Logo Przewdonik Katolicki

Made in China

PK
Fot.

Pusty portfel? Nierzadko zdarza się, że po powrocie oprócz opalenizny, dobrego humoru, energii do podjęcia nowych wyzwań, zdjęć dokumentujących nasze wyprawy przywozimy również niemałą liczbę upominków. Co ciekawe, w domu nie wydają się już tak atrakcyjne czy przydatne. Wielu z nas stwierdza, że po prostu nie są nam one potrzebne. Oczywiście, że okres...

 

Pusty portfel?

Nierzadko zdarza się, że po powrocie oprócz opalenizny, dobrego humoru, energii do podjęcia nowych wyzwań, zdjęć dokumentujących nasze wyprawy przywozimy również niemałą liczbę upominków. Co ciekawe, w domu nie wydają się już tak atrakcyjne czy przydatne. Wielu z nas stwierdza, że po prostu nie są nam one potrzebne. Oczywiście, że okres wakacyjny to szczególny czas „dogadzania sobie”, co najczęściej wyrażane jest poprzez zakup drobnych pamiątek, dzięki którym będziemy mogli wspominać niedawne wakacje. Co jednak, gdy owe drobiazgi nie tylko niepotrzebnie zajmują miejsce na półce, ale na dodatek po krótkim czasie po prostu się psują? Jest to spowodowane zwykłą chęcią zysku producentów. Zwiększa się więc masową produkcję właśnie podczas letnich miesięcy, licząc, że wejdą one w posiadanie niezliczonej rzeszy turystów. Ci zaś często nie zdają sobie sprawy, że większość z tego, co zakupili, nie została wyprodukowana w Polsce, tylko najczęściej w Chinach.

 

Zalani przez buble

Śmieszy więc fakt, że bez względu na to, gdzie na terenie naszego kraju spędziliśmy wypoczynek, nasze pamiątki pochodzą z tego samego miejsca. Jednak o ile w ich przypadku możemy się ich pozbyć bez większej straty, to sytuacja komplikuje się, gdy dotyczy to sprzętów codziennego użytku. Jak wynika ze statystyk, aż połowa wadliwych produktów w krajach unijnych pochodzi właśnie z Chin. Ubiegłoroczne wakacje można określić jako apogeum złej passy chińskich eksporterów. Dotyczyło to zwłaszcza firm produkujących zabawki dla dzieci, karmę dla zwierząt, pastę do zębów, produktów spożywczych, a także różnego rodzaju sprzętu AGD, skończywszy na samochodach. Niedawno również głośno było o debacie największych projektantów mody dotyczącej przeniesieniu produkcji właśnie do krajów azjatyckich. W wyniku fali „bubli”, które trafiły na unijny rynek, mówiło się nawet o blokadzie na eksport z Chin w imię bezpieczeństwa konsumentów. Wobec takich działań władze chińskie zostały zmuszone do przekonania reszty świata, że ich masowa produkcja wcale nie oznacza gorszej jakości. Co więcej, jak przekonują eksperci, nawet to w rzeczywistości nie zagrozi tak dynamicznie rozwijającej się chińskiej gospodarce.

 

Nowe oblicze olimpiady?

Fala krytyki wadliwych chińskich produktów to niejedyny problem tamtejszej władzy. Kolejnym jest rozpoczynająca się za kilkanaście dni olimpiada. Choć organizatorzy dokładają starań, by nic jej nie zakłóciło, już teraz wiadomo, że tegoroczne igrzyska będą najdroższe i jednocześnie najbardziej kontrowersyjne. Począwszy od rezygnacji reżyserowania otwarcia imprezy przez Stevena Spielberga, a skończywszy na możliwości opóźnionych transmisji telewizyjnych w momencie np. protestów na trybunach, ostrzeżeń i zakazów dla przybyłych do Pekinu turystów. Warto możne zastanowić się, jakie oblicze będzie miała olimpiada organizowana w kraju słynącym z prześladowań Tybetańczyków, który czerpie korzyści ze sprzedaży broni Sudanowi, gdzie każdy przejaw buntu wobec władzy kończy się więzieniem. Jednak to wszystko zdaje się nie mieć żadnego znaczenia. Kwestie łamania praw człowieka przegrywają z kwestią finansową. Jak pokazuje doświadczenie z poprzednich lat, każda olimpiada przynosi olbrzymi dochód, zwłaszcza dla głównych sponsorów, stąd żaden z nich dotąd się nie wycofał. Mają zbyt wiele do stracenia, bowiem chiński rynek wciąż pozostaje niezdobyty dla wielu międzynarodowych koncernów, co z pewnością zmieni się po zakończeniu olimpiady, tym bardziej, że odbywać się będzie ona aż w siedmiu największych miastach Chin.

 

Za wszelką cenę

Choć wiele międzynarodowych organizacji włączyło się w próbę bojkotu igrzysk, to wydają się być one kroplą w morzu. Bowiem zarówno władze chińskie, jak i koncerny sponsorów starają się, by nic nie przeszkodziło tegorocznej olimpiadzie w myśl stwierdzenia: „nie wtrącamy się w wewnętrzne sprawy kraju”. Jednak na ten właśnie kraj na kilkanaście dni będą zwrócone oczy całego świata. Co zdoła on zobaczyć?

 

Weronika Stachura

 

 

 

 

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki