„Nigdy jeszcze nikt nie przemawiał tak, jak ten człowiek przemawia” – tak kapłanom i faryzeuszom odpowiadają strażnicy. Posłano ich, by pojmali Jezusa, oni zaś wrócili oczarowani Jego słowem (por. J 7, 44-46). Wiele razy odnotowuje się w Ewangeliach zachwyt ogarniający ludzi słuchających Jezusa, który „uczył ich jak ten, który ma władzę, a nie jak ich uczeni w Piśmie” (Mt 7, 29). Uprzywilejowanym sposobem komunikowania, wybranym przez Jezusa, była droga symboli. Znajdowała ona swój szczególny wyraz w przypowieściach, znanych jako rodzaj literacki już w Starym Testamencie. Można tu przytoczyć dla przykładu piękną, ale i surową historię o władzy, opowiedzianą przez Jotama w Księdze Sędziów (9, 8-15), lub przypowieści prorockie, w szczególności Ezechiela, które w pełnym tego słowa znaczeniu są dramatycznymi opowieściami z przesłaniem. W Ewangeliach można znaleźć przynajmniej 35 przypowieści w sensie ścisłym, jednak język symboliczny obecny jest w 72 albo i więcej fragmentach, gdzie znajdujemy pewne szersze obrazy złączone z konkretnym przesłaniem. Przypowieść, która jest jednym z wyróżników Jezusa historycznego i Jego nauczania, bardzo często kieruje się w stronę podstawowego tematu Jego nauczania, czyli Królestwa Bożego („Królestwo niebieskie podobne jest…”). Poprzez symbol ilustruje Boży plan wobec świata i historii, wizję prawdy, sprawiedliwości i miłości. Właśnie dlatego przypowieści prezentują szeroką gamę obrazów, które przechodzą od oblicza Bożego do zaangażowania człowieka, od interpretacji wydarzeń z historii do rzeczy ostatecznych, od łaski Bożej do osobistych wyborów, od grzechu do przebaczenia, od miłości braterskiej do jawnej niesprawiedliwości itd. W pewnym ogólnym ujęciu warto zauważyć również dwa fakty o charakterze teologicznym. Pierwszy dotyczy języka symbolicznego. Jest on uprzywilejowanym sposobem mówienia o Bogu, który jest transcendentny. Symbol pokazuje z jednej strony ludzkie ograniczenia, zakotwiczając się niejako w konkretnej rzeczywistości („podobne jest do…”, „jest jak…”); jednocześnie zaś obraz dąży do jakiegoś ekstremum – chce symbolicznie wyrazić treści wychodzące daleko poza jego właściwe znaczenie. Przemienia więc, dla przykładu, miłość ojca w nieskończoną miłość Bożą. Jeden z egzegetów napisał, że przypowieść jest jak granica. Wpierw ukazuje świat ludzi z ich pytaniami, historią, cierpieniami i różnymi życiowymi sytuacjami; potem natomiast objawia świat Boga, który niejako dostosowuje się do swych stworzeń, by przedstawić im swoje przesłanie, a swą tajemnicę uczynić bardziej dostępną. Druga rzecz dotyczy pierwotnego Kościoła, który stopniowo wychodzi poza narracyjny język Jezusa, choć oczywiście nigdy go zupełnie nie porzuca (por. listy Pawłowe). W Ewangelii przypowieści bywają używane na dwa sposoby. Pierwszy ma charakter pozytywny i odwołuje się do Starego Testamentu: „To wszystko mówił Jezus tłumom w przypowieściach, a bez przypowieści nic im nie mówił. Tak miało się spełnić słowo proroka: Otworzę usta w przypowieściach” (Mt 13, 34-35; por. Ps 78, 2). Drugi sposób jest negatywny. Przypowieści są zakamuflowanym sposobem mówienia do tych, co są jeszcze niedojrzali i uparci w swych przekonaniach: „Wam dana jest tajemnica królestwa Bożego, dla tych zaś, którzy są poza wami, wszystko dzieje się w przypowieściach, aby patrzyli oczami, a nie widzieli, słuchali uszami, a nie rozumieli, żeby się nie nawrócili i nie była im wydana tajemnica” (Mk 4, 11-12). To mocne zdanie pochodzi od proroka Izajasza i wyraża jedynie – za pomocą typowego semickiego języka – odrzucenie objawienia, o którym Jezus mówi właśnie w przypowieściach.