Jesteśmy po wyborach parlamentarnych. Niektórzy z ubiegających się o urząd posłów i senatorów mocno akcentowali swoją religijność oraz uznawanie chrześcijańskiej hierarchii wartości i norm moralności. W sytuacji niezadowolenia społeczeństwa z nadużyć niektórych areligijnych posłów poprzedniego Sejmu - nowi kandydaci, podkreślaniem swojej religijności, pragnęli siebie uwiarygodnić. Teraz wszystko zależy od tego, czy wypowiedziane przez nich słowa znajdą potwierdzenie w ich życiu i w pracy.
Gdy setnik prosi Jezusa, aby uzdrowił jego sługę, a Zbawiciel okazuje chęć pójścia do jego domu, ten pokornie oświadcza: "Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a mój sługa odzyska zdrowie" (Mt 8,8). I tak się stało. Stąd podobnie i my we Mszy św. przed Komunią św. wyznajemy przekonanie o niezwykłej mocy Słowa Bożego, wypowiadając pokornie: "Panie, nie jestem godzien, abyś przyszedł do mnie, ale powiedz tylko słowo, a będzie uzdrowiona dusza moja". Wielka jest godność i wielka jest moc Słowa Bożego. I dlatego Zbawiciel oczekuje dobrej gleby naszych serc pod zasiew Słów Bożych. Ale także pragnie, abyśmy szanowali swoje ludzkie słowo. Kiedy to się dzieje? W jaki sposób uzyskujemy szacunek dla naszych słów? Kiedy one są dobre?
Słowa dobre to słowa dotrzymywane. We wstępie powiedzieliśmy, iż wielki obowiązek dotrzymywania obietnic składanych wyborcom ciąży na parlamentarzystach. Ale dotyczy to również nas wszystkich. Przyjmujemy chrzest, a potem sakrament bierzmowania, podczas którego przyrzekamy wyznawać wiarę słowem i życiem; składamy przy ołtarzu przyrzeczenia małżeńskie, kapłańskie, zakonne; składamy zobowiązania w pracy zawodowej i w życiu towarzyskim. Jeżeli tych zobowiązań dotrzymujemy - to słowa nasze zasługują na szacunek. Każdy zaś, kto słów wypowiedzianych nie dotrzymuje - traci prawo do szacunku dla tego, co mówi i staje się niewiarygodny.
Dobre słowa przez nas wypowiadane to słowa prawdy. Jeżeli ktoś okłamuje bliźnich, wyraża w ten sposób dla nich pogardę. Ludzie wówczas słusznie się oburzają, mówiąc: "Za kogo on nas ma - w żywe oczy kłamie!". Mówienie prawdy z miłością do drugiego człowieka, choćby ona była nawet przykra, wyraża dla bliźniego szacunek. I wreszcie dobre słowa przez nas wypowiadane są wtedy, gdy są nośnikiem miłości (a nie gniewu i nienawiści).
Czasami, na przykład, nie wiemy, co powiedzieć osobie będącej w godzinie życiowej próby. Tymczasem ważny jest fakt wypowiadania słów będących nośnikiem życzliwości, czyli nośnikiem miłości bliźniego. Rodzi się pytanie: W jaki sposób uszlachetniać swoją mowę? Bardzo pomocna jest tutaj stara praktyka krótkiej chwili zastanowienia po wieczornej modlitwie: Co i jak ja dzisiaj mówiłem do ludzi? Taki rachunek sumienia po pewnym czasie owocuje coraz większą liczbą słów dotrzymywanych - nawet w drobnych sprawach; słów prawdy - może powstać nawyk mówienia prawdy; słów miłości Pana Boga i bliźniego - w tym, między innymi, tkwi istota chrześcijaństwa.