Czytanie na dziś: Ga 1,6–12; Łk 10,25–37
Równo sto lat temu, w czerwcu 1920 r., na polach Doniecka rozstrzygały się losy wschodniej Europy. Bitwa Warszawska, stoczona dwa miesiące później, była konsekwencją tych rozstrzygnięć.
A może przez to, że żyjemy heroiczną przeszłością, codzienność nie wydaje się aż tak szara?
Gdyby oni wtedy przegrali, nie byłoby takich ludzi jak Jan Paweł II, nie byłoby całego pokolenia powstańców warszawskich. Rosjanie poszliby na zachód, „po trupie Polski do światowej rewolucji”
Na stulecie Bitwy Warszawskiej nie dostaniemy ani filmu, ani pomnika, ani godnej uwagi imprezy. W gruncie rzeczy nie dostaliśmy ich także w 2018 r., na stulecie niepodległości
Mało w naszej historii takich zwycięstw, oczywistych, wykorzystanych i jednoznacznych. Wspomnienie Bitwy Warszawskiej zasługuje na to, aby być instrumentem budowania wspólnoty ponad podziałami współczesnych sporów.
Istnieje niebezpieczeństwo, że wojnę uczynimy narzędziem, którym posługuje się Boża opatrzność, aby prostować historię ludzi
-15%
-70%
-13%
Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki