Uroczystą Eucharystią w gnieźnieńskiej katedrze zakończyły się trwające cały rok obchody jubileuszu 100-lecia Kortów Tenisowych w Gnieźnie. Uroczystość połączona została z trwającym w Gnieźnie Festiwalem Mozartowskim, a specjalną legitymację honorowego członka Gnieźnieńskiego Klubu Tenisowego otrzymał abp Henryk Muszyński.
Zarówno Msza święta, jak i Festiwal Mozartowski, odbywający się w tym roku po raz pierwszy w Gnieźnie, to efekt starań i długich przygotowań członków Gnieźnieńskiego Klubu Tenisowego. Trwające cały rok obchody stulecia zwieńczone zostały w sobotę 1 grudnia.
– Niech korty służą rekreacji, niech będą miejscem spotkań z drugim człowiekiem – mówił do tenisistów bp Wojciech Polak podczas homilii. – To miejsce, które doskonale rozwija zdolności fizyczne człowieka, a jednocześnie stwarza możliwość jego integralnego rozwoju. Tu obowiązuje zdrowa sportowa rywalizacja w duchu fair play, tu jest okazja do pielęgnowania więzi międzyludzkich.
Po uroczystościach w katedrze członkowie Gnieźnieńskiego Klubu Tenisowego wręczyli legitymacje dla honorowych członków swojego Klubu. Legitymację z numerem pierwszym otrzymał abp Henryk Muszyński, za zainteresowanie sportem i szczególne zamiłowanie do tenisa. Odbierający legitymację arcybiskup mówił: – Niech ta legitymacja stanie się okazją do wznowienia przygody z tym pięknym sportem, jakim jest tenis. Czuję się zaszczycony, że wybrali mnie państwo na członka honorowego. Tenis to najszlachetniejszy ze wszystkich sportów: życzę, by rozgrywki tenisowe przynosiły wam wiele radości, sukcesów i miłych wspomnień.
Legitymacje z kolejnymi numerami otrzymali m.in. przedstawiciele władz wojewódzkich, lokalnych i samorządowych, szczególnie przychylni gnieźnieńskiemu Klubowi.
„Przed stu laty tenis ziemny zarezerwowany był głównie dla elit. Z zaciekawieniem i podziwem przypominam sobie korty tenisowe usytuowane tuż obok mojego domu. Los uśmiecha się czasem do małego dziecka. Jeden z regularnie przychodzących na korty panów podarował mi swoją starą rakietę. Cieszyłem się z niej bardzo i władałem nią bardzo ostrożnie. Na rekolekcje po maturze udałem się do Sióstr Zmartwychwstanek w Wejherowie. Nie wiedzieliśmy, na czym polegają takie rekolekcje, stąd na „wszelki wypadek” wzięliśmy ze sobą rakiety tenisowe. Przed wejściem do domu klasztoru, rekolekcjonista zadał nam pytanie: Panowie na mecz czy na rekolekcje? Nasz rozmówca wyjaśnił nam, że rekolekcje to czas skupienia i modlitwy i nie ma tutaj ani kortów, ani grania. Ze smutkiem przyznaję, że moja przygoda tenisowa już nigdy nie została wznowiona...”
Fragmenty listu skierowanego przez arcybiskupa Henryka Muszyńskiego do członków Gnieźnieńskiego Klubu Tenisowego z okazji 100-lecia jego istnienia