Logo Przewdonik Katolicki

Budować przestrzeń zaufania

Piotr Dogondke
Fot.

Z księdzem dr. Manfredem Deselaersem z Centrum Dialogu i Modlitwy w Oświęcimiu, rozmawia Piotr Dogondke Jaki był cel przyjazdu Księdza do Polski? Czy był to osobisty wybór, czy może przypadek? Jedno i drugie. Zawsze jest tak, że los nam coś daje, a my musimy dokonać wyboru. Mojego proboszcza, u którego dzisiaj mieszkam w Oświęcimiu, poznałem w 1983 roku. Przed pielgrzymką...

Z księdzem dr. Manfredem Deselaersem z Centrum Dialogu i Modlitwy w Oświęcimiu, rozmawia Piotr Dogondke

Jaki był cel przyjazdu Księdza do Polski? Czy był to osobisty wybór, czy może przypadek?
– Jedno i drugie. Zawsze jest tak, że los nam coś daje, a my musimy dokonać wyboru. Mojego proboszcza, u którego dzisiaj mieszkam w Oświęcimiu, poznałem w 1983 roku. Przed pielgrzymką z Krakowa do Częstochowy z grupą Niemców przebywaliśmy trzy dni w Oświęcimiu, gdzie mieszkaliśmy u niego. Wiele lat później wpadłem na pomysł, aby zamieszkać, powiedzmy przez rok, u proboszcza. Chciałem, by był to taki mały most, znak pojednania polsko-niemieckiego.

Dlaczego podjął Ksiądz pracę w Centrum Dialogu i Modlitwy w Oświęcimiu?
– Pomysł pobytu w Polsce przedstawiłem mojemu biskupowi i byłem zaskoczony, że on się zgodził. Był rok 1986, czyli jeszcze czasy komunistyczne. Rozpocząłem naukę języka polskiego w Lublinie na KUL-u. Będąc studentem w Krakowie, zacząłem pisać doktorat. W tym okresie powstało Centrum Dialogu, w którym chciałem pracować po napisaniu doktoratu. W realizacji moich planów pomógł mi bardzo kardynał Franciszek Macharski.

Czy dla Księdza jako Niemca ta praca stanowi pewien rodzaj zadośćuczynienia w imieniu swojego narodu?
– Trudne słowo „zadośćuczynienie”. Można by zapytać: kto za co może w ogóle zadośćuczynić? Nie potrafię na to odpowiedzieć. To nie jest moja wina, ale jest to wina związana z narodem niemieckim. Tego, co się stało, nie można odwrócić. Co to znaczy zadośćuczynić? Nie ma żadnej przeciwwagi, która byłaby odpowiednia. Jest to nadal głęboka i otwarta rana i nie można udawać, że jej nie ma. Czułem, że trzeba coś zrobić, aby leczyć rany. Niemcom nie wolno uciekać od odpowiedzialności.

Wśród Niemców jest świadomość odpowiedzialności za zbrodnie popełnione w Oświęcimiu?
– Tak. Mimo że teraz mamy już trzecie, czwarte pokolenie. Młodzież oczywiście mówi: „My tego nie robiliśmy, nie jesteśmy za to odpowiedzialni”, ale czują jednak, że Niemcy to robili.

Czy zauważa Ksiądz zmianę w postawie swoich rodaków, którzy przyjeżdżają do Oświęcimia?
– Oczywiście. Odchodzi pokolenie, dla którego wydarzenia z przeszłości związane były z ich własną biografią. Pozostali naprawdę nieliczni, którzy mogą mówić bezpośrednio o swojej winie. Jest coraz większy dystans pod tym względem.

Co możemy uczynić dla prawdziwego pojednania?
– Spotykać się z ufnością i nie unikać trudnych tematów. Aby rozmawiać, potrzebne jest zaufanie. W Centrum Dialogu próbuję stworzyć wokół Auschwitz przestrzeń zaufania, w której łatwo się spotkać i poruszać trudne tematy. Ale najpierw trzeba zaakceptować drugiego człowieka, nawet jeśli nie zgadzamy się ze wszystkimi jego opiniami. Bardzo cieszę się na przykład, że w Poznaniu w kontekście spotkania chrześcijańsko-żydowskiego ta przestrzeń zaufania się tworzy. Gdy jest dobra atmosfera, łatwiej rozmawiać o trudnych sprawach.

Jak zatem budować świadomość historyczną, która będzie tworzyła tę przestrzeń zaufania?
– Przeszłość pokazuje, do czego jesteśmy zdolni. Pamięć o tym zwiększa naszą świadomość odpowiedzialności. Potrzebna jest chęć budowania nowych mostów zaufania. Jeżeli nowe zaufanie nie będzie nawiązywać do przeszłości, to zostanie powierzchowne. Pamięć o Auschwitz w tym zaufaniu ma swoje określone miejsce. Jeżeli na przykład spotkamy byłego więźnia i powiemy, że chcemy być jego przyjacielem, ale nie będziemy rozmawiać na temat przeszłości, to czy to będzie prawdziwa przyjaźń? Uważam, że bez pamięci nie ma prawdziwej odnowy.

Czy młodsze pokolenie Niemców i Polaków podejmuje działania w celu budowania zaufania?
– Różnie bywa, ale moim doświadczeniem są spotkania młodzieży polskiej i niemieckiej w Oświęcimiu. Kiedy rozmawia się szczerze, wtedy wzajemne relacje są głębsze i lepsze. Przykładem może być orędzie młodzieży oświęcimskiej do młodzieży świata, zrodzone ze wspólnej korespondencji niemieckiej i polskiej młodzieży z byłymi więźniami, kończące się obietnicą pamięci o byłych więźniach i budowania lepszego świata.

Prawdziwe pojednanie niemiecko-żydowskie i niemiecko-polskie jest możliwe?
– Oczywiście, że tak. Jesteśmy dziećmi jednego Boga. Dla mnie symbolem tego była wizyta Papieża Benedykta XVI w Auschwitz. Nie trzeba dużo mówić. Niemiec w Auschwitz spotkał się z Żydami, Polakami i pojawiła się tęcza.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki