Logo Przewdonik Katolicki

Żyć Eucharystią

ks. Marian Sikora
Fot.

Jezus ustanawiając sakrament Eucharystii, nie tylko chciał, abyśmy stali się uczestnikami Ofiary Krzyżowej, pragnął też, abyśmy tą Ofiarą żyli na co dzień. W słowach: To czyńciena moją pamiątkęnakazał: czyńcie to, co Ja w istocie uczyniłem, złóżcie i wy swoje ciała na ofiarę. Co to dla nas konkretnie znaczy?

Jezus ustanawiając sakrament Eucharystii, nie tylko chciał, abyśmy stali się uczestnikami Ofiary Krzyżowej, pragnął też, abyśmy tą Ofiarą żyli na co dzień. W słowach: „To czyńcie na moją pamiątkę” nakazał: czyńcie to, co Ja w istocie uczyniłem, złóżcie i wy swoje ciała na ofiarę. Co to dla nas konkretnie znaczy? 

Istnieje głęboki sens w tym, że Chrystus chciał pozostać obecny w swoim Kościele w ten wyjątkowy sposób. Skoro miał nas opuścić w postaci widzialnej, to chciał dać nam swoją obecność sakramentalną. Skoro miał ofiarować się na krzyżu dla naszego zbawienia, to chciał, abyśmy mieli pamiątkę Jego miłości, którą umiłował nas do końca, aż po dar ze swego życia.

 

Eucharystyczna forma życia

Wszystkie opowiadania o ustanowieniu Eucharystii uwypuklają gest łamania chleba. Dlaczego Jezus połamał chleb, czy tylko po to, aby dać każdemu kawałek, a więc ze względu na uczniów? Nie. Ten gest miał przede wszystkim znaczenie ofiarne, dokonujące się miedzy Jezusem a Ojcem. Nie oznaczał tylko podzielenia, ale również złożenie Siebie w ofierze. Był gestem miłości. W łamanym chlebie, który Jezus dał do spożycia apostołom, było posłuszeństwo i miłość do Ojca. 

Aby czynić to, co uczynił Jezus, musimy przełamać samych siebie, tzn. odrzucić bunt i opór wobec Boga, musimy powiedzieć aż do końca „tak” wszystkiemu, czego Bóg od nas zażąda.  Konkretnym wyrazem naszego przełamania wobec Boga będzie wysiłek i praca nad sobą po spowiedzi św., przełamanie swego egoizmu i pychy wobec bliźnich, dostrzeżenie najpierw dobra w drugim, częstsze posługiwanie się słowami „przepraszam” czy  „dziękuję”. 

Po geście łamania Jezus dał chleb uczniom, mówiąc: „To jest Moje Ciało, to jest Moja Krew”. Co zamierzał dać nam Jezus, mówiąc podczas Ostatniej Wieczerzy: „To jest Ciało Moje”? W języku biblijnym ciało oznacza całe życie. Jezus ustanawiając Eucharystię, pozostawił nam w darze całe swoje życie, z tym wszystkim, co je wypełniało – zmęczeniem, trudami, upokorzeniami, modlitwą. Jezus mówi także: „To jest Moja Krew”. Słowo „krew” oznacza śmierć. Po tym, jak dał nam życie, dał nam także jego najcenniejszą cząstkę – swoją śmierć. 

Jak możemy żyć słowami konsekracji? Ofiarowując razem z Jezusem we Mszy św. nasze ciało i krew. Przez słowo „ciało” dajemy to wszystko, co konkretnie stanowi nasze życie – czas, zdrowie, zdolności, uczucia. Przez słowo „krew” wyrażamy także i my ofiarę naszej śmierci, niekoniecznie tej definitywnej. Śmiercią jest to wszystko, co w jakimś sensie już teraz przygotowuje nas i zapowiada śmierć: upokorzenia, niepowodzenia, choroby.

Pan Jezus wypowiedziawszy słowa: „Bierzcie to jest Ciało Moje, to jest Krew Moja”, nie czekał długo, aby spełniło się to, co obiecał. Za kilka bowiem godzin oddał swoje życie i swoją krew na krzyżu. Potrzeba, abyśmy i my po Mszy św. od razu przystępowali do realizacji tych słów. Każdy na tej drodze, na którą wezwał go Pan. Kapłan poświęcając swoje życie dla wiernych, małżonkowie ofiarnie wypełniając swoje obowiązki małżeńskie i rodzicielskie, wszyscy służąc sobie nawzajem z miłością.

 

Adoracja Najświętszego Sakramentu

Mówiąc o życiu eucharystycznym, mamy też na uwadze Adorację Najświętszego Sakramentu. Człowiek, który przyjął Chrystusa za swego Pana i Mistrza, wierzy w Jego eucharystyczną obecność i adoruje Go.

Przed kilku laty Benedykt XVI spotkał się na placu św. Piotra z włoskimi dziećmi pierwszokomunijnymi. Jedno z dzieci zapytało Ojca Świętego o znaczenie adoracji, czym ona jest. Papież odpowiedział: „Co to jest adoracja, jak się odbywa, zobaczymy za chwilę, bo wszystko jest dobrze przygotowane: będziemy się modlić, śpiewać, będziemy klęczeć i w ten sposób znajdziemy się przed Jezusem. Ale twoje pytanie wymaga, oczywiście, głębszej odpowiedzi. Nie tylko co się robi, ale co to jest adoracja. Ja powiedziałbym tak: adoracja oznacza uznanie, że Jezus jest moim Panem, że Jezus pokazuje mi drogę, którą powinienem wybrać, pomaga mi zrozumieć, że żyję dobrze jedynie wtedy, gdy znam drogę, którą On wskazał, gdy idę drogą, którą On mi pokazuje. A zatem adorować znaczy mówić: Jezu, jestem Twój i naśladuję Cię w moim życiu. Nie chciałbym nigdy stracić tej przyjaźni, tej wspólnoty z Tobą. Powiedziałbym również, że w adoracji trwamy w uścisku z Jezusem i mówimy: Jestem Twój i proszę Cię, Ty również zawsze bądź ze mną”.

Wszyscy potrzebujemy przebywania przed Jezusem ukrytym w Najświętszym Sakramencie. Potrzebujemy zatrzymania, żeby głębiej wejść w siebie, żeby przypomnieć sobie o Kimś, kto chce nam pomóc, kto wskaże drogę i doda otuchy. Adorowanie Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie to jeden ze sposobów wdzięczności wobec Niego. Jak możemy to czynić? Wcześniej przychodząc na Mszę św., wstępując do kościoła po drodze, podczas spaceru. Gdy przejeżdżamy obok kościoła, możemy w duchu pokłonić się Panu Jezusowi, mówiąc: Panie wierzę, że jesteś tu obecny, bądź uwielbiony, bądź pochwalony. W czasie choroby możemy adorować Pana Jezusa, pamiętając o Jego obecności sakramentalnej w tabernakulum kaplicy szpitalnej, parafialnego kościoła. Jezus hojnie błogosławi tym, którzy oddają Mu cześć w Najświętszym Sakramencie, którzy przychodzą dzielić się z Nim swymi troskami i potrzebami. Przed Najświętszym Sakramentem wyprosimy łaskę odnowy dla całego Kościoła. Tutaj, przed naszym Panem wymodlimy świętych kapłanów, tutaj otrzymamy siłę do pełnienia naszych codziennych obowiązków. Benedykt XVI w adhortacji Sacramentum Caritatis pisał: „Dzięki Eucharystii Kościół odradza się ciągle na nowo! Im żywsza jest wiara eucharystyczna w Ludzie Bożym, tym głębsze jest jego uczestnictwo w życiu kościelnym poprzez świadome przylgnięcie do misji, jaką Chrystus powierzył swoim uczniom. Świadczy o tym sama historia Kościoła. Każda wielka reforma wiąże się, w jakiś sposób, z odkryciem w wierze obecności eucharystycznej Pana wśród swego ludu”.

Jako przykład owocności modlitwy przed Najświętszym sakramentem może posłużyć historia przytoczona w książce Adoracja eucharystyczna w intencji uświęcenia kapłanów oraz duchowe macierzyństwo, wydana przez Kongregację ds. Duchowieństwa. Rzecz się dzieje w 1881 r., w kilkutysięcznej miejscowości Lu Monferrato, niedaleko Turynu. Grupa matek wraz z ks. proboszczem Aleksandrem Canorą postanowiła gromadzić się w każdy wtorek na adorację Najświętszego Sakramentu i modlić się o powołania. Kobiety te nosiły w sercu pragnienie, aby choć jeden z ich synów został kapłanem albo przynajmniej jedna z ich córek oddała się całkowicie na służbę Bogu. Dzięki ufnej modlitwie matek oraz dzięki otwartości serc matek i ojców, rodziny żyły w atmosferze pokoju, łagodności i pobożności, co pomogło ich dzieciom łatwiej rozeznać swe powołanie. Z tej niewielkiej miejscowości na przestrzeni sześćdziesięciu pięciu lat (do 1946 r.) wyszło 152 kapłanów i zakonników oraz 171 sióstr zakonnych. W niektórych rodzinach były nawet po trzy albo cztery powołania.

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki