O tradycjach paschalnych, właściwym rozumieniu tajemnicy Męki, Śmierci i Zmartwychwstania Chrystusa oraz prawdziwie chrześcijańskim przeżywaniu uroczystości Wielkiejnocy z ks. Piotrem Grzymałą SDB, wykładowcą filozofii w Wyższym Seminarium Duchownym Towarzystwa Salezjańskiego w Lądzie, rozmawia Marcin Makohoński
W pierwszych wiekach chrześcijaństwa obchody uroczystości Wielkiejnocy ograniczały się tylko do nocnego czuwania i modlitwy. Jednak wraz z czasem celebracja tej uroczystości przechodziła kilka istotnych zmian. Z czego wynikała potrzeba ubogacenia formy i poszerzenia czasu na świętowanie Wielkiejnocy? Czy możemy powiedzieć, że dziś lepiej niż pierwsi chrześcijanie rozumiemy i przeżywamy tajemnicę Męki, Śmierci i Zmartwychwstania Chrystusa?
– Nasze dzisiejsze zatroskanie i towarzyszące mu pragnienie, by jak najlepiej, najgłębiej i świadomie przeżyć uroczystość Zmartwychwstania Pańskiego, było także doświadczeniem pokoleń żyjących przed nami – gdyż to, co najważniejsze, domaga się wyjątkowego i uroczystego potraktowania. A Wielkanoc to przecież najważniejsze święto naszej wiary. Warto jednak przypomnieć, że do połowy IV wieku celebracja Wielkiejnocy miała bardzo prosty charakter. Wszystko koncentrowało się wokół Wigilii Paschalnej, sprawowanej nocą z soboty na niedzielę, poprzedzonej jednym lub kilkoma dniami postu. Dopiero od IV wieku celebrację tę zastępuje celebracja historyczna, czyli rozdzielająca wydarzenia i obchodząca je w dni, w które historycznie miały miejsce (ustanowienie Eucharystii w Wielki Czwartek, Męka w Wielki Piątek, Zmartwychwstanie w niedzielę). To rozróżnienie odpowiadało z pewnością potrzebie przyznania większej przestrzeni bogactwu znaczeniowemu Wielkiejnocy. W tym procesie Wigilia Paschalna zachowała swoje centralne miejsce jako celebracja jednocząca całą tajemnicę Śmierci, Zmartwychwstania i oczekiwania na powrót Chrystusa.
Deklarujemy, często zresztą z głębokim przekonaniem, wiarę w Zmartwychwstanie Chrystusa. Ale czy rzeczywiście rozumiemy to, w co wierzymy i czy w ogóle jesteśmy w stanie zrozumieć tajemnicę Wielkiejnocy?
– To bardzo prowokacyjne pytanie… Tajemnicy Wielkiejnocy nie da się do końca zrozumieć. To jeden z istotnych aspektów naszej wiary. Bóg jest przecież Tajemnicą. Jakkolwiek chcielibyśmy zrozumieć tę tajemnicę – sercem, intuicją, wolą – to tylko w jakiejś części możemy jej dotknąć. Jeśli bowiem Bóg wypowiada się w Jezusie Chrystusie, przez Jego życie i zbawczą śmierć, to tym samym odsłania jedynie część swej Tajemnicy, ale nie przestaje nią być. Kiedy myślimy o Wielkiejnocy, to ten wymiar Tajemnicy będzie nam się tam ciągle pojawiał. Nasze zrozumienie jej – i niezrozumienie także! – będzie prostą konsekwencją prawdy, że Bóg jest Tajemnicą. Wiara paschalna chrześcijan wymaga więc, by wierzyć w to, że Jezus rzeczywiście umarł i zmartwychwstał.
Człowiek kroczący drogą Chrystusa, to człowiek, który ze śmierci przechodzi do życia i wyzwolony od grzechu, winy, klęski i przemocy zła, dzięki Bożej łasce, wchodzi w nową relację z Bogiem. Jak ta prawda przekłada się na nasze codzienne życie?
– Słusznie Pan zauważył, że to wszystko możliwe jest za sprawą łaski Bożej. I ona winna na nas oddziaływać. Pamiętajmy jednak, że łaska Boża nie ma kalendarza, nie ma ustalonych dni i godzin. Bóg każdemu z nas wyznacza właściwy czas. Jeżeli mamy zastanowić się nad samym sobą, to oczywiście nie tylko przy okazji Wielkiejnocy. Musimy zastanawiać się nad własnym życiem, ciągle przyjmując pouczenie i pocieszenie Bożej łaski. To ona jest niepowtarzalną relacją między Bogiem a człowiekiem. Bóg jest doskonały i dla Niego nie ma problemu, aby nawiązać z każdym z nas personalną, konkretną relację. Choć jesteśmy ludźmi na różnym poziomie rozwoju duchowego, to jednak każdemu z nas jest potrzebna jakaś pomoc. Fakt, że obchodzimy Święta Wielkiejnocy we wspólnocie Kościoła, że szykujemy się do nich przez Wielki Post, to wszystko ma nam być pomocą. Okoliczności, mobilizacja wewnętrzna, odpowiedni klimat mają jednak wyłącznie walory pomocnicze. Najważniejsze jest to, aby wiedzieć, czego oczekuje od nas Jezus konający na krzyżu. A On wskazuje na posłuszeństwo woli Boga. Zasłuchanie się w mówiącego do nas Boga nie jest czymś abstrakcyjnym lub przypadkowym. Wręcz przeciwnie, ma być doświadczeniem i rzeczywistością chrześcijańskiej codzienności. Nie ma bowiem w naszym życiu chwili lub działania, których nie można przemienić w akt pełnego miłości posłuszeństwa Bogu.
Tajemnica Wielkiejnocy każe nam również spoglądać na śmierć w zupełnie innej perspektywie. Czy nie powinniśmy w tych dniach pomyśleć choć nieco o naszym przemijaniu i kruchości ludzkiego żywota?
– Liturgia wschodnia i zachodnia streściła wizję zbawienia w jednym wersecie, który nieustannie powtarzany jest w okresie wielkanocnym: „Umierając, śmierć zwyciężył”. Misterium Paschy Pana uczy nas umierania, uczy nas dotykania śmierci i przechodzenia na drugą stronę życia. Słowo „śmierć” nie może straszyć, ale musi zostać oswojone. To, co się dziś wyprawia ze śmiercią, wynika z braku spojrzenia na Chrystusa. On naprawdę umarł i naprawdę zmartwychwstał. Jeżeli zagubię to spojrzenie, to cóż mi pozostanie? Pozostanie sama śmierć, w tym strasznym wymiarze odejścia, osierocenia, pozostawienia mnie samego przez osobę, którą kochałem... A potem moje odchodzenie – ku czemu idę, w ciemność, w otchłań? Odwrócę się zatem od tego i pobiegnę w stronę tego życia, które jest już „oswojone”. Gdy chodzi o śmierć, rzeczą najważniejszą w chrześcijaństwie nie jest to, iż musimy umrzeć, ale to, że Chrystus umarł. Chrześcijaństwo nie musi torować sobie drogi, strasząc śmiercią. Toruje ją sobie, głosząc śmierć Chrystusa. Jezus przyszedł, żeby ludzi wyswobodzić od strachu przed śmiercią, a nie po to, by go pomnożyć. Nasza śmierć wchodzi w sferę misterium paschalnego, nie tylko jako pierwsza z rzeczy ostatecznych, ale również z głębszego i bardziej ważkiego powodu. Nie tylko z powodu tego, co jest przed nią, ale również z powodu tego, co jest za nią. Śmierć nie jest już tylko straszliwą nauczycielką pokazującą, jak żyć. Ona stała się drogą do wejścia w głąb cudownej tajemnicy – życia wewnątrz Boga Trójjedynego... To budzi zachwyt!
Jak więc powinniśmy przeżywać uroczystość Wielkiejnocy?
– Najpiękniej jak umiemy! Ale zarazem trudno tu o proste słowo, które wyjaśni wszystko… Na pewno czas świąt powinniśmy poświęcić naszym bliskim. Nie uciekajmy od rozmowy, zamieniając ją na czas przed telewizorem. Problemem naszych czasów jest bowiem wszechobecny hałas i zgiełk, które przekradają się i atakują intymność naszych domów i serc. Zauważmy, jak trudno się nam skupić. Pogrążeni w roztargnieniu, trwonimy swe siły na różne formy współczesnej kultury. Tymczasem Święta Wielkiejnocy sprzyjają wewnętrznemu wyciszeniu. Tak jak w przyrodzie, zwłaszcza wiosną, drzewa z nową mocą zaczynają czerpać z gleby wodę i pokarm, by rozwijać się w pełni, tak w naszym życiu musimy poprzez głębokie przeżycie Wielkiejnocy na nowo wzmocnić naszego ducha.