W czasie jednego ze spotkań z dziennikarzami, w ramach przygotowań do beatyfikacji, powiedział Ekscelencja, że ks. Jerzy Popiełuszko jest postacią, która należy nie tylko do przeszłości, ale także do teraźniejszości i przyszłości…
- Każdego świętego i błogosławionego musimy poznać, odkrywając jego życie i czas, w którym żył, ale nie możemy się na takim poznaniu zatrzymać. Oczywiście, że historię ks. Jerzego trzeba znać, jest to szczególnie ważne dla młodego pokolenia, które nie zrozumie sensu tego męczeństwa, jeśli nie pozna życia Sługi Bożego i epoki, w której on żył, np. stanu wojennego, o którym wielu gimnazjalistów i licealistów nic nie wie. Niebezpieczeństwo polega jednak na tym – i widać to także na konferencjach nt. ks. Jerzego – że ten wątek historyczny dominuje. A przecież są wartości trwałe i niezmienne, których trzeba bronić we wszystkich czasach, choć inne są zagrożenia. W związku tym trzeba pokazać ks. Popiełuszkę jako tego, który wprawdzie bronił prawdy, godności człowieka, wolności ojczyzny i Kościoła w swoich czasach, ale robiłby dokładnie to samo także dziś, kiedy inne są okoliczności, a zagrożenia tych podstawowych wartości przybierają zupełnie inną formę – prawda jest np. zagrożona przez relatywizm, a godność człowieka przez rozmaite trendy współczesności.
Uważam, że trzeba się skoncentrować na tym, co dziś mówi nam ks. Jerzy Popiełuszko. A mówi bardzo wiele. Nawet ta jego dewiza życiowa, którą tak często powtarzał: „Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj”, wpisuje się w nasze czasy. Widzimy, ile jest dziś pokus, by działać na zasadzie odwetu, a więc zwyciężania zła złem. Z postaci nowego błogosławionego musimy wydobyć właśnie te cechy osobowości, świętości, męczeństwa, które są uniwersalne; te elementy życia, które zawsze będą aktualne. Innymi słowy, trzeba pokazywać te wartości, dla których zawsze warto się poświęcać, a nawet – gdyby zaszła taka konieczność – oddać życie.
Uroczystości związane z beatyfikacją ks. Jerzego mają swój młodzieżowy wydźwięk; stają się wręcz świętem ludzi młodych. Można z tego wnioskować, że widzi Ksiądz Arcybiskup w tej postaci jakiś szczególny znak dla młodego pokolenia.
- Owszem, ale pod warunkiem że uwzględni się pewne dodatkowe okoliczności. Po pierwsze, dorośli muszą dobrze przedstawić tę postać młodemu pokoleniu; i po drugie, my – księża, nie możemy tej postaci zawłaszczyć jako patrona i przykład tylko dla kapłanów. Właśnie dlatego bardzo ostrożnie, choć z całym przekonaniem, zwracam uwagę na kontekst Roku Kapłańskiego, ale podkreślam jednocześnie, iż jest to błogosławiony, który nie jest wyłączną „własnością” kapłanów.
Ks. Jerzy był człowiekiem, który wokół siebie - nie tylko na Mszach św., ale również w codziennym życiu - gromadził przede wszystkim ludzi świeckich i to z różnych warstw społecznych: robotników Huty Warszawa, inteligencję, ludzi nauki, aktorów, młodzież, zwłaszcza studentów. Pod tym względem był fenomenem, chociaż nie był wielkim intelektualistą. Był kapłanem prostym, zwyczajnym, nawet lekko nieśmiałym, wycofanym, ale niezwykle autentycznym. Takich właśnie autentycznych kapłanów młodzi ludzi potrzebują jako przewodników i świadków. I w tym widzę też szansę, że to co w sposób autentycznie ewangeliczny i poparty życiem ks. Popiełuszko mówił o wartościach trafi do młodego pokolenia.
Ks. Jerzy jest postacią bardzo uniwersalną. Jedni powiedzą, że może być patronem kapłanów, inni – mężczyzn, jeszcze inni – robotników. Jak Ekscelencja spogląda na tę postać?
- W moim odczuciu ks. Popiełuszko może być patronem dla katolika świeckiego. Zwłaszcza tego, który potrzebuje księdza nie tylko po to, by sprawował sakramenty święte i robił wszystko, co wynika z kapłaństwa służebnego. Może być patronem dla katolika świeckiego, który nie tylko chce się czuć Kościołem, leczy chce być Kościołem. Rozumiem przez to: pragnienie bycia Kościołem w pełnym wymiarze eklezjologicznym, co oznacza dopełnienie kapłaństwa służebnego poprzez kapłaństwo służebne księdza. Ale takiego księdza, który nie zapomniał, że też jest uczestnikiem kapłaństwa powszechnego. Przypomnę tu słowa św. Augustyna: „Z wami jestem chrześcijaninem, a dla was jestem biskupem”.
Kontakt ze świeckimi, jaki miał ks. Jerzy, to na pewno charyzmat, dar. Miał taką osobowość, że ludzie do niego się garnęli. Dzisiaj też widzimy, że ludzie wyczuwają księży, którzy są otwarci na współpracę ze świeckimi i do nich przychodzą. Sam dar to jednak za mało. Można mieć talent, ale go zakopać i z niego nie korzystać. Ks. Popiełuszko miał talent, ale też chciał się nim dzielić – miał dla ludzi czas. Wspominają to np. ci, którzy widzieli, jak chodził na procesy w stanie wojennym tylko dlatego, by być z ludźmi, którzy byli sądzeni. Tak samo miał czas dla ludzi chorych, dla służby zdrowia, dla aktorów. Tym ludziom świeckim imponował.
Z jednej więc strony ks. Popiełuszko mógłby być dziś patronem współpracy księdza ze świeckimi – w tym sensie jest patronem dla wszystkich. Z drugiej – nazwałbym go patronem niesprywatyzowanego chrześcijaństwa, tzn. chrześcijaństwa, które nie zamyka się tylko w kościele, ale jest postawą ludzką. Ewangelia to sposób życia tego, który tę Ewangelię przyjmuje. W tym sensie chrześcijaństwo chce być obecne przez świadectwo ludzi wierzących w życiu społecznym, politycznym i kulturalnym. Ks. Jerzy taką świadomość miał. Myślę, że jeśli ludzie chcą, by ich chrześcijaństwo nie pozostawało w domu, kiedy idą do pracy, do teatru lub kiedy podejmują jakieś zadania życia społecznego lub polityki, to w ks. Popiełuszce mogą upatrywać swojego patrona.
Fascynujące jest chyba także to, że bardzo różni ludzie przychodzili do ks. Jerzego.
- W tamtym czasie wszyscy, którzy byli przeciw komunie – niezależnie od podłoża ideowego czy światopoglądowego – byli razem i przychodzili do kościoła. W tym sensie ks. Jerzemu było łatwiej zgromadzić wokół siebie wielu ludzi, którzy byli pluralistyczni, ale razem byli przeciw czemuś, co wówczas było jasno określone. Dzisiaj jest trudniej, dlatego że katolik ma prawo być w większości partii, a ksiądz, który chciałby być dla tych ludzi i gromadzić ich ponad podziałami, musiałby wejść na płaszczyznę metapolityczną. Myślę, zupełnie hipotetycznie, że ks. Jerzy Popiełuszko chyba i dziś zdałby ten egzamin, jednocząc ponad podziałami wszystkich przyzwoitych, dobrych ludzi, którzy są zaangażowani w konkretnych, różniących się od siebie partiach, ale podejmują zadania dla dobra wspólnego, dla Polski. Mogą przecież istnieć różnice. Ale może również być rozumny spór o Polskę tak co do treści, jak i co do swojej formy. Są bowiem wielkie sprawy w ojczyźnie, co do których potrzebna jest dziś jedność ponad podziałami. Ks. Jerzy, gdyby takiej jedności ponad podziałami miał służyć w naszych czasach, na pewno by służył.
Co dalej? Jak Ksiądz Arcybiskup widzi rozwój kultu po beatyfikacji?
- Myślę, że w samej Warszawie będą dwa miejsca, gdzie będziemy czcili bł. ks. Jerzego. Jedno to oczywiście kościół św. Stanisława Kostki na Żoliborzu. To będzie pierwsze i najważniejsze sanktuarium nowego błogosławionego. Robiąc recognitio, świadomie zostawiliśmy relikwie w dawnym grobie, pod krzyżem, bo ten grób jest już tak omodlony, że ludzie tam właśnie będą powracać. Ponadto musimy jeszcze dopracować muzeum, które znajduje się pod kościołem. Tak jak mówiłem wcześniej, warto byśmy nie zatrzymali się tylko na historii, ale pokazali ks. Jerzego jako błogosławionego i wzór dla kolejnych pokoleń.
Drugie miejsce to Świątynia Opatrzności Bożej, gdzie jedna z kaplic poświęcona jest męczeństwu Polaków. Tam właśnie, zaraz po beatyfikacji, 6 czerwca, złożymy relikwie ks. Jerzego oraz umieścimy obraz beatyfikacyjny.
Ponadto czeka nas wielka praca związana z przekazaniem postaci ks. Jerzego naszym wiernym. W pierwszym rzędzie myślę tu o szkołach, gdzie ta informacja powinna docierać nie tylko przez katechezę, ale również np. poprzez lekcje historii, konkursy, które organizuje się dla młodzieży i inne wydarzenia. To jest kolejny etap. Ważny, bo biorąc pod uwagę rozwój kultu, myślę i mam nadzieję, że czeka nas szybka kanonizacja.