Logo Przewdonik Katolicki

Emocje na zamówienie

Piotr Zaremba
FOT. MAGDALENA KSIĄŻEK. Piotr Zaremba zastępca redaktora naczelnego „Sieci”.

W „Dzienniku Gazecie Prawnej” liberalna publicystka Karolina Wigura zaproponowała swoim przyjaciołom zrobienie kroku w tył.

Piętnujmy nadużycia PiS-u, ale uznajmy, że konserwatyści mają prawo rządzić Polską – do tego sprowadza się jej pomysł. Przez ostatnie dwa lata środowiska, z którymi sympatyzuje pani Wigura odmawiały rządzącemu obozowi prawomocności, właśnie dlatego, że jest konserwatywny. W ten sposób utwierdzały kręgi kierownicze PiS-u, że dotarliśmy do pola ostatecznej bitwy dobra ze złem. W związku z tym trzeba świeżo zdobytą władzę dodatkowo zabezpieczyć gruntowną przebudową już nawet nie tylko instytucji publicznych, ale społeczeństwa.
W efekcie PiS zrobił i robi wprawdzie sensowne rzeczy (od 500 plus po wypowiedzenie wojny komorniczej mafii), ale najwięcej energii marnuje na wojnę o narzędzia władzy. Robił to od pierwszej chwili (m.in. Trybunał Konstytucyjny i służba cywilna), a po dwóch latach nasila batalię zamiast ją wygaszać. Możliwe, że wątek „zabezpieczenia” nie jest jedynym powodem. Wojna z prawnikami czy mediami wynika z najbardziej ugruntowanych poglądów Jarosława Kaczyńskiego, a poczucie nieustannego zagrożenia pozwala usprawiedliwiać się przed wyborcami. O ile dla pierwszych rewindykacji można było szukać demokratycznych usprawiedliwień, o tyle teraz o nie coraz trudniej. Ustawę o Krajowej Radzie Sądownictwa Zbigniew Ziobro napisał tak, że jej głównym celem nie było znalezienie lepszych sędziów, a uzależnienie polityki kadrowej w sądownictwie od obozu rządzącego. Na jesieni czeka nas kolejna odsłona tej batalii. Można liczyć na prezydenta, pytanie, czy wytrzyma presję swojego obozu.
Jesień przyniesie też inne bitwy. Prezes Kaczyński już zapowiedział operację „dekoncentracji mediów”. W rozmaitych prawnych ograniczeniach dla medialnych monopolistów nie ma nic złego, także dla ograniczeń dla kapitału obcego. Ale jeśli celem jest przymusowe wykupywanie gazet przez państwowe firmy i przekształcanie ich w narzędzie propagandy (jak to się stało z TVP) to czarno to widzę. Władza nie powinna budować rynku mediów pod siebie. Pomsta na nielubianych dziennikarzach nie wystarczy, żeby to usprawiedliwić. W teorii właściciele mediów mogą liczyć na ochronę prawną. W praktyce Trybunał Konstytucyjny w obecnym składzie z pewnością nie będzie tu przeszkodą. A rząd pokazuje – chociażby w osobie ministra Szyszki – że zagraniczne wyroki też nie są mu straszne.
Czekają nas też wojny już niezwiązane ze sprawowaniem władzy. Czy jest coś złego w żądaniu od Niemiec reparacji wojennych? Pewnie nie. Rozumiem emocje kibiców Legii przypominających, co Niemcy nam zrobili. Rozumiem zwłaszcza na tle coraz obrzydliwszych insynuacji jakoby to Polacy kolaborowali z Hitlerem i uczestniczyli w Holocauście. Ale dlaczego wyciągnięto ten temat teraz? Robi to wrażenie podgrzewania emocji na zamówienie. Skoro z tamtej strony padają wobec nas poważne zarzuty dotyczące teraźniejszości (często przesadne lub absurdalne), odpowiemy zmasowanym ogniem, używając historycznych zaszłości jako oręża. Czy dobre relacje polsko-niemieckie nie będą nam nigdy potrzebne? Tego pytania nawet nie stawiam. Kto by się dziś o takie rzeczy troszczył.
Obóz rządowy opanowała logika obrony własnych zdobyczy i zdobywania nowych. Rozumiem ich, ale mam wrażenie, że niszczenie będzie przeważało nad budowaniem. To znaczy zbuduje się kilka wałów i umocnień. Ale rządzi się przecież po to, aby dawać coś obywatelom. Ostatnimi czasy oferuje się im głównie satysfakcję z udziału w kolejnych kampaniach.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki