Logo Przewdonik Katolicki

Ukrzyżowanie Dzieciątka Jezus

Ks. Marek Dziewiecki
Fot.

Narodzenie Jezusa to nie tylko początek radości, ale także początek cierpienia Drogi Krzyżowej.

 

 

 

W 1988 roku zorganizowano na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie wystawę ukazującą chrześcijaństwo widziane oczyma dzieci. Wśród prac małych artystów, które wzbudziły największe zainteresowanie, był rysunek pt. „Ukrzyżowanie Dzieciątka Jezus”. Zwykle Boże Narodzenie kojarzy się nam z radością z powodu przyjścia do nas Syna Bożego. Tymczasem Wcielenie Jezusa Chrystusa to początek Jego Drogi Krzyżowej, to w pewnym sensie pierwsza stacja Męki Pańskiej.

Z miłości do człowieka Bóg stał się dzieckiem. Dzieckiem, dla którego nie było miejsca w gospodzie. Dzieckiem, które urodziło się w ubogiej stajni i które Herod chciał zabić. W Święta, w czasie których śpiewamy kolędę „Podnieś rękę, Boże Dziecię”, warto zastanowić się nad naszą postawą wobec dzieci oraz nad ich losem.

 

Mit dzieciństwa

Taka refleksja jest obecnie szczególnie potrzebna. Żyjemy w czasach, w których wielu dorosłych odnosi się do dzieci w sposób naiwny albo cyniczny. Z jednej strony w wielu środowiskach panuje moda na mówienie o prawach dzieci, na tworzenie nowych fundacji oraz instytucji, które działają na rzecz dzieci. Powoływanie rzeczników praw dziecka stało się wręcz nakazem „politycznej poprawności”. Równie modne jest lansowanie ideologicznych mitów, które zakładają, że dzieci są z natury dobre, że ich rozwój jest spontaniczny, że mogą rozwijać się bez Boga, bez zasad moralnych, bez dyscypliny, bez pracy nad sobą, że wychowawcy powinni zawsze respektować subiektywne przekonania wychowanka oraz że istnieje wychowanie bez stresów.

 

Podstawowe prawa

Z drugiej strony te same środowiska, które idealizują dzieciństwo i które wiele mówią o prawach dzieci, nie przyznają dzieciom najważniejszych praw: prawa do życia od poczęcia, prawa do rozwoju w kochającej się i trwałej rodzinie, prawa do realistycznego rozumienia siebie i świata, prawa do wrażliwości moralnej, do wolności od uzależnień, do miłości i odpowiedzialności, bez której nie ma pokoju sumienia ani trwałego szczęścia.

Wielu dorosłych w sposób okrutny i nielegalny bogaci się kosztem dzieci. Odnosi się to na przykład do ludzi związanych z produkcją i sprzedażą alkoholu, narkotyków, pornografii. Całe gałęzie przemysłu i usług bazują na nieszczęściu oraz słabościach dzieci i młodzieży. Większość środków przekazu wyrządza dzieciom i młodzieży krzywdę, szerząc „rozrywkowe” podejście do życia, do miłości i seksualności, na zasadzie: rób co chcesz!

 

Prawdziwe wychowanie

Dzieci stały się w naszej cywilizacji ofiarami naiwnej miłości, czyli rozpieszczania, demoralizacji lub ekonomicznej eksploatacji. Za każdym z tych zjawisk kryje się wielkie cierpienie fizyczne, psychiczne, duchowe i moralne najmłodszych mieszkańców naszej planety. Jeśli - na wzór Jezusa - chcemy być prawdziwymi przyjaciółmi dzieci, to musimy rozumieć je w sposób realistyczny i wychowywać, czyli dojrzale kochać, a jednocześnie stawiać im mądre wymagania. Dzieci potrzebują naszej obecności, pracowitości, czułości, cierpliwości. Potrzebują takich słów i czynów miłości, które są dostosowane do ich sytuacji i zachowań.

W swojej książce „Ziemia, planeta ludzi”, A. de Saint-Exupéry wspomina spotkanie w pociągu z grupą polskich górników, którzy w 1937 r. utracili pracę i z całymi rodzinami wracali z Francji do Polski. Byli zmęczeni i smutni. Obserwując mężczyznę i kobietę, którzy przytuleni do siebie spali na podłodze wagonu trzeciej klasy, Exupéry napisał: „Ten mężczyzna i ta kobieta poznali się kiedyś, mężczyzna uśmiechał się na pewno do kobiety, na pewno przyniósł jej kwiaty po pracy. A kobieta przez wrodzoną kokieterię, kobieta pewna swego wdzięku, z upodobaniem podniecała może jego niepokój. Niepojęte, jak mogli stać się tymi bryłami gliny”. Snując takie refleksje, Exupéry dostrzegł ich śpiące dziecko. „Cóż to była za twarzyczka! Z tej pary narodził się ten jakby złocisty owoc. Z tych ciężkich łachmanów zrodziło się arcydzieło piękna i wdzięku. Pochyliłem się nad gładkim czołem, delikatnym zarysem ust i powiedziałem do siebie: oto muzyk, dziecięcy Mozart, piękna zapowiedź życia. Mali książęta z bajki nie mogli być inni: otoczony opieką i staraniem, kształcony, wychowany, kim mógłby zostać! Kiedy drogą skrzyżowań uzyskuje się nowy gatunek róży, wszyscy ogrodnicy są poruszeni. Izoluje się tę różę, pielęgnuje, otacza dbałością. Ale nie ma ogrodnika dla ludzi. Mały Mozart trafi pod walce maszyny. Największe swoje wzruszenie będzie czerpał z banalnej muzyczki w zaduchu tancbudy. W każdym z tych ludzi, w jakimś stopniu, został Mozart zamordowany. Tylko Duch, jeśli tchnie na glinę, może stworzyć Człowieka”.

Jakże aktualna jest ta refleksja Exupéry’ego sprzed osiemdziesięciu lat. Jakże wielu dzieciom w naszej Ojczyźnie - z winy nas, dorosłych - grozi znowu nie tylko ubóstwo materialne, ale także to najbardziej groźne i bolesne: ubóstwo duchowe. Jakże wielu dzieciom grozi, że – z winy nas, dorosłych - zadowolą się zaduchem trzeciorzędnej dyskoteki albo czwartorzędną ideologią o istnieniu łatwo osiągalnego szczęścia: bez Zbawiciela i zasad moralnych, bez dyscypliny i pracy nad sobą, bez miłości i odpowiedzialności.

Dzieciom naszych czasów możemy pomóc przez to, że przyprowadzimy je do Chrystusa. On okazywał szczególną troskę o los dzieci. One miały zawsze dostęp do Niego. Także wtedy, gdy był bardzo zmęczony. Warto, by o tym pamiętali rodzice, którzy zmęczeniem usprawiedliwiają brak czasu dla dzieci. Jezus utożsamia się wręcz z dziećmi i będzie nas sądził z naszej postawy wobec tych najmniejszych. Nie pozwólmy, by dzieci w naszych rodzinach, parafiach, szkołach okaleczały swoje pragnienia, by rezygnowały z aspiracji do życia w miłości, świętości, wolności i radości, którą przynosi Chrystus. Nie dopuśćmy, by w kolejnych dzieciach Dzieciątko Jezus nadal było krzyżowane.

 

 

 

 

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki