Zapomniany cmentarz
Mariusz Kaszyński
Fot.
W Brudzewie, na miejscu zwanym kiedyś Łysą Górką, znajduje się niewielki cmentarz. Zaniedbany, zarośnięty, kryje doczesne szczątki ostatnich właścicieli majątku Brudzew, przedstawicieli jednej z kilku gałęzi wielkopolskiej rodziny, których własnością przez ponad 150 lat były dobra brudzewskie.
Kurnatowscy stali się wyznawcami nauki Jana Kalwina w XVI w. Związki małżeńskie...
W Brudzewie, na miejscu zwanym kiedyś Łysą Górką, znajduje się niewielki cmentarz. Zaniedbany, zarośnięty, kryje doczesne szczątki ostatnich właścicieli majątku Brudzew, przedstawicieli jednej z kilku gałęzi wielkopolskiej rodziny, których własnością przez ponad 150 lat były dobra brudzewskie.
Kurnatowscy stali się wyznawcami nauki Jana Kalwina w XVI w. Związki małżeńskie bardzo często zawierali z kalwinami: Żychlińskimi, Bronikowskimi, Mielęckimi, Potworowskimi. Miejsce wiecznego spoczynku znajdowali natomiast na cmentarzach: ewangelicko-reformowanym w Żychlinie k. Konina i ewangelickim w Felicjanowie k. Władysławowa. Na tym ostatnim pochowani zostali dziadkowie i rodzice ostatniego w linii męskiej właściciela dóbr brudzewskich, Wacława Kurnatowskiego, pierwszego po odzyskaniu niepodległości przez Polskę w 1918 r. starosty kolskiego.
Wacław, kalwin tak jak i jego przodkowie, ożenił się z katoliczką - Marią Unrug. Mieli pięć córek. W małżeństwach mieszanych wyznaniowo zwykle kierowano się zasadą, która mówiła, że gdy na świat przyjdą synowie, wychowani zostaną w wierze ojca, a gdy córki, to przyjmą wiarę matki. Zatem w rodzinie Kurnatowskich z Brudzewa przy kalwinizmie pozostał jedynie ojciec.
Oddalenie cmentarza w Felicjanowie, jak i katolicyzm pań Kurnatowskich przyczyniły się zapewne do tego, że po śmierci Wacława (8 stycznia 1922 r.) pochowano go w grobowcu wybudowanym na skraju parku mieszczącego się przy dworze. Kalwin nie mógł bowiem spocząć na katolickim cmentarzu parafialnym. Propozycja utworzenia na tym miejscu cmentarza rodzinnego narodziła się w roku następnym. 12 czerwca 1923 r. proboszcz parafii ks. Marian Chwiłowicz donosił Konsystorzowi we Włocławku o chorobie Marii Kurnatowskiej i prosił na wypadek jej śmierci o zgodę na dokonanie pochówku obok męża bądź na wyświęcenie grobowca rodzinnego. Z podobną prośbą, a także z propozycją założenia cmentarza rodzinnego wystąpiła do władz kościelnych i świeckich córka - Cecylia Kurnatowska, nowa dziedziczka majątku. 3 lipca 1923 r., dzień po śmierci Marii, starosta kolski wydał zezwolenie na pochowanie jej obok męża i przychylnie odniósł się do sprawy utworzenia cmentarza. Zgodę na pochówek katolicki wyraził również biskup kujawsko-kaliski.
W kwestii utworzenia cmentarza rodzinnego wypowiedział się też Urząd Wojewódzki w Łodzi. Pismem z 18 września 1923 r., skierowanym do Starostwa Powiatowego w Kole, wyjaśniono, że "ustawy nie przewidują zwolnienia właścicieli dóbr Brudzew z powodu posiadania własnych grobów poza cmentarzem parafialnym od uczestniczenia w pokrywaniu kosztów utrzymania cmentarza parafialnego, co mogłoby być wnioskowanym przy udzielaniu przez Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego pozwolenia na założenie własnego cmentarza rodziny Kurnatowskich na gruntach stanowiących ich własność. O ile przeto zasada powyższa będzie utrzymana, tj. właściciele folwarku Brudzew są nadal obowiązani do ponoszenia ciężarów parafialnych w stosunku do utrzymania cmentarza parafialnego - celem pozyskania prawa grzebania członków swej rodziny obok grobu śp. ojca właścicielki folwarku - winna się petentka zwrócić z odpowiednim podaniem do swej władzy kościelnej, która zdecyduje sprawę pod względem wyznaniowym".
25 września 1925 r. Cecylia Kurnatowska przesłała odpis cytowanego wyżej pisma do ordynariusza, oświadczając, że majątek brudzewski będzie ponosił koszty związane z utrzymywaniem i potrzebami cmentarza parafialnego.
Przed wydaniem ostatecznej decyzji Kuria Biskupia zwróciła się do dziekana dekanatu kolskiego ks. Gniazdowskiego o wyrażenie zdania w powyższej kwestii. W jego opinii z 10 października 1925 r. czytamy: "Sądzę, że niechaj rodzina w tym względzie zastosuje się do przepisów prawa państwowego i jako prywatną własność traktuje bez udziału kościelnego, aby nie zaciągać obowiązku po wsze czasy opieki nad tym cmentarzykiem. Zmarli członkowie rodziny, jeżeli się separują od całej parafii, to tymczasem parafia nie może podejmować obowiązku na przyszłość wieczystą utrzymywania cmentarzyka w należytym stanie. Gdy następnie kto z członków rodziny Kurnatowskich będzie miał być tam pochowany, to jak otrzymano zezwolenie od Najdostojniejszego Pasterza na pochowanie przy kalwinie jego żony katoliczki, tak również na przyszłość w każdym wypadku, o ile po katolicku zakończy życie i zasłuży sobie członek rodziny, na skutek prośby otrzyma zezwolenie Władzy Duchownej, aby był na rodzinnym cmentarzyku pochowany. Wtedy to parafia nie będzie obciążona żadną odpowiedzialnością na przyszłość i żadnego przeto poświęcenia nie potrzeba, bo każdorazowo trumna tylko będzie poświęcona".
Decyzję władz kościelnych obwieszczono pismem biskupa włocławskiego skierowanym do proboszcza brudzewskiego z 12 stycznia 1926 r.: "Mając na względzie zobowiązanie Cecylii Kurnatowskiej do utrzymywania w przyszłości porządku na cmentarzu rodzinnym w Brudzewie, jak również do uiszczania przypadających z majątku Brudzew składek na rzecz parafialnego cmentarza, niniejszym pozwalamy na założenie i poświęcenie wspomnianego cmentarza rodzinnego Kurnatowskich w ich majątku Brudzew". Tak więc po prawie trzech latach starań rodzina usankcjonowała posiadanie własnego cmentarza.
Na nowym cmentarzu otoczonym niewysokim, bielonym murkiem zwieńczonym dachówką, znajdował się jeden duży grobowiec. Pośrodku, przy tylnej krawędzi mogiły stał wysoki, drewniany krzyż, za nim pnąca róża, a wzdłuż murku rabaty kwiatowe. Nie było żadnych tablic. Obok Wacława i Marii Kurnatowskich pochowano w nim jeszcze ich córkę Cecylię (zmarła 6 listopada 1938 r.) oraz zmarłych w niemowlęctwie wnuków: Krzysztofa Morsztyna i Marka Gutta.
We wrześniu 1939 r. potomkowie Wacława Kurnatowskiego zostali zmuszeni do opuszczenia majątku. Dwór został zajęty przez Niemców. W PRL nie było już miejsca dla dużych majątków ziemskich. Członkowie rodziny rozjechali się po świecie. We dworze urządzono szkołę podstawową. Rodzinny cmentarz Kurnatowskich zaczął podupadać i popadać w zapomnienie. Dziś znajduje się on w opłakanym stanie. Trudno doszukać się na nim śladów grobowca, w niektórych miejscach ziemia zapada się, rozsypuje się parkan.
Staraniem Towarzystwa Przyjaciół Brudzewa oraz władz gminy Władysławów udało się w 2003 r. odrestaurować grobowiec Kurnatowskich na cmentarzu w Felicjanowie. Towarzystwo dotarło też do krewnych rodziny Kurnatowskich. Monika Dzięgielewska, wnuczka Wacława, ma obecnie 83 lata i mieszka w Szczecinie.
Groby świadczą o naszej kulturze i szacunku dla tych, co odeszli. Godzi się, aby miejsce wiecznego spoczynku przedstawicieli tej patriotycznej, ziemiańskiej rodziny godnie się prezentowało i pozostało otoczone szacunkiem przez mieszkańców naszej małej ojczyzny. Dla spełnienia tego obowiązku, z inicjatywy Towarzystwa Przyjaciół Brudzewa, przy udziale krewnych rodziny Kurnatowskich i władz gminy Brudzew rozpoczęto prace prowadzące do uratowania od całkowitego zniszczenia cmentarza na Łysej Górce.