(...) Przeczytałem recenzję filmu "Pogoda na jutro" i zastanowiło mnie użyte przez recenzenta określenie "mnich". Nazwał tak graną przez Jerzego Stuhra główną postać filmu. Byłem w kinie i rzeczywiście na początku filmu Stuhr jest w klasztorze franciszkańskim. Moje pytanie dotyczy tego, czy można zakony żebracze nazywać zakonami mniszymi? Mnich bardziej kojarzy mi się z pustelnią, z milczeniem, surową regułą, a nie z mieszkaniem w mieście i działalnością duszpasterską. Czy franciszkanie to zakonnicy, czy mnisi?
Julian
Zgadzam się z Pańskimi wątpliwościami. Jestem zwolennikiem tego, by zakonników z zakonów żebraczych nie nazywać mnichami. Natomiast powszechne w tej dziedzinie jest pomieszanie pojęć. W powszechnym mniemaniu wystarczy zgłosić akces do zakonu i ubrać habit, by zostać mnichem. Pojęcie zakonnika jest szersze niż pojęcie mnicha. Zakonnikiem jest każdy, kto decyduje się na realizację rad ewangelicznych we wspólnocie. Mnicha charakteryzuje jeszcze dobrowolna izolacja od świata i nastawienie głównie na osobiste szukanie Boga.
Domyślam się, że błąd dziennikarza piszącego recenzję ma właśnie źródło we wcześniej wspomnianym przekonaniu. Wydaje mi się również, iż zarówno franciszkanie, jak i dominikanie chętnie nazwaliby się mnichami i pewnie czasem tak robią. W gruncie rzeczy bowiem mają z zakonami mniszymi wiele wspólnego.
Zakony żebracze pojawiły się w Kościele w bardzo specyficznej sytuacji. Istniała olbrzymia potrzeba reformy duchowieństwa, a tym dotychczasowe zakony mnisze zająć się nie mogły. Trzeba było nawracać heretyków i duszpasterzować rozwijające się środowiska miejskie i akademickie. Opatrzność Boża zadziałała w tym czasie poprzez osoby świętych Franciszka i Dominika. Zrezygnowali oni z tradycyjnej mniszej ucieczki od świata na rzecz pracy wśród ludzi. Tym samym zerwali ze zwyczajami monastycyzmu.
Monastycyzm, a więc ruch mnisi, zrodził się z duchowej potrzeby jak najgłębszego zjednoczenia człowieka z Bogiem. Zaczęło się od Egiptu i Ojców Pustyni, poprzez pierwsze wspólnoty eremitów, aż do zakonów kierujących się regułą. Na Wschodzie główną rolę odegrała Reguła świętego Bazylego, na Zachodzie Reguła świętego Benedykta. Dzięki niej ukształtowały się zakony benedyktynów, cystersów, kamedułów, trapistów. Wspomnieć też trzeba o innych zakonach mnichów, a więc o norbertanach i kartuzach. Głównym celem życia mnicha było i jest szukanie Boga. Praca nad tym, by samemu, osobiście, być jak najbliżej Niego. Jeżeli przy tym dokonywało się jakieś duszpasterstwo, to było ono przypadkowe, mimowolne. Mnich przede wszystkim starał się kształtować własną więź z Bogiem.
Zakony mnisze wywarły ogromny wpływ na kulturę i cywilizację. Stawały się ogniskami życia duchowego. Ludzie garnęli się do nich, szukając wsparcia duchowego i mądrości, a często też pomocy materialnej. Mnisi bowiem żyli z pracy własnych rąk, tworząc wzorcowe gospodarstwa, młyny, stawy hodowlane, itp. Nie to jednak było ich głównym celem.
W zakonach żebraczych nie porzucono zupełnie tej idei. Zakonnik był zobowiązany do szukania zjednoczenia z Bogiem, do głębokiej pobożności, lecz równocześnie miał przekazywać innym owoce swej pobożności. Miał się nimi dzielić, był powołany do duszpasterstwa, do pracy z ludźmi. Zmieniła się też forma utrzymania zakonników. Żyli z ofiarowanych im dóbr. Z tego, co wyżebrali, nie z tego, co wypracowali. Doszło do ustanowienia swoistej wymiany. W zamian za posługę duszpasterską zakonnicy byli obdarowywani potrzebnymi dobrami. Odeszli więc od tradycyjnych sposobów życia mniszego.