Wychowywać do wartości
Katarzyna Zarzecka
Z ojcem Karolem Meissnerem OSB, gościem tegorocznych Dni Kultury Chrześcijańskiej w Zespole Szkół Katolickich im. ks. Jana Długosza we Włocławku, rozmawia Katarzyna Zarzecka
Znamy rodziców, którzy nie radzą sobie z własnymi dziećmi. Chyba zatraciliśmy umiejętność odpowiedzialnego wychowywania; wszak coraz częściej mówi się o potrzebie edukowania rodziców. Czym, według Ojca,...
Z ojcem Karolem Meissnerem OSB, gościem tegorocznych Dni Kultury Chrześcijańskiej w Zespole Szkół Katolickich im. ks. Jana Długosza we Włocławku, rozmawia Katarzyna Zarzecka
Znamy rodziców, którzy nie radzą sobie z własnymi dziećmi. Chyba zatraciliśmy umiejętność odpowiedzialnego wychowywania; wszak coraz częściej mówi się o potrzebie edukowania rodziców. Czym, według Ojca, jest wychowanie?
– Papież Paweł VI w encyklice „Populorum progressio” zwraca uwagę, że przekazanie życia dziecku wiąże się z zadaniem wychowania go. Przez wychowanie rozumieć należy oddziaływanie jednych osób, jednostek lub grup na inne osoby czy grupy. Chodzi o oddziaływanie, które ma wpływ nie tylko na zdobywanie wiedzy, ale i na kształtowanie się poglądów i stosunku do świata wartości, na formowanie się postaw (również moralnych) i zachowań. Rodzice i wychowawcy muszą zdawać sobie sprawę, do czego wychowują dzieci, jakie będą ich życiowe zadania. Błogosławiony Jan XXIII w encyklice „Pacem in terris” zauważa, że młodzież powinna być zaprawiana do właściwego wypełniania czekających ją zadań. Cele, dla których wychowujemy dzieci, winny być im ukazywane zawsze w odniesieniu do świata wartości.
Do jakich zadań rodzice winni przygotować dziecko w procesie wychowawczym?
– Cztery dziedziny obejmują życie człowieka. Pierwsza z nich to praca, druga – życie społeczne i polityczne. Trzecią dziedziną jest rodzina; w życiu dorastającego pokolenia wszystko zależy od tego, co otrzymało ono od starszych. Czwartym kręgiem, który obejmuje wcześniej wymienione i wymaga troskliwej opieki wychowawczej, jest życie religijne.
Dobrze, że przypomina Ojciec istotę rodzicielstwa, gdyż uświadomienie sobie, że wychowanie jest zadaniem, przypomina, iż dziecko nie jest własnością rodziców.
– Dziecko jest darem, ale nie jest dane rodzicom na własność. Jest osobą, jest podmiotem, co sprawia, że dla rodziców stanowi zadanie. Jest rzeczą pożądaną, aby ze zrozumieniem postrzegać odległe skutki traktowania dziecka w sposób nieodpowiadający ludzkiej godności. Pokolenie, które przez lata usuwane było z życia jako niepotrzebne i przeszkadzające pokoleniu dorosłych, teraz odpłaca im legalizowaniem eutanazji. Trzeba o tym pamiętać.
Co Ojciec, jako lekarz psycholog z wykształcenia, sądzi na temat karania dzieci?
– Na podstawie wielu rozmów psychologicznych z osobami dorosłymi, wychowywanymi bardzo surowo, stwierdzam, że żadna z nich nie czuła się pokrzywdzona wymierzoną karą, jeżeli kara ta była sprawiedliwa. Kara nie zostawia śladów na psychice dziecka, jeżeli jest sprawiedliwa. Natomiast kara niesprawiedliwa, choćby nie była zbyt duża, (wystarczy, że matka nie odzywa się do dziecka przez dzień czy dwa) sprawia, iż dziecko ma poczucie krzywdy. Dzieci są bardzo wrażliwe na sprawiedliwość.
Co sprawia rodzicom najwięcej trudności w wymierzaniu kary?
– Stosunek do dzieci nie może wynikać z chwilowych nastrojów, tzn. jeżeli ojciec jest w dobrym humorze, to dziecko może zrobić niemalże wszystko, a jeżeli jest w złym nastroju, to lepiej niech syn czy córka nie podchodzi do niego. Oczywiście ojciec może być zmęczony. Chodzi jednak o to, by nastawienie emocjonalne rodzica nie zmieniało jego nastawienia do dziecka. Matki i ojcowie muszą starannie panować nad emocjami, w trosce o to, by nie skrzywdzić dziecka.
Wobec tego, dawać dziecku klapsy – czy lepiej nie?
– Jeżeli dziecko uznaje, że jest to sprawiedliwe, to dawać. Nie widzę tu niczego niestosownego.
Ten sposób karania dzieci jest dzisiaj niejednokrotnie demonizowany...
– W Ameryce nie wolno dziecka dotknąć, gdyż można zostać posądzonym o znęcanie się nad nim; nie można pogłaskać, czy przytulić – z uzasadnionej obawy przed oskarżeniem o molestowanie. W tej dziedzinie życia panuje wielki nieporządek. W niemieckich sądach czeka na rozpatrzenie kilkanaście tysięcy spraw o molestowanie dzieci w rodzinie. Mój wieloletni przyjaciel ks. prof. Borowski mówi, że zostaliśmy wygnani z raju – wszyscy jesteśmy zranieni. Dlatego przykładam wielką wagę do tego, że człowiek jest zraniony.
Zdaniem Ojca, jeżeli ktoś doświadczył w domu rodzinnym wielu krzywd, nie tylko niesprawiedliwych kar, ale upokorzenia i wykorzystania, to będzie mu o wiele trudniej ukształtować własną, szczęśliwą rodzinę?
– Tak, zdecydowanie tak! To, co wynosimy z domu rodzinnego, ciąży na każdym z nas. W dorosłe życie wchodzimy z bagażem doświadczeń. Dom kształtuje człowieka, jego osobowość.
Czy mówienie o tych trudnościach młodym ludziom, nie jest odbieraniem im nadziei, przez wskazywanie niedoskonałości rodziców?
– Absolutnie nie! Mówienie o tych sprawach jest czymś w rodzaju lekarstwa, które służy zmianie na lepsze. To kształtowanie rodzinności myślenia, kształtowanie postaw rodzicielskich nazywam szczepionką rodzinną. Zachęcam młodych: napisz na kartce, czego jako dziecko, oczekiwałbyś od swojej matki, czego od ojca. Pamiętaj, twoje dzieci będą takie, jakim ty jesteś dziś chłopakiem czy dziewczyną. Cieszyłbym się bardzo, gdyby wasze dzieci miały takich rodziców! Proszę mi wierzyć: ta argumentacja przemawia, świadomość rodzicielstwa przemawia do każdego; bez względu na wiek!