Starzy górnicy twierdzą, że zawsze kiedy zbliża się tradycyjna górnicza Barbórka, dochodzi do tragicznych wypadków „na kopalniach”. Nie inaczej było tego roku. Tym razem „Baśka” zabrała życie 23 górnikom...
Kilka miesięcy temu w kopalni „Halemba” w Rudzie Śląskiej zdarzył się cud. Wówczas udało się uratować górnika, Zbigniewa Nowaka, którego wybuch metanu uwięził pod ziemią na prawie pięć dni. Teraz w tej samej „Halembie” na ratunek było za późno. Żaden z 23 górników, którzy znaleźli się w strefie wybuchu metanu, nie przeżył, bo nie miał na to żadnych szans. W chwili wybuchu temperatura w wyrobisku mogła bowiem sięgać 1500 stopni, olbrzymia była także siła podmuchu.
Jednak mimo znikomych szans na odnalezienie żywych osób, ratownicy nie chcieli przerwać poszukiwań. Cała Polska powtarzała zresztą jak mantrę: nadzieja umiera ostatnia.
W końcu po blisko 38 godzinach prowadzonej 1030 metrów pod ziemią akcji, ratownicy dotarli do ciała ostatniej ofiary. Najmłodszy zmarły górnik miał 21 lat, najstarszy 59. Specjaliści oceniają, że była to jedna z najtrudniejszych akcji ratunkowych w historii polskiego górnictwa. Trzeba było ją kilkakrotnie przerywać m.in. ze względu na stężenie metanu zagrażające ratownikom.
Okoliczności tragedii bada specjalna komisja przy Wyższym Urzędzie Górniczym oraz gliwicka prokuratura. Sprawdzane są m.in. celowość wprowadzenia górników do demontażu maszyn w korytarzu kopalni i prawidłowość procedur przetargowych przy wyłanianiu firm pomocniczych przez władze kopalni. Jest to o tyle istotne, że 15 spośród 23 ofiar tragedii w „Halembie” było pracownikami zewnętrznej firmy usługowej. Szef firmy Mard – prywatnego Górniczego Przedsiębiorstwa Usługowo- Handlowego w Rudzie Śląskiej, Marian Długosz, nie zgadza się jednak z sugestiami, że jego firma była źle przygotowana do robót, i zapewnia, że wszystkie procedury i zasady sztuki górniczej były respektowane.
W tym roku w całym polskim górnictwie zginęły 43 osoby. Tragedia w „Halembie” była największą tego typu katastrofą od 27 lat. W kopalni cały czas trwa normalne wydobycie...
Największe katastrofy górnicze w Polsce po 1945 roku
1958 – pożar w kopalni KWK „Makoszowy”, zginęło 72 górników;
1971 – zawał tunelu w kopalni zabrzańskiej KWK „Rokitnica” zabija 18 górników;
1974 – wybuch metanu w kopalni „Silesia” w Czechowicach-Dziedzicach, zginęło 34 górników;
1979 – w wyniku wybuchu pyłu w kopalni „Dymitrow” w Bytomiu śmierć poniosły 34 osoby;
1979 – pożar w kopalni „Silesia” w Czechowicach-Dziedzicach, zginęło 22 górników;
1982 – wybuch pyłu węglowego w kopalni „Dymitrow” w Bytomiu zabił 18 górników;
1985 – eksplozja metanu w kopalni „Wałbrzych”, ginie 18 osób;
1987 – na skutek wybuchu pyłu węglowego w kopalni KWK „Mysłowice” zginęło w sumie 19 górników;
1990 – eksplozja metanu w kopalni KWK „Halemba” zabija 19 osób;
2002 – wybuch pyłu węglowego w kopalni KWK „Jas-Mos” w Jastrzębiu Zdroju, zginęło 10 górników.