle zaczynało padać. Ratowało to sytuację. Występowanie zjawisk meteorologicznych ma charakter losowy. Jeśli tym razem deszcz nie spadnie, trzeba będzie zacząć nawadniać wyspecjalizowane, drogie uprawy, jak np. warzywa.
 
Czym nawadniać, skoro podczas suszy nie ma wody?
– Jak ktoś ma gospodarstwo, ma też własne ujęcie wód podziemnych – ale to tylko dla zwierząt i droższych w produkcji upraw. W przypadku zbóż i roślin okopowych występuje problem opłacalności nawodnień. Koszty ochrony upraw nie mogą być wyższe niż koszty produkcji. To racjonalna i bezwzględna kalkulacja.
 
Prof. Piotr Kowalczak
Hydrolog, emerytowany dyrektor ds. badawczych Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej w Warszawie

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki