Ignacy po swoim nawróceniu był bardzo gorliwy, a w swej gorliwości surowy dla samego siebie. I nie chodzi tu tylko o posty i umartwienia.Wiele lat później założyciel Towarzystwa Jezusowego podyktował o. Gonsalvesowi, spisującemu dzieje jego życia znane u nas jako „Opowieść Pielgrzyma”, między innymi taki oto ciekawy fakt, że przez jakiś czas po swoim nawróceniu nie obcinał włosów i paznokci! Przyszły święty tak bardzo nie dbał o wygląd, wzgardziwszy chwałą ludzką, że tylko jedno mogło zmienić jego postawę: „odkąd zaczęły się (…) pociechy Boże i odkąd widział owoce, jakie przynosił w duszach, z którymi przestawał, zaprzestał tych krańcowych surowości, którym się przedtem oddawał. Odtąd obcinał paznokcie i strzygł włosy”.
Trzeba wielkiej gorliwości w pragnieniu pójścia za Panem, aby usłyszeć, do czego On wzywa; gorliwy święty porzucić musiał nawet swoje wyrzeczenia, kiedy tylko Pan dał mu duchowe zrozumienie Jego woli. Te wewnętrzne objawienia, których Pan mu nie szczędził, były dla neofity – wspomina po latach – jak pouczanie dziecka w szkole. Wcześniejsze dziecięce postanowienie zmieniło się wyłącznie pod dwojakim wpływem: duchowego zrozumienia, które dał mu sam Nauczyciel, i pragnienia - jak nazywał to autor „Ćwiczeń duchownych” – „pomagania duszom”.
Podoba mi się właśnie ta kolejność: najpierw porzucił wszystko, włącznie z dbaniem o siebie, aby potem wrócić do dbałości o wygląd zewnętrzny, ale z jakże inną motywacją. Paznokcie zostały obcięte na chwałę Boga i ku zbawieniu innych; jest to więc dowód na praktyczne zastosowanie „Ćwiczeń duchownych”.
„Człowiek po to jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i Jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją. Inne zaś rzeczy na obliczu ziemi są stworzone dla człowieka i aby mu pomagały do osiągnięcia celu, dla którego jest on stworzony. Z tego wynika, że człowiek ma korzystać z nich w całej tej mierze, w jakiej mu one pomagają do jego celu, a znów w całej tej mierze winien się od nich uwalniać, w jakiej mu są przeszkodą do tegoż celu” – uważał święty.
Może niejeden z nas, ładnie uczesany i z wypielęgnowanymi paznokciami, uśmiecha się na myśl o takim szaleństwie Ignacego. A jednak wydaje mi się, że ten niebieski z brudu Ignacjański paznokieć bardzo spodobał się Panu. Rodzi się we mnie taka refleksja, że być może gdyby nie pierwsza postawa, niechby i nawet błędna, ale wynikająca z serca gorącego, Pan nie mógłby prowadzić dalej swojego naśladowcy, którego wspomnienie obchodziliśmy 31 lipca.
I druga myśl, która mogłaby się pojawić w czasie kontemplacji paznokcia pierwszego generała jezuitów, przypomina odkrycie św. Pawła; parafrazując słowa Apostoła Narodów zaryzykuję tezę: Im bardziej odchodzimy od zmysłów ze względu na Boga, tym bardziej przytomnymi uczyni On nas ze względu na innych ludzi (por. 2 Kor 5,13: „Jeśli bowiem odchodzimy od zmysłów - to ze względu na Boga, jeżeli przytomni jesteśmy - to ze względu na was”).
Dlatego gdyby istniała taka relikwia, chciałbym ją mieć; paznokieć Ignacego - to jest coś! Przy tym paznokciu odprawiłbym swoje prywatne rekolekcje. Odświętnie wypolerowany, błyszczałby jak lustro – czy patrząc w niego zobaczyłbym odbicie gorliwego naśladowcy Jezusa?
Sławomir Zatwardnicki
Modlitwa św. Ignacego
Duszo Chrystusowa, uświęć mnie.
Ciało Chrystusowe, zbaw mnie.
Krwi Chrystusowa, napój mnie.
Wodo z boku Chrystusowego, obmyj mnie.
Męko Chrystusowa, wzmocnij mnie.
O dobry Jezu, wysłuchaj mnie.
W ranach swoich ukryj mnie.
Nie dozwól mi oddalić się od Ciebie.
Od nieprzyjaciela złośliwego broń mnie.
W godzinie śmierci mojej wezwij mnie.
I każ mi przyjść do siebie,
abym ze świętymi Twoimi chwalił Cię
na wieki wieków. Amen.
Pierwsza medytacja o Bogu
Kiedy więc czytał o życiu Chrystusa Pana i świętych, zastanawiał się i pytał samego siebie: a gdybym tak ja zaczął postępować jak święty Franciszek czy święty Dominik? Wiele nad tym rozmyślał. Te myśli pozostawały w nim dość długo, a następnie wskutek zaistniałej jakiejś okoliczności zastępowały je próżne marzenia światowe. One także zatrzymywały się na dłuższy czas. Taka zmienność myśli trwała w nim dość długo.
Pomiędzy owymi dwoma rodzajami myśli istniała jednak pewna różnica. Gdy się bowiem zajmował sprawami światowymi, odczuwał wielką przyjemność, kiedy znużony zaprzestawał, przeżywał smutek i pustkę. Kiedy natomiast rozmyślał o naśladowaniu wielkich dzieł pokuty dokonywanych przez świętych mężów, wtedy odczuwał przyjemność nie tylko rozmyślając, ale także po zaprzestaniu rozmyślania. Przez pewien czas nie dostrzegał tej różnicy ani nie przywiązywał do niej wagi, aż pewnego dnia otwarły się oczy jego duszy i zaczął się zastanawiać, widząc najwyraźniej, iż jeden rodzaj rozmyślania napawa go smutkiem, a drugi radością.
Taka była jego pierwsza medytacja o sprawach Bożych.
Z Dziejów spisanych przez Ludwika Consalvo na podstawie opowiadań św. Ignacego