W XVII w. opat bledzewski Jan Opaliński umieścił w bocznym ołtarzu kościoła klasztornego obraz Matki Bożej, otrzymany wskutek rodzinnych koligacji. Obraz otoczony został wielką czcią wiernych i zasłynął łaskami. Rosnący kult sprawił, że w roku 1669 obraz przeniesiono z kościoła służącego zakonnikom do kościoła w Rokitnie i umieszczono w głównym ołtarzu. Tam ma swe miejsce do dziś. Pochodzący z XVI w. wizerunek namalowano na desce lipowej w stylu szkoły niderlandzkiej. Być może jest fragmentem większego dzieła albo miał stanowić jego fragment. Przedstawia popiersie Maryi, której głowę okrywa przezroczysty welon odsłaniający prawe ucho. To nie jedyny charakterystyczny szczegół. Drugi, równie przykuwający uwagę, to umocowany u dołu wizerunku, na piersi Matki Bożej, biały orzeł. To pamiątka królewskiej podróży obrazu. Z woli króla Michała Korybuta Wiśniowieckiego w latach 1670–1671 obraz przebywał w kaplicy zamku królewskiego w Warszawie oraz towarzyszył królowi w wyprawie na Lublin podczas konfliktu malkontentów i regalistów, grożącego detronizacją władcy. Po podpisaniu pokoju obraz powrócił do Rokitna. Rosnąca sława wizerunku sprawiła, że zaczęły powstawać jego kopie, a widniejący na wizerunku orzeł biały umacniał poczucie polskości.
Bitwa narodów
Ranny pod Lipskiem podczas bitwy narodów w 1813 r. Tomasz Kłossowski czuje, że nadszedł kres jego życia. Konający żołnierz modli się do Matki Bożej, ściskając w dłoni medalik. Wtedy – jak mówi pobożny przekaz – ukazuje mu się idąca pośród ciał poległych kobieta, w amarantowej sukni z białym orłem na piersi. Tomasz rozpoznaje w niej Maryję, która obiecuje mu, że nie skona tu na polu bitwy, lecz powróci do domu. Poleca mu po powrocie odnaleźć wizerunek najwierniej Ją przedstawiający i umieścić go w widocznym miejscu. Wypełnienie życzenia Matki Bożej zajmuje Tomaszowi dwadzieścia trzy lata. Powracając z pielgrzymki na Jasną Górę, zatrzymuje się przy kapliczce we wsi Lgota, w połowie drogi między Częstochową a Kłobuckiem. Zdumiony odkrywa, że maleńki wizerunek w niej umieszczony przedstawia Maryję, dokładnie taką, jaką ujrzał pod Lipskiem. Za pozwoleniem właściciela zabiera obraz do swego domu w Izabelinie pod Licheniem. Być może nie zdaje sobie sprawy, że wizerunek jest ludową kopią obrazu Matki Bożej z Rokitna. Do końca życia przechowuje go w mieszkaniu. Kilka lat przed śmiercią, w 1844 r., postanawia zawiesić go na drzewie w kapliczce w nieodległym od domu lesie.
Rokitno i Jasna Góra spotkały się w maleńkim obrazku – kopii rokitniańskiego wizerunku, odnalezionej przez jasnogórskiego pielgrzyma. Dzisiaj jadąc do Częstochowy, parę kilometrów za Kłobuckiem miniemy murowaną kaplicę, stojącą w miejscu, w którym wisiał zabrany przez Tomasza Kłossowskiego wizerunek.
Pasterz z grąblińskiego lasu
Wróćmy jednak do połowy XIX w. Wisząca na drzewie leśna kapliczka poszła w zapomnienie. Jedynym pamiętającym o niej człowiekiem był pobożny i prosty pasterz Mikołaj Sikatka. Modlił się często przed ukrytą w grąblińskim lesie Maryją. Był rok 1850. Mikołaj liczył sobie 63 lata, gdy zaczął głosić, że w pobliżu kapliczki ukazała mu się Matka Boża, domagająca się nawrócenia, modlitwy różańcowej i przeniesienia obrazu w godniejsze miejsce. Niektórzy mu uwierzyli, choć większość uznała to za bajanie prostaczka i nie przejęli się objawieniami pasterza. Zainteresowały się nim za to władze carskie, bowiem Licheń leżał już w granicach zaboru rosyjskiego. Pobożny pasterz został uwięziony i zmuszany do odwołania opowiadań o objawieniu. Zastraszania i tortury nic nie dały. Mikołaj trwał przy swoim, co uwiarygodniło go w oczach wielu ludzi. Gdy pięć lat później wybuchła epidemia cholery, ludzie przypomnieli sobie o słowach pasterza i tłumnie gromadzili się pod sosną na której wisiał obrazek, przy którym doznawał objawień. Spełniono też prośbę o umieszczenie obrazu w godniejszym miejscu i 29 września 1852 r. przeniesiono go uroczyście do kaplicy w Licheniu. Sam zaś wizjoner żył po tym wydarzeniu jeszcze pięć lat, wiodąc proste i ciche życie.
Powstańcy i orzeł biały
Ku czci Matki Bożej powstał w Licheniu murowany kościół, który konsekrował w 1858 r. bp Michał Marszewski: ten sam, który podjął decyzje o przeniesieniu wizerunku z lasu do poprzedniej świątyni. Kilka lat później wybucha powstanie styczniowe. Bitwy powstańcze toczą się w okolicach Lichenia. Ze zrozumiałych względów Matka Boża z białym orłem na piersiach przykuwa uwagę powstańców i okolicznej ludności. Przed Jej wizerunkiem gromadzą się walczący i odprawiana są Msze św. dla powstańców w intencji zwycięstwa. Gdy carskie władze domagają się wyjaśnień co do symboliki orła, licheńscy duszpasterze tłumaczą, że biały ptak na obrazie to nie jest orzeł polski – lecz symbol Ducha Świętego. W ten sposób próbują uniknąć konsekwencji zainteresowania władz. Jednakże po upadku powstania styczniowego w 1864 r. proboszcz licheński ks. Florian Kosiński zostaje zmuszony do zakrycia elementów patriotycznych na cudownym wizerunku.
Schorowany kleryk
W 1921 r. do Lichenia trafia chory na gruźlicę kleryk. Po latach tak wspominał: „ongiś jako młody alumn korzystałem z gościnności waszego umiłowanego, cenionego przez nas wszystkich duszpasterza, ks. proboszcza Ignacego Rudzińskiego. […] Pamiętam, że gdy byłem tu przed laty, dano mi jako zadanie wpisywać łaski, których doznali czciciele Maryi Licheńskiej. Na cmentarzu grzebalnym przy kaplicy postawiono stolik, przy którym siedziałem kilka godzin zapisując do księgi wszystko, co lud Boży tu przeżył i czego doznał”. Ów kleryk sam dopisał do księgi licheńskich cudów swoje uzdrowienie z gruźlicy, dzięki któremu mógł przyjąć święcenia kapłańskie. Nazywał się Stefan Wyszyński. Wspomniane słowa wypowiedział w Licheniu w dniu koronacji obrazu w 1967 r. Wtedy też na prośbę prymasa Polski papież Paweł VI obdarzył sanktuarium licheńskie przywilejem odpustu zupełnego, który pielgrzymi mogą uzyskać we wszystkie dni roku.
Jubileusz koronacji
Najnowsze dzieje Lichenia są znane wszystkim. To wysiłki kustosza sanktuarium, ks. Makulskiego, dzięki którym kult Matki Bożej Licheńskiej rozprzestrzenił się na całą Polskę. To budowa olbrzymiej bazyliki. To wizyta papieża Jana Pawła II, który zatrzymał się na dwie noce w licheńskim domu pielgrzyma. To powstanie klasztoru kontemplacyjnego w lesie grąblińskim. To beatyfikacja założyciela marianów, dziś już ogłoszonego świętym, o. Stanisława Papczyńskiego, która dokonała się w Licheniu dziesięć lat temu. Te wydarzenia to kamienie milowe ostatnich dziesięcioleci. Teraz dołączają do nich obchody przypadającej w tym roku 50. rocznicy koronacji cudownego wizerunku. To na pewno dobra okazja, by pielgrzymować do miejsca, w którym drogi z cysterskiego Rokitna, z Jasnej Góry i z zamku królewskiego w Warszawie zbiegły się w sosnowym lesie, by przyprowadzić do maleńkiej Madonny z orłem białym na piersi.