Logo Przewdonik Katolicki

Jedność nie wyklucza istnienia różnic – polemika z Piotrem Zarembą

Dominika Kozłowska

Spodziewałam się, że wywiad, którego udzieliłam Adamowi Szostkiewiczowi, opublikowany na łamach „Polityki” może wywołać polemikę. Problemy, które zostały w rozmowie poruszone od lat są przedmiotem gorących sporów. W polemicznym felietonie Piotra Zaremby, opublikowanym w ostatnim numerze „Przewodnika Katolickiego” odnaleźć można wszystkie charakterystyczne dla toczonej debaty wątki.

Rozpocznę od kwestii religijności. Otóż uważam, że przeciwstawienie „katolicyzmu otwartego” i „religii ludowej” jest stereotypowe i nieprawdziwe. Od moich mistrzów i pasterzy, przede wszystkim od ks. Józefa Tischnera i biskupa Grzegorza Rysia nauczyłam się czerpać z różnych tradycji polskiej religijności i duchowości. Co więcej, uważam, że ta forma religijności odgrywa ważną rolę kulturową i duchową. Potwierdzeniem tego niech będzie chociażby fakt, że tak wielu twórców – jak Mikołaj Górecki czy, by wziąć przykład z innej półki, Adam Strug – czerpią z tego dziedzictwa, wzbogacając poprzez autorską adaptację religijnych utworów ludowych współczesną kulturę i duchowość. Również w miesięczniku „Znak”, którym kieruję, problem kultury chłopskiej i religijności ludowej jest ważnym i wciąż powracającym tematem, bez którego nie zrozumiemy naszej współczesnej tożsamości. Piotr Zaremba utożsamił dwie sprawy: różne typy religijności i duchowości oraz problem globalizacji i popkulturowości religii. Rozwój globalnej kultury masowej postawił przed Kościołem wyzwanie, w jaki sposób włączyć się w ten nurt rozwoju cywilizacyjnego. Sądzę, że wciąż nie ma tu dobrych ani jednoznacznych odpowiedzi.
To wiąże się z drugą z poruszanych przez Piotra Zarembę kwestii. Autor pisze: „Powiem szczerze, oczekiwałbym od katolickiego dziennikarza, jeśli już nie ma innych motywacji, odrobiny… obłudy, która łatwo zmienia się w empatię” i dalej: „W byciu katolikiem kryje się przecież gotowość pogrążenia się we wspólnocie, nawet z jej niewygodami”. Otóż, pomijając fakt, iż obłuda jest wielokrotnie krytykowanym przez Jezusa grzechem, a na ŚDM mogą rejestrować się osoby do 35. roku życia (po prostu nie jestem adresatką tego wydarzenia) nie rozumiem, jaką wartość mielibyśmy w ten sposób budować? Czy chodzi o manifestację pozornej jedności? Papież Franciszek podkreśla, że jedność nie wyklucza istnienia różnic. Jako Kościół jesteśmy jednością nie ze względu na nasze poglądy, typy religijności czy preferowane opcje polityczne, ale za sprawą uczestnictwa w mistycznym Ciele Chrystusa. Jako wspólnota wierzących chcemy także budować jedność ze wszystkimi ludźmi dobrej woli. A to oznacza wspólne zaangażowanie na rzecz dobra. To, co możemy zrobić razem – podkreśla papież Franciszek – jest większe niż suma częściowych, indywidualnych działań. Znakiem jedności jest umiejętność budowania solidarnej odpowiedzialności za powierzony nam świat.
Ostatnią sprawą, do której muszę się odnieść są, jak to określa autor „konwencjonalne ataki na PiS”. Piotr Zaremba pisze: „Mogę zrozumieć panią Kozłowską, kiedy niepokoi się nadmierną obecnością nacjonalistów podczas religijnych uroczystości. Ale jej to nie wystarcza, ona żąda w praktyce swoistego oczyszczenia Kościoła z narodowej symboliki”. Otóż, podkreślę to z całą mocą: za absolutnie niedopuszczalne uważam czynienie sanktuarium miejscem modlitwy narodowców, którzy następnie skandują pod murami klasztoru: „Śmierć wrogom Ojczyzny”. Skandalem jest przekształcenie Mszy św. w polityczną demonstrację skrajnej organizacji nacjonalistycznej – z czym mieliśmy do czynienia w Białymstoku, i to w kościele katedralnym. Tego typu nadużywanie Imienia Bożego w celach ideologicznych jest profanacją, a nawet bluźnierstwem. Dlatego w kwietniu br. zaniepokojeni tym katolicy skierowali List otwarty do abp. Gądeckiego. Niepokojące jest również to, że po raz pierwszy po 1989 r. mamy do czynienia z sytuacją, w której władze publiczne w pragmatyczny sposób wykorzystują nacjonalistyczne nastroje w politycznej grze. Naszym wspólnym zadaniem jest więc odróżnianie patriotyzmu, zdrowej miłości do narodu od nacjonalizmu.
W okresach braku lub niepełnej suwerenności Kościół katolicki pełnił w Polsce różne funkcje zastępcze. Dziś przetrwanie polskiego Kościoła zależeć będzie od umiejętności rezygnacji z tych ról i podjęcia pracy na polu nowej ewangelizacji i zaangażowania społecznego – dzieł miłosierdzia. A zatem od umiejętności zbudowania autorytetu, pozwalającego rozwijać wspólnotę ponad podziałami światopoglądowymi.


 
Dominika Kozłowska
Redaktor naczelna miesięcznika „Znak”, publicystka, dr nauk humanistycznych w zakresie filozofii.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki