Rodzina – czy się to komu podoba, czy nie – w każdych czasach jest pomostem „między dawnymi a nowymi laty”. O tym, czy jest chrześcijańska, wie tylko Bóg. W ludzkiej ocenie najważniejszym wyznacznikiem w tej mierze będzie to, jakie miejsce w konkretnym domu przyznawane jest Bogu. Jeśli brak tu praktykowania religijnego, a dzieci dostrzegą, że sprawy wiary nie są dla dorosłych istotne – chrześcijaństwo w rodzinie raczej stanie się zewnętrznym szyldem. Więź religijna ulegnie zerwaniu.
Córka emerytowanego oficera Wojska Polskiego: „Dzisiejsze obchodzenie Wielkanocy różni się znacznie od tego, jak traktowano to dawniej. Teraz jest to przede wszystkim wypoczynek. Odpadają zwyczaje związane z treściami religijnymi. Nie ma u nas zwyczajów związanych z Kościołem, nie nosimy koszyczka do poświęcenia. Dawniej robiło się pisanki”.
Mamo, niesiesz ten koszyk
Z punktu widzenia formy święta są widowiskowe. Angażują świętującego, uświadamiają mu jego uczucia, umożliwiają odczucie więzi z innymi uczestnikami. Budzą także poczucie estetyki. I bardzo dobrze! Jednak pierwszoplanową funkcją święta jest jego wartość uświęcona. Ta właśnie wartość, choć uznawana, bywa, że czczona jest pozornie. Bywa też, że unika się jej, nie rozumie i nie chce rozumieć. Dla osób mających ogólne braki w wykształceniu religijnym, nierozumiejących istoty własnej wiary, religijność jest przede wszystkim sprawą zewnętrzną: demonstracją gestów. Biernie zaznaczają swą obecność na Mszy św., nie orientują się w znaczeniu treści moralnych, jakie niosą święta. W wielu rodzinach tradycje, które przetrwały, nabierają cech konwencjonalnych reliktów obyczajowych, zachowywanych z sentymentalnego przywiązania. Tracą głębszy sens religijny, przestają istnieć jako nośnik wartości i poczucia sacrum.
„W Wielki Czwartek idziemy rodziną na groby. Niektóre są bardzo piękne (chodzi o aranżacje grobów Pańskich w kościołach, przyp. BS). W Wielką Sobotę idziemy święcić jajka. Koszyk niesie mama. Ten zwyczaj jest dla mnie pustym symbolem. W pierwsze święto siadamy do uroczystego śniadania. Lubię święta jako okazję do wypoczynku, spędzenia czasu z rodziną i… dobrego jedzenia. Nie mają jednak dla mnie o znaczenia religijnego”.
Okazuje się też, że z tzw. ważnych powodów można… nie świętować Zmartwychwstania Pańskiego: „mamy remont w domu”; „w tym roku materialnie stoimy gorzej niż źle”.
Śliczne imitacje
Gdy brak najistotniejszego, puste miejsca wypełniają treści zastępcze: laickie środki przekazywania postaw i wartości. Może być godnie i z namaszczeniem, wymyślnie i bogato. Na naszych oczach świętowanie świeckie usiłuje zastąpić pełne prostoty świętowanie religijne. W wolnej Polsce, w krótkim okresie liczni nasi rodacy, często pochodzący z biednych warstw społeczeństwa, stali się ludźmi zamożnymi. Wychowani bez religii i tradycji, poczęli tworzyć nowobogackie zwyczaje, obyczaje, folklor, któremu media przydały walorów europejskości. Budzi to oczarowanie wielu skromnie żyjących Polaków. Większość sięga zatem po elementy świątecznych zachowań mieszkańców zachodniej Europy, łącząc je w dziwaczny sposób z elementami tradycji przodków.
„bozia kocha wszystkich”
Owa „nowatorska” postawa ma rozmaite warianty. Są też rodziny zupełnie odcięte od korzeni, w których już żadna reguła nie obowiązuje. Na portalu internetowym dziecko-info.rodzice.pl większość młodych matek opowiada się w tej mierze za luzem, awangardą. Któraś ze zmęczonych mam Wielkanocy nie obchodzi: na ten czas wyjeżdża z dziećmi. Cieszy się, że ominie ją „pisankowanie, dyngusowanie, wyżerka”. I przekonuje: „Wcale mi nie żal, dzieciom jakoś też nie”.
„Co roku chodzimy do kościoła z tymi jajkami. Dla nas to fajny folklor, tradycja, spacer, a skoro bozia kocha wszystkich, to nas też. Jeszcze nas ksiądz, który zna nasze poglądy – z tego kościoła (a w zasadzie z ogródka przed kościołem) nie wywalił. Każde nasze dziecko ma swój koszyk, w nim łakocie i to, co tam niby być powinno. Wracając, dzieci wyżerają jedzenie z koszyka, spacerujemy, robimy fotki. W tym roku nie idziemy z tymi jajkami tylko dlatego, że pogoda kiepska. Czy to, że nie wierzę, powoduje, że nie mogę chodzić z jajkami do kościoła?”.
Pracownicy jednej z wielkomiejskich firm szefowa poleciła zredagowanie życzeń świątecznych dla pracowników. „No to napisałam, z cytatem z Wyszyńskiego itp. Przeczytała i stwierdziła, że są zbyt kościelne” – zrelacjonowała na portalu internetowym i tu także zaprotestowała: „No a niby jakie to święto? Państwowe? Święto wiosny? Jajka?”. Jednak wcześniej przeredagowała życzenia na takie „w sam raz”, na miarę tolerancji religijnej swej szefowej.
Owszem, można żyć i w taki sposób. Ale przypomina to trwanie na mieliźnie albo ruchomych piaskach. Czym jest owa potęga, w imię której tylu z nas bierze rozbrat z Bogiem, wiarą, z polskim dziedzictwem kulturowym i historycznym? W imię czego odrzucamy sacrum, a skłaniamy się ku profanum?
Wykorzystano m.in. fragmenty książki J. Komorowskiej Świąteczne zwyczaje domowe w wielkim mieście, Warszawa 1984.