Ryszarda Saka poznałem latem na Rplenerach malarskich w Koryto- wie, które stały się możliwe dzięki uprzejmości miejscowego proboszcza ks. mgr. Sławomira Kokorzyckiego, tak chętnie udostępniającego gościnne pokoje Domu Parafialnego. Przybyło na nie kilkunastu członków Zachodniopomorskiego Stowarzyszenia Twórców Kultury, któremu przewodniczy lekarz społecznik Ryszard Sak. Wszyscy (a byli nie tylko z Pomorza Zachodniego, ale także z innych regionów kraju) z pasją malowali pejzaż otaczający plebanię. Wzajemnie sobie pomagali wytykając błędy, chwaląc ciekawe ujęcia, kolorystykę bądź nietypowe malarskie spojrzenie. Tworzyli w czasie tych plenerów żywotną grupę artystyczną, dla której poza malowaniem nic innego w tym momencie nie istnieje.
Obrazy pełne radości
Później było mi dane odwiedzić pracowitego malarza Ryszarda Saka w jego szczecińskim mieszkaniu tuż po powrocie artysty z plenerów w Choszcznie. Mieszkanie, które zajmuje wraz z żoną Marią, wypełnione jest jego licznymi obrazami olejnymi. Dzięki nim nawet najbardziej ponury dzień staje się radosny. Obrazy emerytowanego chirurga to przede wszystkim umiłowane pejzaże tworzone w najciekawszych miejscach Pomorza Zachodniego oraz ukazujące architekturę sakralną. Dr Sak maluje już 30 lat, a zachęcił go do tego kolega – oficer Marynarki Handlowej, który zajmował się malarstwem w przerwach między rejsami. Wiedząc o talencie artystycznym chirurga uznał, że powinien uprawiać tę sztuką artystyczną, nadając obrazom swój styl. Potem, gdy Ryszard Sak pracował w szpitalu jako chirurg, swoje zajęcie pozazawodowe traktował jako antystresową terapię, bo przecież służba przy chorych to jest zawsze pasmo rozmaitych, czasem bardzo bolesnych, przeżyć. Malowanie go coraz bardziej wciągało. Czas wolny od dyżurów szpitalnych i okres urlopowy poświęcał na uczestnictwo w malarskich plenerach, podczas których regenerował swoje siły, uciekał od szarej rzeczywistości i tworzył obrazy wielbiącego Boga za podarowany ludziom świat przyrody.
Uzależnienie
Dr Ryszard Sak dodaje, że jak każdy pasjonat sztuki uzależnił się od malowania. Nie maluje postaci ludzkich (wyjątkiem jest Całun Turyński pozostawiony w darze parafii w Korytowie), bo w jego mniemaniu byłby to powrót… do służby medycznej; przecież jako lekarz doskonale zna anatomię człowieka. Do każdego nowego tematu twórczego starannie się przygotowuje, najpierw chodzi i szuka w krajobrazie zachodniopomorskim ciekawych ujęć, które nadałyby się do nowego obrazu. Fotografuje lub w swoim szkicowniku maluje piórkiem zarysy przyszłego pejzażu albo architektury sakralnej. Potem – już w swojej pracowni bądź na plenerach – z własnej fotografii artystycznej lub ze szkicownika zaczyna się żmudny proces tworzenia olejnego obrazu. Zawsze każde dzieło pana Ryszarda ma własny charakter, odróżniający od innych.
Fotografia czy malarstwo?
Dr Sak mógłby też być fotografikiem, bowiem ma dar artystycznego ujmowania piękna otaczającego nas świata. Woli jednak malarstwo, bo tutaj jest niezależny od techniki fotograficznej i sam może przetwarzać oglądany obraz w zależności od nastroju, weny twórczej i własnej wyobraźni. Podkreśla, że fotografii artystycznej pejzażu nie dałoby się wprost przenieść na płótno; byłby to kicz. Na obrazach Ryszarda Saka widoczne są zabytkowe świątynie m.in. Choszczna, Ińska i Złocieńca. Niebawem zamierza namalować szczecińską bazylikę katedralną już z podwyższoną wieżą. W tym artystycznym spędzaniu wolnego czasu dawniej i dziś wspiera Ryszarda żona, która prowadzi dom, a także sama chętnie tworzy artystyczne konfiguracje na balkonie z rozmaitych drewnianych elementów przyniesionych z lasu.