Na początku był ''blaszak''
Bernadeta Kruszyk
Fot.
Gdy na inowrocławskim osiedlu Rąbin odprawiano pierwszą Mszę św., sypał śnieg i było - 9 °C. Ludzie stali na mrozie, bo w strażackim namiocie i kolejowym ,,blaszaku", gdzie ustawiono prezbiterium, brakowało miejsca. Dziś mają już swój kościół. Trzeba go tylko wykończyć...
Wykończyć - łatwo powiedzieć. Ksiądz Paweł Kowalski, proboszcz parafii pw. Chrystusa Miłosiernego...
Gdy na inowrocławskim osiedlu Rąbin odprawiano pierwszą Mszę św., sypał śnieg i było - 9 °C. Ludzie stali na mrozie, bo w strażackim namiocie i kolejowym ,,blaszaku", gdzie ustawiono prezbiterium, brakowało miejsca. Dziś mają już swój kościół. Trzeba go tylko wykończyć...
Wykończyć - łatwo powiedzieć. Ksiądz Paweł Kowalski, proboszcz parafii pw. Chrystusa Miłosiernego w Inowrocławiu, otwiera drzwi świątyni i zaprasza mnie do środka.
- W zeszłym roku zainstalowaliśmy ogrzewanie w zapleczu, otynkowaliśmy ściany i osadziliśmy okna z witrażami - objaśnia. - Teraz chcemy zamontować solidne drzwi i położyć posadzkę. Wiem... Zostało jeszcze sporo do zrobienia, ale przecież kościoła nie buduje się w tydzień.
Kiedyś rosło tu zboże
Kościół na inowrocławskim osiedlu Rąbin wyrósł w trzy lata. Najpierw stanęła wieża, a potem mury nawy głównej i prezbiterium. Parafia jest jedną z najmłodszych w archidiecezji gnieźnieńskiej. Powstała w październiku 1993 roku z wydzielenia terenów należących do parafii pw. św. Królowej Jadwigi i św. Mikołaja. Pierwszą Mszę św. odprawiono 21 listopada, we wspomnianym namiocie strażackim i kolejowym ,,blaszaku". Przyszło prawie siedemset osób. Ksiądz prałat Franciszek Resiak poświęcił Bożą rolę, wykonany i postawiony przez kolejarzy krzyż oraz obraz Chrystusa Miłosiernego. Tak się zaczęło... Trzy tygodnie później przy ,,blaszaku" stała już drewniana kaplica pokryta papą, którą miejscowi nazywali ,,szopą betlejemską". Było zimno, ale ludzie nie narzekali. - Na Roraty przychodziło wówczas około stu dwudziestu dzieci - wspomina ks. Kowalski. - Ledwo się mieściły. Podobnie było na niedzielnych Mszach Świętych.
Po sześciu miesiącach drewnianą szopę zastąpiła murowana kaplica, która służy wspólnocie do dziś. Rozpoczęła się także, trwająca dwa lata, budowa plebanii, w której mieści się obecnie biuro parafialne, zakrystia, kuchnia oraz mieszkania księży wikariuszy i księdza proboszcza. - Wie pani co zobaczyłem, gdy po raz pierwszy tu przyjechałem? - uśmiecha się ks. Paweł Kowalski. - Zboże... Mam nawet takie zdjęcie - łany zboża i szare bloki w tle. Pomyślałem sobie wówczas, no tak, wreszcie po czternastu miesiącach zaczynam... zaczynam od zera.
Kościoła nie było, a dzwony biły...
Jedną z pierwszych inicjatyw świeżo upieczonego proboszcza było zainstalowanie w drewnianej kaplicy głośników i odtwarzanie przed każdą Mszą św. nagranego na taśmę dźwięku bijących dzwonów. Novum spotkało się z różnym przyjęciem. - Bywało, że ktoś zadzwonił i pytał, co to za hałasy o tak wczesnej porze - śmieje się ks. Kowalski. - Ludzie nie byli przyzwyczajeni. Dziwili się też, gdy dzwony odzywały się w środku dnia. Zdarzało się tak, gdy przywieziono drewno lub inne materiały budowlane i nie miał ich kto rozładować. To był znak dla parafian.
Ksiądz Paweł Kowalski nie ukrywa, iż dźwięk dzwonów darzy wielkim sentymentem. Gdy tuż po święceniach pracował jako wikariusz w parafii pw. Najświętszego Zbawiciela w Pleszewie, mieszkał w kościelnej wieży i ,,włączał" dzwony. Dziś śmieje się, że czuł się tam jak w pustelni. - Przyznam szczerze, że najbardziej przeszkadzał mi zegar, bo odzywał się co kwadrans. Ale do wszystkiego można się przyzwyczaić. Z Pleszewa ks. Paweł Kowalski przeniesiony został do parafii pw. św. Teresy od Dzieciątka Jezus w Kruszwicy, gdzie poznał mentalność mieszkańców Kujaw, a stamtąd do budującej się parafii pw. św. Wojciecha w Wągrowcu, gdzie zdobył pierwsze budowlane szlify. Przydały się w 1992 roku, gdy ks. abp Henryk Muszyński powołał go do pracy w inowrocławskiej parafii pw. św. Królowej Jadwigi z zadaniem organizowania wspólnoty i budowy kościoła.
Buduje cała wspólnota
Od tamtego czasu minęło 13 lat. Parafia okrzepła, a bryła świątyni na trwałe wpisała się w otaczający ją krajobraz. Budowa ruszyła w sierpniu 2000 roku. W listopadzie następnego roku ks. abp Henryk Muszyński dokonał uroczystego wmurowania kamienia węgielnego, który został wydobyty ze świątyni Dominus Flevit i poświęcony przez Ojca Świętego Jana Pawła II. Dwa lata później - w dziesiątą rocznicę erygowania parafii - w surowych murach kościoła odprawiono pierwszą Mszę św., której - jak przed laty - przewodniczył ks. prałat Franciszek Resiak, dziekan dekanatu Inowrocław I.
Dziś świątyni brakuje zewnętrznej i wewnętrznej kosmetyki. Ks. Paweł Kowalski nie ukrywa, iż wiele zostało jeszcze do zrobienia. Trzeba wykończyć dach, wyszpachlować i pomalować ściany, położyć na posadzce płytki. To niestety kosztuje... - Niektórzy mówią, że skoro buduję, to pieniądze mam. Gdybym tylko miał... To nie ja buduję ten kościół, ale cała wspólnota. Z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że czasy są trudne i wielu ludzi nie stać na najskromniejszy nawet datek.
Czasy rzeczywiście są trudne... W Inowrocławiu, podobnie jak w całym kraju, stopa bezrobocia znacznie przekracza 20 procent. Wiele rodzin żyje na granicy ubóstwa, w wielu nikt nie pracuje, są też i takie, które z Kościołem nie chcą mieć nic do czynienia. Niemniej blisko 460 rodzin regularnie wspiera dzieło budowy świątyni. Wielu pomaga ,,własnymi rękami". Wielu aktywnie uczestniczy w życiu parafii i działa w różnorakich organizacjach katolickich m.in.: Eucharystycznym Ruchu Młodych, Katolickim Stowarzyszeniu Młodzieży, Towarzystwie św. Wojciecha, Stowarzyszeniu Wspierania Powołań Kapłańskich, Matkach Różańcowych czy Kręgu Rodzin Domowego Kościoła. I to jest chyba najistotniejsze, bo dowodzi, iż wraz z gmachem kościoła wyrosła na osiedlu Rąbin prawdziwa świątynia duchowa.