Leczenie "hiperpierwiastkozy"
s. Elżbieta Sosnowska UK
Przejęta sytuacją pielęgniarek, z niepokojem obserwując u siebie pierwsze objawy hiperpierwiastkozy (może Państwo też już na nią cierpią?), postanowiłam rozejrzeć się za jakimiś dobrymi wiadomościami. Bo przecież to nieprawda, że u nas jest albo źle, albo ewentualnie jeszcze gorzej. Otóż 22 czerwca w Sali Kolumnowej Sejmu odbyła się konferencja Wzmocnić ojcostwo,...
Przejęta sytuacją pielęgniarek, z niepokojem obserwując u siebie pierwsze objawy „hiperpierwiastkozy” (może Państwo też już na nią cierpią?), postanowiłam rozejrzeć się za jakimiś dobrymi wiadomościami. Bo przecież to nieprawda, że u nas jest albo źle, albo ewentualnie jeszcze gorzej. Otóż 22 czerwca w Sali Kolumnowej Sejmu odbyła się konferencja „Wzmocnić ojcostwo”, zorganizowana przez Senacką Komisję Rodziny i Polityki Społecznej oraz Inicjatywę Tato.net. Pewnie gdyby nie brukselska gorączka, dodano by do tego wydarzenia kilka komentarzy polityczno-feministycznych i już zrobiłby się nam z tego ładny news, który następnego dnia wylądowałby w koszu.
Tymczasem najwyższa pora, by temat ojcostwa zawalczył w debacie publicznej o równouprawnienie z takimi problemami jak aborcja czy antykoncepcja. Co nam to da? Bardziej „kompletny”, bliższy prawdzie obraz świata. Przecież rodzicielstwo (aktualne bądź potencjalne) to nie wyłącznie „babska sprawa”. Od dawna wiemy, że na przyrost naturalny nie ma wpływu ani uprawa kapusty, ani bocianie migracje, że w tym procesie niezbędni są ona i on. Partnerzy nie dzięki zaciętej rywalizacji, ale przez wzajemne dopełnianie. Współcześnie lansowany model wygląda nieco inaczej: mamy nadobecną mamę i nieobecnego tatę.
W taki sposób sami siebie pogrążamy w zgubnej walce płci. (Niestety, są w niej tylko przegrani). Żadne ustawy i wyroki ze Strasburga, żadne „manify” i parady równości, żadne kampanie medialne nie dokonają takiej rewolucji w mentalności społecznej jak atmosfera „normalnego” domu. Domu, gdzie każdy jest niezastąpiony, koniecznie potrzebny, i dobrze o tym wie. Domu z tatą, który doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że pierwsze przykazanie w dekalogu ojca brzmi: Okazuj szacunek matce swoich dzieci. Domu z mamą, która nie chce sobie radzić sama i dlatego ciągle uświadamia mężowi, że jego największym życiowym sukcesem będzie nie czwarte auto w garażu, ale wychowanie córki na wyjątkową kobietę, a syna na odpowiedzialnego mężczyznę.
Ken Canfield, przewodniczący Narodowego Centrum Ojcostwa w USA, powiedział kiedyś znamienne słowa: „Ojcowie wyciskają niezatarty ślad na swoich dzieciach i społeczeństwie. Dlatego musimy ich zachęcać i wspierać, by mogli stać się prawdziwymi bohaterami następnego pokolenia”.