Gigantyczne pożary pustoszą południową Grecję, zagrażając nawet ruinom starożytnej Olimpii – kolebce igrzysk olimpijskich. Liczba ofiar przekroczyła 50 osób. Nadal jednak nie wiadomo, ilu ludzi pozostaje odciętych przez pożary w odległych wsiach.
Najgorsza sytuacja panuje na Peloponezie, gdzie tylko w mieście Zaharo zginęło 30 osób, w tym matka z czworgiem dzieci.
Według nieoficjalnych szacunków, w ciągu trzech dni spłonęło 70 tysięcy hektarów lasów. Spalone zostały też doszczętnie setki domów, bowiem straż pożarna koncentruje się już tylko na ratowaniu życia ludzi.
Premier Grecji Kostas Karamanlis ogłosił w całym kraju stan wyjątkowy oraz trzydniową żałobę narodową. Premier obwinił za tragedię podpalaczy. „Nie może być dziełem przypadku, że wybuchło aż tak wiele pożarów w ciągu krótkiego czasu” – stwierdził Karamanlis i obiecał, że winni zostaną znalezieni i ukarani. Do tej pory policja zatrzymała siedem osób podejrzanych o podpalenia.