Rozgoryczony mężczyzna zapytał, co może zrobić po odrzuceniu reklamacji jego żelazka przez sprzedawcę. W „opinii” sklepu, która nie została nawet podpisana stwierdzono, że odpowiedzialnym za uszkodzenie jest użytkownik. Zarzucano mu zbyt długie jednorazowe używanie żelazka.
W instrukcji użytkowania, ani przy zakupie żelazka, nie zastrzeżono jednak maksymalnego czasu jednorazowego korzystania z towaru. W czasie wnikliwej rozmowy konsument przypomniał sobie, że przed jednym z wyjazdów żona prasowała wiele rzeczy przez około godzinę. Ale tak zdarzyło się już kilka razy i nic się nie działo.
Niewątpliwie żelazko jest przeznaczone do prasowania. Sklep przy sprzedaży powinien wydać z towarem wszystkie dokumenty, które otrzymał od swojego dostawcy, oraz w razie potrzeby podać też inne istotne dla konsumenta informacje, np. o czasie maksymalnego używania żelazka. W opisanym przypadku nie zwrócono jednak uwagi na ten ostatni problem. Z tego względu konsument może dalej dochodzić swoich roszczeń, np. w ramach mediacji. Nie można bowiem przypisać mu winy niewłaściwego korzystania z towaru. Doradziłem więc sprawdzenie w domu, czy na żelazku znajduje się znak CE, wymagany dla sprzętu elektrycznego i świadczący o tym, że spełnia ono wymagania określone w tzw. systemie zgodności. W tym bowiem zakresie Inspekcja Handlowa prowadzi kontrole.