Trudno umówić się na rozmowę z członkami WMZ. W ostatnich dniach są niczym w trasie koncertowej. Brakuje nawet czasu na próby, a manager zespołu głowi się, jak dojechać do parafii, które zaproszenie przyjąć... Dyrygentka natomiast myśli jak rozgrzać chórzystów na kilkustopniowym mrozie w czasie „Żywej Szopki 2010”.
„Zrobilibyście coś dla Kościoła”
- Ta myśl była gdzieś głęboko w nas. Gdy podczas jednej z rozmów ksiądz rzucił do nas: „A może byście zrobili coś dla Kościoła?”, myśl zaczęła się urzeczywistniać. Potem byłem z Piotrem Relichem na koncercie Trzeciej Godziny Dnia i przemodliliśmy nasze zamiary. To, co się stało nazwałbym wielką łaską – opowiada Zbigniew Szwajdych. To on wraz z Piotrem Relichem założyli zespół W Miłości Zwycięstwo. Już na pierwszej próbie pojawiło się wielu młodych ludzi, którzy chcieli w nim śpiewać. W lutym 2009 r. odbył się pierwszy koncert pt. „Trwajcie mocni w nadziei” w sali teatralnej w parafii Matki Bożej Zwycięskiej w Krakowie. Od tamtej pory nadzieja towarzyszy wszystkim członkom zespołu, a szczególnie ich głównym twórcom, którym od początku przyświecał cel: stworzyć zespół, który opowiadałby o wielkości Boga i o Jego miłości, który sprawiałby, że wychodząc z koncertu człowiek mógłby poczuć się kochany, a na jego twarzy pojawiłby się uśmiech.
By nie brakło ducha
Członkowie zespołu mówią, że inspirują ich profesjonalne zespoły muzyczne grające chrześcijańską muzykę, np. TGD. Jednak podkreślają, że nie chcą, by profesjonalizacja zespołu przysłoniła im radość ze śpiewania dla chwały Boga i budzenia wiary w ludziach. – Szukałam grupy, w której mogłabym śpiewać. WMZ przyciągnął mnie swoją prostotą. Śpiew tutaj wszystkich cieszy, a zarazem staramy się, aby w nim nie brakło ducha. I z tą radością w sercu, śpiewem na ustach i chwałą dla Niego idę przed siebie i dążę do najpiękniejszego mieszkania, gdzie są najlepszej jakości mikrofony, studio muzyczne i Ten, który dyryguje całą orkiestrą, czyli do Nieba! – opowiada 20-letnia solistka i chórzystka zespołu Jagoda Gruca. – Bycie w zespole pomaga mi w codzienności. Tu uczę się spontaniczności, patrzenia na ludzi z miłością. Dzięki zespołowi staję się lepsza – dodaje Sylwia Jałocha.
Najważniejszy Założyciel
Wielu z członków zespołu uczy się w szkole muzycznej lub już ją ukończyło. Ale nie tylko oni tworzą zespół. Przychodzą również inni, niemniej utalentowani, a przede wszystkim ludzie z pasją. Zbigniew Szwajdych – uczeń szkoły muzycznej drugiego stopnia, założyciel WMZ, a zarazem trębacz i niekiedy klawiszowiec ma na swoim koncie występy międzynarodowe w gronie zawodowców przy dużej publiczności. – Będąc tam miałem jednak wrażenie, że brakuje w tym prostoty, w pewnym sensie większość muzyków traktuje swoją pracę tylko jako zawód. W zespole gramy to, co czujemy. A tym, co czujemy jest miłość do Boga – opowiada Zbigniew. Muzycy WMZ śpiewając, umacniają nie tylko siebie, ale również innych. – Najpiękniejszy moment, który przeżyłem w zespole? Na jednym z koncertów ludzie zaczęli wstawać i modlić się za pomocą naszej muzyki. Pomyślałem wtedy, że ten zespół nie został założony przez nas samych, ale że założył go Bóg – dodaje twórca WMZ.
Własne teksty
Są z Krakowa, Skawiny, Wrząsowic… Pracują, studiują, uczą się w szkole średniej, przygotowują się do matury. Oprócz tego znajdują czas na długie próby i... piszą własne teksty piosenek. – To moja forma wyrażania, to moja intymna relacja z Bogiem, którą dzielę się w słowach i muzyce z innymi. Chcemy dzielić się z ludźmi tym, co czujemy i tym, co jest w naszych sercach. W prostej formie piszemy o naszych relacjach z Bogiem, o tym, że doświadczamy Jego obecności w życiu, że możemy zwrócić się do Niego o pomoc, że po prostu jest. Chcemy pokazać, że Bóg w naszym życiu jest najważniejszą Osobą – mówi Piotr Relich, jeden z autorów tekstów. W przyszłości, jeśli zespół znajdzie sponsora, chciałby wydać płytę, na której znalazłyby się same autorskie utwory.
Na razie jednak ponad trzydziestoosobowa grupa młodych muzyków występuje w wielu miejscach naszej archidiecezji zapraszana przez różne organizacje czy parafie. Na koncie WMZ jest już kilkanaście koncertów m.in. w Zakopanem, Zabierzowie, Krakowie – w parafii Matki Bożej Zwycięskiej, św. Floriana, kilkakrotnie w Skawinie. Zespół trzykrotnie wystąpił z koncertami charytatywnymi, a w święta uświetnił franciszkańską „Żywą Szopkę” w Krakowie. Koncertują i kroczą śpiewająco pięcioliniową drogą do nieba…
Lekcje zaufania
Opowiada mgr Anna Anioł – dyrygentka, aranżatorka WMZ
Zespół zaprosił mnie do współpracy w czerwcu. Dbam o brzmienie chóru, wspólnie z zespołem przygotowuję również pomysły na ciekawe wykonanie piosenek. Jako dyrygentka chcę wlewać w zespół dużo energii i spontaniczności, które z pewnością pomagają w takim rodzaju modlitwy, której towarzyszy śpiew. Dla mnie każdy koncert to lekcja zaufania. Jeśli gramy tak wiele koncertów, to wierzę, że Bóg tak właśnie chce. Wszystkim zależy, żeby każdy koncert wyszedł jak najlepiej, dlatego takim ważnym słowem jest zaufanie – do Boga, do siebie. Nieraz przekonałam się, jak wielką wartością jest wspólne działanie potrzebne w tego typu inicjatywach. Jesteśmy otwarci dla wszystkich chętnych, którzy chcieliby zasilić zespół.
W zespole jest ogromny potencjał. To, co czynimy na scenie jest również prawdziwe, dlatego wielu dzięki naszemu śpiewowi odkrywa Słowo Boże.
Treść i muzyka
Opowiada Kinga Jakubek– chórzystka i solistka w zespole „WMZ”:
Do WMZ dołączyłam zaledwie na początku września, a czuję jakbym trwała w nim od zawsze. A może on od zawsze był gdzieś we mnie, tak duchowo, tylko trzeba było jeszcze trafić na niego fizycznie? Ta grupa fantastycznych ludzi o wspólnym celu – wychwalać Boga śpiewem i głosić Jego Słowo, Prawdę, Miłość – po prostu pojawiła się w moim życiu i pociągnęła za sobą. Widzę, jak bardzo ubogacają mnie wspólnie przeżyte próby, koncerty, warsztaty. Mamy swoją misję w Kościele i ta misja trzyma nas razem. Głoszenie Ewangelii bywa trudne, ale też piękne, a my wybraliśmy chyba jedną z najbardziej trafiających do ludzi form – przez muzykę. Muzyka łagodzi obyczaje. Muzyka uderza prosto w serce, zapisując w nim głęboko treść, którą niesie. A treścią, którą my niesiemy, jest Chrystus. Nasza ścieżka do nieba ma kształt pięciolinii. Bo przecież skoro dostałam od Boga talent do śpiewania, jak lepiej mogłabym go wykorzystać niż śpiewając właśnie Jemu?
STRONA ZESPOŁU
www.wmz.katolicki.net