W punktach ksero przy wielu bibliotekach można kopiować tylko określoną liczbę stron jednej książki, ze względu na prawa autorskie. A czy zastanawiamy się nad tym, że chronione one są także w Internecie?
Jego popularność w Polsce ciągle rośnie. Jak podaje serwis Computerworld, w 2006 roku liczba abonentów szerokopasmowego Internetu w naszym kraju wzrosła do ponad 50 proc. Na koniec ubiegłego roku korzystało z niego około 1,8 miliona Polaków, co dało nam 17. pozycję na świecie. Za dwa lata liczba użytkowników szybkiego Internetu w Polsce może wzrosnąć nawet do 7 milionów! Z Sieci korzystamy już nie tylko w szkole, na uczelni czy w pracy, ale najczęściej w domu. Wysyłamy e-maile, kontaktujemy się przez komunikatory internetowe, szukamy informacji, czytamy gazety, słuchamy muzyki czy też oglądamy filmy. Duża prędkość zachęca nas również do ściągania plików na swój komputer.
Codziennie kopiuje się z Internetu kilka milionów nielegalnych plików, głównie w formacie MP3. W świadomości wielu głęboko zakorzeniło się przekonanie, że jest to tak naturalne i popularne, iż nie można nazywać tego piractwem. Nie wiemy, albo zapominamy, że ochronie podlegają także utwory słowne, fotografie, programy komputerowe, nagrania telewizyjne i radiowe. Czy jest to problem jedynie czysto prawny? Zdaniem mecenas Olgi Bieguńskiej, źródła tego zjawiska znajdują się w naszej najnowszej historii. Według niej jest to dziedzictwo poprzedniego okresu, a w PRL-u nikt nie liczył się z prawami autorów. Gdy na Zachodzie pojawiły się wypożyczalnie wideo, wielu artystów zaczęło domagać się dodatkowego wynagrodzenia od tych, którzy udostępniali ich dzieła. Podobnie uważa mgr Marek Robak, informatyk. W jego opinii piractwo internetowe to problem kulturowy, który tkwi w ludzkiej mentalności. Myli się często dwie rzeczy: czy da się coś obejść i czy jest to legalne lub zwyczajnie przyzwoite. Nadal wydaje nam się, że własność materialna jest cenniejsza od intelektualnej.
Łukasz Krzysztofka
Programy opensourcowe
Gdy mówimy o prawach autorskich do najnowszych technologii informatycznych, ważne jest, w jaki sposób staramy się cenić innowacyjność. Richard Stallman, amerykański informatyk i filozof, założyciel Fundacji Wolnego Oprogramowania, od 1984 roku zajmuje się promocją oprogramowania otwartego na modyfikacje ze strony wszystkich chcących korzystać z niego użytkowników. W Sieci dostępnych jest dziś sporo dobrych, alternatywnych dla produktów dominującego na rynku „Microsoftu” i darmowych programów. Rozwijając program, musimy jednak pamiętać, że bazujemy na czyjejś wcześniejszej pracy.
„Internet likwiduje bariery, dlatego może być doskonałym środkiem komunikacji, jeżeli korzysta się z niego we właściwy sposób. A można go wykorzystać dobrze albo źle.”
Arcybiskup John Patrick Foley - przewodniczący Papieskiej Rady ds. Środków Społecznego Przekazu.
W zgodzie z Dekalogiem?
Czy piractwo internetowe jest grzechem? Nauka Kościoła wiąże własność z pracą. Każdą, a więc także tą intelektualną. Prawo do niej nie jest prawem absolutnym, choć wynika z natury człowieka. – Własność nie może być posiadana wbrew pracy, nigdy też nie jest celem samym w sobie, ale powinna służyć każdej pracy twórczej – podkreśla ks. dr Jarosław Sobkowiak, moralista z UKSW. Kradzież z moralnej strony jest oceniana inaczej, gdy wiąże się z zagrożeniem życia, a inaczej, gdy tylko ze zwykłym komfortem i wygodą. Gdy jednak pytamy, czy użytkownik oddaje twórcy to, co się jemu należy, warto też zapytać, czy twórca respektuje tę zasadę wobec użytkownika?