W tradycyjnie katolickiej Austrii zauważa się bardzo głęboki kryzys religijny i w związku z tym, również kryzys powołań do pełnienia posługi kapłańskiej. Średnio na jedną parafię nie przypada nawet 1 kapłan! W 2001 roku w archidiecezji wiedeńskiej wstąpiło do Kościoła ponad tysiąc nowych wiernych, ale w tym samym czasie wystąpiło z niego 12,5 tysiąca, a w całej Austrii prawie 34 tysiące. W najbliższym czasie w Austrii zabraknie kapłanów. Księża, by objąć puste parafie, przyjeżdżają nie tylko z Niemiec, Polski, Chorwacji czy Czech, ale także z takich egzotycznych krajów jak Demokratyczna Republika Kongo, Kenia, Nigeria, Filipiny, Indonezja czy Brazylia. W samej diecezji wiedeńskiej pracuje 136 polskich księży. Nie we wszystkich jednak częściach Austrii brakuje kapłanów: problem ten nie występuje na przykład w Tyrolu.
W archidiecezji wiedeńskiej, która obejmuje trzy wikariaty, na jedną parafię przypada średnio 0,8 kapłanów, podczas gdy dla porównania w Polsce prawie trzy razy więcej - 2,3. Z powodu braku księży, kapłani z jednej parafii muszą obsługiwać więcej niż jeden kościół.
W parafii Poysdorf, niedaleko czeskiej granicy, pracuje polski ksiądz Eugeniusz Kowalczyk, natomiast proboszczem od 36 lat jest tutaj Holender George van Horick. Ci dwaj księża muszą sobie ponadto poradzić z trzema okolicznymi parafiami (Erdberg, Wetzelsdorf i Altruppersdorf), a mają dostać jeszcze dwie. Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego w austriackim Kościele katolickim jest tak głęboki kryzys powołań kapłańskich?
Wierni w odwrocie
Mieszkańcy Austrii stopniowo odwracają się od Kościoła. Proboszcz van Horick twierdzi, że przyczyną są zaszłości historyczne: - W przeszłości Kościół wolał współpracować z bogatymi i dlatego ludzie biedni stopniowo odwracali się od Kościoła - mówi. A jak wiadomo ludzi biednych zawsze jest więcej niż bogatych. Trochę inny powód podaje ksiądz Eugeniusz. Uważa on, że kryzys w austriackim Kościele zaczął się po I wojnie światowej i jest związany z kryzysem w rodzinie: - To właśnie rodzina jako pierwsza przekazuje i pielęgnuje wiarę, a gdy tego przekazu zabraknie księża niewiele mogą zrobić. Dla ludzi osiągających coraz wyższy standard życia zaczynają się liczyć głównie przyjemności, po prostu nie mają ochoty chodzić do kościoła.
W parafii Poysdorf około 85-88 proc. mieszkańców stanowią katolicy, natomiast w samym Wiedniu jest ich poniżej 50 procent. W Poysdorf regularnie na niedzielne msze uczęszcza 15-20 proc. z nich, a w Wiedniu jedynie około 8 proc. Dla porównania w Polsce ponad 50 proc. katolików uczestniczy w niedzielnych mszach. Jednak ci ludzie w Austrii, którzy deklarują się katolikami, rzeczywiście uczestniczą w życiu Kościoła i bardzo chętnie pomagają społeczności parafialnej. Na przykład w parafii Poysdorf w marcu 2003 roku został zorganizowany tydzień biblijny. 800 osób ręcznie przepisało Pismo Święte, którego fragmenty zostały następnie sprzedane na licytacji. Dochód przeznaczono na pomoc dla szkół. Były przedstawienia biblijne i sceny ewangeliczne, przygotowano potrawy z czasów biblijnych. Dla dzieci zorganizowano wiele gier i zabaw związanych tematycznie z Biblią.
W Austrii funkcjonuje całkowicie inny system finansowania Kościoła niż w Polsce. Mieszkańcy muszą, z mocy prawa, płacić tzw. opłatę kościelną, którą zbiera bezpośrednio Kościół. Wynosi ona 1,15 proc. podstawy opodatkowania przy podatku dochodowym od osób fizycznych. Dla przykładu 87 proc. dochodów archidiecezji wiedeńskiej pochodzi z tej opłaty. Pieniądze te przeznaczane są na pensje dla księży i na utrzymanie świątyń. Proboszcz wraz z dodatkami może zarobić w Austrii ponad 2000 euro miesięcznie. Wierni dają również pieniądze na tacę, ale jest to niewiele. Najczęściej zbiera się je na cele dobroczynne i charytatywne, na przykład na pomoc Kościołowi w Afryce czy Azji. Dodatkowe opłaty kościelne związane z udzieleniem chrztu, pogrzebem czy intencją mszalną są, w związku z istnieniem opłaty kościelnej, niskie i wynoszą kilka euro. Wszystkie dochody i wydatki parafialne muszą być dokładnie zapisane i omówione. Istnieje specjalna parafialna rada finansowa, składająca się z 2-3 osób, która prowadzi i kontroluje wydatki parafii. W związku z dużą biurokracją parafia musi utrzymać dodatkowo sekretarkę do prowadzenia kasy parafialnej, która również zajmuje się przyjmowaniem intencji, chrztów, pogrzebów, ślubów itp. Ponadto w parafii pomagają także asystenci pastoralni, dzięki którym ksiądz nie musi zajmować się robotą papierkową.
Jak twierdzi ksiądz Eugeniusz, warunki pracy w parafii są dobre, a obowiązki podobne jak w Polsce. Funkcjonują dobrze rozwinięte duszpasterstwa: działają grupy liturgiczne, biblijne, żywy różaniec. Proboszczowi pomaga kilkuosobowa Pfarrgemeinderat - rada, która zajmuje się bieżącymi problemami dotyczącymi duszpasterstwa, ustala plan pracy w parafii, planuje nowy budżet. Zebrania rady odbywają się co najmniej 3-4 razy w roku. W parafii Poysdorf, dla ludzi, którzy złożyli jakiś datek na rzecz Kościoła organizowana jest Pfarrkaffee, czyli spotkania przy kawie.
Ksiądz ma wysoką pozycję w gminie. Bierze udział w życiu publicznym. Jest zapraszany na imprezy kulturalne, chrzty, śluby, Pierwszą Komunię Świętą, a także na poświęcenie domów, maszyn, samochodów. Ksiądz jest zatem osobą znaną w gminie i raczej powszechnie szanowaną, dlatego po Mszy św. ludzie często z nim rozmawiają.
Pasterka - tak, kolęda - nie
Inną różnicą między Kościołem polskim i austriackim jest fakt, iż w Austrii nie ma bożonarodzeniowej kolędy. Natomiast każda katolicka rodzina zaprasza księdza indywidualnie w ciągu całego roku. W święta Bożego Narodzenia nie istnieje ponadto tradycja opłatkowa, ani Wigilia. Natomiast obiad wigilijny jest uroczyście spożywany w południe, a pasterka odprawiana dużo wcześniej niż w Polsce. Niemniej jednak pasterka ta jest obchodzona bardzo uroczyście. Zaangażowani są w niej wszyscy parafianie, grupy liturgiczne oraz miejscowa orkiestra i chór. Za to Święta Wielkanocne obchodzone są podobnie jak w Polsce. Na czas Wielkiego Postu ludzie robią sobie postanowienia, na przykład nie palą papierosów, nie piją alkoholu, nie spożywają słodyczy, uczęszczają na drogę krzyżową. W okresie Wielkiego Postu nie odprawia się Gorzkich żali i nie głosi kazań pasyjnych.
W Austrii niewiele osób korzysta ze spowiedzi w ciągu roku, za to duży ruch panuje przy konfesjonałach w okresie poprzedzającym Boże Narodzenie i Wielkanoc. Komunia święta, inaczej niż w Polsce, jest podawana nie do ust a na dłonie wiernego. Co ciekawe, ministrantami mogą być również dziewczęta, ponieważ chłopców byłoby za mało.
W Austrii księża tylko w niewielkim stopniu uczą religii, gdyż większość czasu zajmuje im praca duszpasterska, nieraz w kilku parafiach. Lekcje religii prowadzą w szkołach świeccy katecheci. Otrzymują oni pensje od państwa. Obowiązkowo odbywają się 2 godziny religii tygodniowo.
Charakteryzując kościół w Austrii, należy powiedzieć, że boryka się on z wieloma trudnościami, niemniej jednak nie brakuje tu księży i ludzi świeckich, którzy tę sytuację pragną odmienić i wskazać innym drogę do Boga.
Jak znalazłem się w Austrii
Ksiądz Eugeniusz Kowalczyk, który od ponad pół roku pracuje w parafii w Poysdorfie: - W 2001 roku po powodzi w Budzowie koło Suchej Beskidzkiej powodzianom pomagał austriacki Caritas. Wówczas to ks. Jan Kotlarski, były wikariusz parafii Budzów, a obecnie proboszcz w Harbutowicach odwiedzał wraz z gośćmi z Austrii poszkodowane rodziny. Ja pomagałem, jako tłumacz. Niebawem otrzymałem od nich zaproszenie, z propozycją pracy w Austrii. Otrzymałem zgodę księdza biskupa na duszpasterstwo zagraniczne i wyjechałem. Na placówkę w Austrii kierował mnie kardynał Christopf Schonborn. Uczyłem się języka niemieckiego, równocześnie przez dwa lata, raz w miesiącu w Wiedniu uczestniczyłem w spotkaniach organizowanych dla księży obcokrajowców, gdzie zapoznawaliśmy się z tradycją i sytuacją Kościoła w Austrii. Gdy zdecydowałem się pozostać na stałe w Austrii, rozpoczął się proces inkardynacji, czyli przeniesienia na stałe, bez możliwości powrotu. Wtedy też otrzymałem kilka propozycji parafii do wyboru. Pierwsze miesiące w nowym kraju nie są łatwe, w gąszczu biurokratycznych przepisów i miejscowych zwyczajów pomogli mi polscy księża, którzy już wcześniej przyjechali do Austrii. Wiele pomocy w poznaniu tradycji austriackiego Kościoła udzielił mi także bardzo życzliwy i lubiany przez parafian ksiądz proboszcz van Horick.