Logo Przewdonik Katolicki

Rzeczywistość ważniejsza od idei

ks. dr Mirosław Tykfer
fot. Ksenia Shaushyshvili

Przeanalizowaliśmy w redakcji popularność podejmowanych przez nasz tygodnik tematów. Nie będę omawiał wszystkich wyników naszej analizy, zwrócę uwagę na kilka.

Otóż z dużym prawdopodobieństwem możemy stwierdzić, że naszymi Czytelnikami są osoby, które oczekują od nas dziennikarskiej odwagi i konkretności. Tematyka zbyt ogólna, abstrakcyjna lub podana w sposób zdradzający chęć pouczania to cechy oceniane najgorzej. Na podstawie tych i innych analiz doszliśmy do wniosku, że Czytelnicy chcą, aby nasz tygodnik nie tyle treści przekazywał, ile za ich pomocą komunikował się z nimi. Różnica jest taka jak między wykładem a rozmową. Rozmówca nie tylko mówi, ale słucha i odpowiada. Wykładowca nie zawsze liczy się z tym, jak sprawę stawiają jego słuchacze. Teksty w tygodniku również pisane są w końcu zza biurka. Kiedyś trzeba usiąść, pozbierać myśli i przelać na papier. „Zabiurkowa” perspektywa może jednak przyjąć punkt widzenia rozmówcy, a może po prostu widzieć swoje.
Mam nadzieję, że dziennikarstwo „Przewodnika Katolickiego” przypomina coraz bardziej szczerą konwersację. Że jest wsłuchiwaniem się w to, co sądzą Czytelnicy. I że coraz mniej daje ono posmak „krainy zawsze dobrych wiadomości”, jak określił kiedyś media katolickie naczelny „Tygodnika Powszechnego”. Rozumiem, że Piotr Mucharski miał wtedy na myśli uginanie rzeczywistości albo wręcz jej naginanie, tak żeby pasowało do „naszej linii”. Bardzo spodobała mi się ta jego uwaga, bo zdradza pokusę mediów związanych z instytucją Kościoła: jak my coś zrobimy, to przecież musi być ładnie. Chętnie jednak skierowałbym tę uwagę – z dużą życzliwością do redakcji – także pod adresem „Tygodnika Powszechnego”. Bo łatwo ulegać też innej pokusie: „bad news is good news”, jeśli tylko dotyczy instytucjonalnego Kościoła. Bo u nas zawsze dobrze – tam, po drugiej stronie z zasady musi być źle.
Nasze redakcyjne analizy odsłaniają w tym punkcie zasadniczą różnicę między oczekiwaniami księży i świeckich: księża preferują ton katechetyczny i wygładzający chropowatą czasem rzeczywistość życia Kościoła, wolą dziennikarzy poruszających się we wspominanej „krainie łagodności”. Świeccy chcą natomiast szczerości. Ma to być jednak szczerość budująca, a nie ciągłe narzekanie.
Odwrotnie jest w odniesieniu do tematów społecznych. Tutaj księża – przynajmniej większość z nich – oczekują jednoznaczności, a nawet pewnej surowości, natomiast świeccy w przewadze chcą umiaru i dialogu, oczekują wsłuchiwania się w różne głosy i nieprzyznawania od razu racji jednej stronie sporu. Oczywiście nikogo nie dziwi fakt, że są sprawy moralnie oczywiste, których ocena w katolickim tygodniku również powinna być oczywista. I jak ktoś niedawno mi o tym przypomniał: nie dotyczy to tylko obrony życia od poczęcia, ale także ochrony życia uchodźców.
Powrócę więc do uwagi naczelnego „Tygodnika”. Ma rację Piotr Mucharski, że w obronie instytucji, jaką jest Kościół – zamiast owej szczerej dyskusji, która ma ostatecznie do tego Kościoła przychylnie nastawiać – można łatwo wpaść w pułapkę „malowania trawy na zielono”. Przez pewien czas ładnie to nawet wygląda. Z czasem jednak spada zaufanie do takiego dziennikarstwa i zaczyna się ono kojarzyć jako nierzetelne. Właśnie wtedy pojawia się też inne jeszcze oczekiwanie: piszcie o sprawach duchowych, prostych, nie ruszajcie spraw drażliwych. Wiem, ważne są proporcje, ale trudno uwierzyć, że ma szansę przetrwać prasa, która nie będzie miała odwagi być rzetelną w kontekście trudnych spraw Kościoła. Może czas, żeby wszystkie media katolickie, włączając „Tygodnik Powszechny”, zrobiły sobie rachunek sumienia: z dziennikarskiej rzetelności, ale też z miłości do Kościoła.
Wszystkie te uwagi dotyczące mediów znajdują swoje odzwierciedlenie w badaniach socjologicznych dotyczących postrzegania księży przez młodzież. Badania dotyczą tylko diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. Warto o nich pomyśleć w kontekście całego kraju. Bo właśnie one odkrywają przed nami pragnienie młodych ludzi – a pewnie dotyczą też w jakiś sposób starszych wiernych – by Kościół chciał z nimi dzielić życie, a nie poruszać się tylko w świecie wyidealizowanej teorii.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki