W tym numerze interpretuję przemówienia papieskie w szerszym kontekście nauczania Franciszka i Kościoła, choć zdaję sobie sprawę, że może okazać się to dla kogoś zbyt autorskie (s. 18).
Nie wspomniałem wydarzenia, które w czasie papieskiej pielgrzymki okazało się gestem bardzo wymownym. Także w polskim kontekście. Papież Franciszek, obok kurtuazyjnych spotkań z władzami, odwiedził rodzinę syryjskich uchodźców. Wszyscy członkowie tej rodziny byli muzułmanami. Nikogo ta wizyta zapewne nie zdziwiła. Taki jest papież. Tylko że konieczność otwarcia się na pomoc uchodźcom, nie tylko tam, gdzie są, ale także tutaj, w Europie, nie jest jedynie prywatną opinią Franciszka. Jednym głosem w tej sprawie (choć z pewnym zróżnicowaniem położonych akcentów) mówi dzisiaj większość świeckich środowisk katolickich i wszystkie episkopaty krajów europejskich. W Polsce biskupi wypowiedzieli się na ten temat już wielokrotnie, zawsze w duchu Franciszka. Rok temu zaproponowali rozwinięcie istniejących już inicjatyw polskiej Caritas pomocy „tam” (m.in. projekt Rodzina Rodzinie), ale także pomocy „tutaj” (projekt korytarzy humanitarnych opracowany na wzór modelu włoskiego). To była propozycja bardzo rozsądna i bezpieczna dla wszystkich (więcej na s. 9 i 26).
Zgadzam się więc z Piotrem Jóźwikiem, który pisze obok, że wątpliwe jest nazywanie katolicką opinii, która w tej sprawie stoi w jawnej sprzeczności z Kościołem. A tylko dodam, że wspomniany model powstał przecież w Italii, która przyjmuje rocznie tysiące nielegalnych uchodźców. Co nie znaczy, że ich problem ma stać się teraz naszym, ale że mimo doświadczeń z Lampedusy, stać ich było na podjęcie działań alternatywnych wobec morskich przemytników, a zarazem bezpiecznych dla samych uchodźców i włoskich obywateli.
Ks. Mirosław Tykfer