Logo Przewdonik Katolicki

Do trzech razy sztuka

ks. Wojciech
Fot.

Ostatnia nasza rozmowa. Jeszcze raz sprawdzam wszystkie dokumenty, bo jest ich wiele. Jedne dotyczą ślubu kościelnego, konkordatowego, inne chrztu i to chrztu... trzeciego dziecka. Mariola i Robert zdecydowali się przyjąć sakrament małżeństwa dopiero przy chrzcie trzeciego niemowlaka. Prosząc o ten sakrament dla dwojga starszych dzieci, zawsze musieli odpowiadać na pytanie: dlaczego, skoro...

Ostatnia nasza rozmowa. Jeszcze raz sprawdzam wszystkie dokumenty, bo jest ich wiele. Jedne dotyczą ślubu kościelnego, konkordatowego, inne chrztu i to chrztu... trzeciego dziecka. Mariola i Robert zdecydowali się przyjąć sakrament małżeństwa dopiero przy chrzcie trzeciego niemowlaka. Prosząc o ten sakrament dla dwojga starszych dzieci, zawsze musieli odpowiadać na pytanie: dlaczego, skoro uważają się za osoby wierzące, nie zawierają ślubu kościelnego. Co odpowiadali? Nie wiem.

*


Ilekroć spotykam się z parami, które żyją na podobieństwo małżeństwa, bez sakramentu małżeństwa, serdecznie zachęcam, by stanąć przed ołtarzem. Słyszę różne odpowiedzi: nie mamy pieniędzy na ślub; zrobimy to za dwa lata, gdy skończymy studia; nam jest tak dobrze itp. Nigdy nie spotkałem się z odpowiedzią: jeszcze do tego nie dojrzeliśmy. Właśnie taka odpowiedź by mnie satysfakcjonowała. Małżeństwo sakramentalne, które wymaga przysięgi „...i że cię nie opuszczę aż do śmierci”, zakłada dojrzałość i odpowiedzialność. Brak tego czyni związek nieważnie zawarty. Niestety, w sądach kościelnych od kilkunastu lat obserwuje się tendencję zwyżkową osób składających wnioski o stwierdzenie nieważności ich małżeństw. Główną przyczyną, którą się podaje, jest kanon 1095, mówiący o niezdolności do zawarcia małżeństwa. Najczęściej podaje się niezdolność psychiczną, zwłaszcza niezdolność do przejęcia obowiązków małżeńskich.

Niektórzy nupturienci zgłaszają się do biura parafialnego z prośbą o zawarcie ślubu, motywując ją poczęciem dziecka. Coraz częściej w takiej sytuacji odradzam ślub kościelny. Tłumaczę, że dojrzałość biologiczna wcale nie musi iść w parze z dojrzałością charakteru, osobowości i wiary. Co więcej, bodaj zawsze pojawienie się dziecka, i w związku z tym chęć zawarcia związku małżeńskiego, może obejmować perswazję, zachętę, prośbę czy presję ze strony osób trzecich. To podważa wolność decyzji narzeczonych.

Pół biedy, jeśli młodzi mieszkają razem, żyją bez ślubu, ale jeśli uznają to za grzech ciężki, mają świadomość, że to obraża Boga i chcą ten styl życia zmienić. Tragedią jest przeświadczenie, że „nam tak dobrze i ślub kościelny nas nie uszczęśliwi”. Jaką w takiej sytuacji można mieć wiarę...?

Mariola i Robert dopiero przy trzecim dziecku zapragnęli zawrzeć trwały, sakramentalny związek. Ich ślub i chrzest dziecka odbył się poza Mszą św. Liturgia była skromna. Osobiście cieszyłem się z tego, że to małżeństwo pobłogosławiłem, a ich dziecko ochrzciłem. Z drugiej strony myślałem: tyle lat bez Boga, sakramentów, błogosławieństwa, bez łaski. Do trzech razy sztuka! Ale co robić, gdy rodzice mają tylko jedno albo dwoje dzieci? Wciąż aktualna jest modlitwa apostołów: „Panie, przymnóż nam wiary”.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki