Logo Przewdonik Katolicki

Tu zstąpił Duch, by umacniać w nas wiarę

Łukasz Krzysztofka
Fot.

Nawet ulewny deszcz oraz dokuczliwe zimno nie zniechęcają ponad trzystu tysięcy pielgrzymów, którzy na placu Piłsudskiego w Warszawie w atmosferze niesamowitej radości czekają na Ojca Świętego Benedykta XVI. Po raz kolejny to szczególne miejsce, w którym Jan Paweł II przyzywał Ducha Świętego, aby odnowił oblicze naszej Ojczyzny, staje się świadkiem historycznego wydarzenia. Choć...

Nawet ulewny deszcz oraz dokuczliwe zimno nie zniechęcają ponad trzystu tysięcy pielgrzymów, którzy na placu Piłsudskiego w Warszawie w atmosferze niesamowitej radości czekają na Ojca Świętego Benedykta XVI. Po raz kolejny to szczególne miejsce, w którym Jan Paweł II przyzywał Ducha Świętego, aby odnowił oblicze naszej Ojczyzny, staje się świadkiem historycznego wydarzenia.

Choć celebrowana przez Papieża Msza św. ma rozpocząć się dopiero o godz. 9.30, wierni gromadzą się przy wejściach do sektorów już po północy. Pustymi zazwyczaj o tej porze ulicami Warszawy podążają w kierunku placu Piłsudskiego zorganizowane grupy oraz wielu pielgrzymów indywidualnych. – Jestem tu, aby móc modlić się wspólnie z Papieżem i na własne oczy zobaczyć następcę naszego wielkiego Rodaka – mówi Ireneusz Marciszuk, który z synem przyjechał w nocy z Lublina. Miarowym krokiem do stóp papieskiego ołtarza zmierzają również żołnierze przybyli z różnych stron Polski, dla których przy Grobie Nieznanego Żołnierza przygotowano specjalny sektor. Nad ranem w wielu miejscach placu rozbrzmiewają melodie Godzinek do Matki Bożej oraz modlitwa różańcowa. – Pragniemy, aby Ojciec Święty umocnił w nas to, co jest dobre i abyśmy rzeczywiście mogli trwać mocni w wierze – zapewnia siostra Marzena Pudlińska z podwarszawskich Marek.

Wokół Ducha Świętego
Ołtarz papieski nawiązuje kształtem do tego z pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Polski w 1979 roku. Centralne miejsce zajmuje olbrzymi krzyż, a na zadaszeniu ołtarza umieszczony jest witraż z wyobrażeniem Ducha Świętego; również Msza św. odprawiana jest według formularza o Duchu Świętym. Jedynie pogoda zupełnie nie przypomina tej sprzed dwudziestu siedmiu lat.

Tuż przed godz. 9.30 dźwięki dzwonów stołecznych kościołów obwieszczają, że na plac Piłsudskiego dociera Papież Benedykt XVI. Papamobile przejeżdża między sektorami, by jak najwięcej osób mogło zobaczyć Ojca Świętego. Na twarzach wiernych widać uśmiech oraz wielki entuzjazm, który wyrażają również pieśnią „Nie lękajcie się – trwajcie mocni w wierze”. Papież błogosławi zebranym, wśród których są nieraz całe rodziny, wiele osób starszych, dużo dzieci oraz młodzieży. Pozdrawiają go tysiące żółtych chorągiewek, dziesiątki transparentów oraz morze wzniesionych wysoko rąk. Niemal wszyscy nagle zapominają o rzęsistym deszczu i trudach wielogodzinnego oczekiwania, ciesząc się z obecności Następcy św. Piotra.

Uroczystą Mszę św. koncelebruje wraz z Ojcem Świętym około stu dwudziestu biskupów z kraju i zagranicy. Uczestniczą w niej przedstawiciele najwyższych władz państwowych, na czele z prezydentem Lechem Kaczyńskim oraz premierem Kazimierzem Marcinkiewiczem.

Wiara opiera się na miłości
Witając Benedykta XVI, kard. Józef Glemp, metropolita warszawski, nawiązuje do potrzeby budowania duchowych mostów. Pierwszy z nich – zdaniem Prymasa Polski – rozciąga się między ziemią i niebem. Jest nim droga do świętości, którą kroczyli Matka Teresa, ojciec Maksymilian Kolbe, siostra Faustyna i Jan Paweł II. Drugi duchowy most to przejście z naszej teraźniejszości w przyszłość, natomiast trzeci wiedzie od człowieka do człowieka.

Wszyscy zebrani na placu Piłsudskiego z niecierpliwością czekają na papieskie przesłanie. Co powie Polakom niemiecki Papież? Na co zwróci uwagę? Czego będzie od nas wymagał? Gdy pierwsze słowa wypowiada w języku polskim, długo nie milkną żywiołowe owacje. Podobnie jest, kiedy Ojciec Święty wspomina Prymasa Tysiąclecia, kard. Stefana Wyszyńskiego, którego 25. rocznica śmierci przypada w tych dniach. Jednak już po chwili tłum z uwagą i w skupieniu wsłuchuje się w papieskie przesłanie. A Papież mówi o rzeczach trudnych i wymagających. – Wiara nie oznacza jedynie przyjęcia określonego zbioru prawd dotyczących tajemnic Boga, człowieka, życia i śmierci oraz rzeczy przyszłych. Wiara polega na głębokiej, osobistej relacji z Chrystusem, relacji opartej na miłości Tego, który nas pierwszy umiłował, aż do całkowitej ofiary z siebie – naucza Polaków Benedykt XVI, nawiązując do hasła swojej pielgrzymki.

Mimo że papieska homilia nie jest przeplatana dygresjami od oficjalnego tekstu, do czego przez ponad ostatnichdwadzieścia sześć lat tak mocno przywykliśmy, wielokrotnie przerywają ją gromkie oklaski. Czy może to świadczyć, iż nasza wiara dojrzewa i staje się coraz bardziej świadoma?

Nasz Papież
Oprócz Polaków we Mszy św. uczestniczą liczni pielgrzymi z zagranicy – wielu przybyło z Białorusi, Ukrainy, Słowacji, Bułgarii, Kazachstanu oraz Niemiec. Przywieźli z sobą olbrzymie transparenty. W ten sposób pozdrawiają Ojca Świętego. Wszyscy są urzeczeni atmosferą, jaka panuje na placu Piłsudskiego.

– Dzisiejsza uroczystość właściwie nie różni się od tych, które przeżywaliśmy tyle razy z Janem Pawłem II. Nieprawdą jest, że, jak donosiły niektóre agencje, Polacy bardzo zimno przyjęli Papieża. Sami widzimy, jak jest rzeczywiście. W ogóle się nie zmieniliśmy – opowiada ks. Mirosław Skoczylas z Witebska na Białorusi.

Natomiast Hannę Banach z Otwocka, która nie opuściła żadnego papieskiego spotkania w stolicy, szczególnie urzekła postać obecnego Papieża. – Jestem bardzo szczęśliwa, że mogę być dzisiaj w tym miejscu, które odwiedza Ojciec Święty. Benedykt XVI jest osobą, która ujmuje ludzi swoim serdecznym uśmiechem, niezwykłą skromnością i anielskimi oczami – mówi wyraźnie wzruszona. – To również jest nasz Papież i wszyscy darzymy go taką samą miłością, jak Jana Pawła II – dodaje.

W czasie Komunii nad placem Piłsudskiego rozbłyska słońce, które rozprasza na chwilę ciężkie, deszczowe chmury i swymi promieniami oświetla papieski ołtarz. To jedyny moment, gdy z nieba nie spadają krople rzęsistego deszczu. Później Benedykt XVI koronami pobłogosławionymi jeszcze przez swojego Poprzednika ozdabia obraz Matki Bożej Trybunalskiej z kościoła oo. Jezuitów w Piotrkowie Trybunalskim. Po końcowym błogosławieństwie, ku wielkiej radości pielgrzymów, spontanicznie wchodzi w tłum wiernych, którzy przy odrobinie szczęścia mogą dotknąć Ojca Świętego. Zmierza w stronę zakrystii i cały czas błogosławi zgromadzonych wokół niego pielgrzymów. Widać wyraźnie, że entuzjazm wiernych udziela się także samemu Papieżowi. Tym niezaplanowanym gestem Benedykt XVI kończy swoje spotkanie z wiernymi na historycznym placu stolicy, który można już śmiało nazwać „polowym ołtarzem Warszawy”.

– Teraz najważniejsze przed nami: musimy być wierni papieskiemu przesłaniu – stwierdza Stanisława Zduń, która z uwagą słuchała słów Ojca Świętego. Szczególnie wzięła sobie do serca motto pielgrzymki. – Trzeba nam przede wszystkim trwać mocno w wierze i starać się żyć według tego, co on do nas mówił – dodaje głęboko przejęta.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki