Logo Przewdonik Katolicki

"Nie" dla kary śmierci

Ks. Adam Sikora
Fot.

Zupełnie niespodziewanie pojawiła się w naszej przestrzeni publicznej propozycja wprowadzenia do polskiego kodeksu karnego kary śmierci. Nie warto tu jednak doszukiwać się jakichś politycznych podtekstów związanych z pewnym procesem o zabójstwo, wszak prawo nie może być stanowione pod określoną jednostkową sytuację.

 

Jednak sam pomysł rzucony w środowisku politycznym, poparty kolejnym – aby przeprowadzić w tej sprawie referendum – zmusza niejako do podjęcia tego tematu na łamach naszego tygodnika, zwłaszcza, że w medialnym przekazie środowiska katolickie przedstawiane są jako sprzyjające stosowaniu kary śmierci, co jest kompletnym nieporozumieniem, a także dlatego, że pomysłodawcy też z katolicyzmem się utożsamiają.

Zagadnienie kary śmierci można ująć w kilku płaszczyznach. Jest to problem zarówno polityczno-prawny, jak i etyczny. Tak też trzeba spojrzeć na propozycję przywrócenia kary śmierci w polskim kodeksie karnym.
 
Perspektywa prawna
Najpierw – w kilku słowach – należy podkreślić, że wprowadzenie kary śmierci jest niemożliwe z punktu wodzenia polityczno-prawnego, jeżeli Polska ma pozostać członkiem wspólnoty krajów europejskich, do której przystąpiliśmy po odzyskaniu pełnej suwerenności. Polska, stając się członkiem Rady Europy – organizacji mającej stać na straży zasad demokracji i praw człowieka – przyjęła także europejską „Konwencję o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności” i, stanowiący jej integralną część, protokół o zakazie stosowania kary śmierci. Czytamy tam: „Znosi się karę śmierci. Nikt nie może być skazany na taką karę ani nie może nastąpić jej wykonanie”. Wstępując następnie do Unii Europejskiej i podpisując ręką śp. pamięci prezydenta Lecha Kaczyńskiego „Traktat Lizboński”, Polska po raz wtóry zobowiązała się do niestosowania kary śmierci, gdyż Unia, jako podmiot prawa międzynarodowego, ratyfikowała wcześniej wspomnianą Konwencję. Chcąc pozostać członkiem tych dwóch organizacji, Polska musi dochować podjętych zobowiązań. Nie podejmując tematu obecnej sytuacji ekonomiczno-politycznej panującej w Unii, nikt rozsądny nie będzie postulował politycznej i gospodarczej izolacji kraju. A to właśnie oznaczałoby złamanie podjętych zobowiązań odnośnie do kary śmierci.
 
Kościół a kara śmierci
Dla nas jednak ważniejszy jest wymiar etyczny tego zagadnienia, które należy ukazać w jego autentycznie katolickiej postaci – to znaczy tak jak ujmowane jest ono w nauczaniu Kościoła, bo tylko to, co mówi Kościół, jest rzeczywistą doktryną katolicką. Poglądem katolickim nie zawsze jest to, co głoszą poszczególne jednostki, nawet jeżeli mienią się katolikami i na katolicyzm się powołują. Tak sytuacja ma, niestety, miejsce w omawianym problemie.
Nie będę przywoływał całej historii sposobu pojmowania kary śmierci przez Kościół. Jest to historia złożona. Ale – jak zostało to powiedziane – kara śmierci jest problemem społecznym, politycznym, prawnym i etycznym i wszystkie te czynniki, z których znaczna cześć jest historycznie zmienna, mają wpływ na sposób rozwiązywania danego zagadnienia.
Dziś trzeba się przede wszystkim odwołać do współczesnej doktryny Kościoła – do dwóch najważniejszych dla nas dokumentów, a mianowicie do Katechizmu Kościoła Katolickiego i do encykliki Jana Pawła II Evangelium vitae.
Katechizm Kościoła Katolickiego podkreśla, że władza państwowa ma „nie dopuszczać do rozprzestrzeniania się zachowań, które naruszają prawa człowieka i podstawowe zasady obywatelskiego życia wspólnego (…) Prawowita władza publiczna ma prawo i obowiązek wymierzania kar proporcjonalnych do wagi przestępstwa” (KKK 2266).
Katechizm wskazuje następnie na kilka celów stosowania kar. Pierwszym z nich jest naprawienie nieporządku wywołanego wykroczeniem. Dobrowolnie przyjęta kara ma wartość zadośćuczynienia. Kara ma na celu zarówno ochronę porządku publicznego, jak i „powinna w miarę możliwości przyczyniać się do poprawy winowajcy” (KKK 2266).
Czy te cele są osiągane przez stosowanie kary śmierci? Niestety w większości przypadków odpowiedź jest negatywna. Kara śmierci – nawet jeżeli zaaprobowana byłaby ogólnonarodowym referendum – musi być widziana jako element bardzo negatywnych emocji, które przecież można bardzo łatwo podgrzać, przywołując jakiś przykład makabrycznej zbrodni dokonanej przez totalnie zdemoralizowanego bandytę. Nie będzie w niej chodziło o zaspokojenie „poczucia społecznej sprawiedliwości”, ale raczej o akt zemsty. Z pewnością nie będzie w niej aktu „zadośćuczynienia”, bo trudno sobie wyobrazić dobrowolność przyjęcia takiej kary. Z całą pewnością nie będzie w niej zrealizowany cel „poprawy winowajcy”.
Mimo tych zastrzeżeń Katechizm Kościoła Katolickiego przywołuje tradycyjną doktrynę Kościoła, która „nie wyklucza zastosowania kary śmierci, jeżeli jest ona jedynym dostępnym sposobem skutecznej ochrony ludzkiego życia przed niesprawiedliwym napastnikiem”(KKK 2267). Ta możliwość, uznawana w tradycji, wskazuje na jedyny cel – obronę społeczeństwa przed złoczyńcą. Powstaje pytanie, czy ujęty i osądzony złoczyńca, w dzisiejszym systemie państwowego wymiaru sprawiedliwości i systemie penitencjarnym, jest jeszcze zagrożeniem dla innych? Z pewnością nie. Dlatego Katechizm, podobnie jak encyklika Jana Pawła II Evangelium vitae stwierdza: „Istotnie dzisiaj, biorąc pod uwagę możliwości, jakimi dysponuje państwo, aby skutecznie ukarać zbrodnię i unieszkodliwić tego, kto ją popełnił, nie odbierając mu ostatecznie możliwości skruchy, przypadki absolutnej konieczności usunięcia winowajcy «są bardzo rzadkie, a być może już nie zdarzają się wcale» (EV 56)” (KKK 2267). Katechizm zaznacza jednocześnie, że środki bezkrwawe stosowane w wymiarze sprawiedliwości są „bardziej zgodne z konkretnymi uwarunkowaniami dobra wspólnego i bardziej odpowiadają godności osoby ludzkiej”(KKK 2267).
 
Śmierć narzędziem wychowania?
Należy z całą mocą podkreślić to ostatnie zdanie z Katechizmu mówiące o „godności osoby ludzkiej”. Jest to podstawowe pojęcie dla określenia właściwego sposobu traktowania drugiego człowieka. Godność jest tym, co dostrzegamy w człowieku w sposób szczególny, kiedy patrzymy na niego w perspektywie wiary, a więc „po katolicku”. Katechizm stwierdza, że mamy powinność „poznawać jedność i prawdziwą godność wszystkich ludzi: wszyscy oni zostali uczynieni «na obraz i podobieństwo Boże» (Rdz 1,26)” (KKK 225). Oznacza to, że godność nie jest czymś, co człowiek lub społeczeństwo przyznaje określonej jednostce, a przyznając, może ją równie dobrze odebrać. Nikt nie ma prawa tej godności drugiemu odmówić, nawet gdyby on sam zaprzeczył jej swoim zachowaniem.
W tym kontekście trzeba także widzieć argument na rzecz stosowania kary śmierci, przywoływany przez jej zwolenników. Chodzi o celowość kary polegającej na „odstraszaniu” innych od popełnienia zbrodni. Pomijam tu kontrargument polegający na wykazywaniu braku związku między obowiązywalnością kary śmierci a poziomem przestępczości. Potwierdzają to doświadczenia amerykańskie. W stanach, w których zniesiono karę śmierci, przestępczość nie wzrasta. Zostawmy jednak to zagadnieniem teoretykom prawa karnego. Zechciejmy dostrzec w tym argumencie coś, co jednak przeczy godności człowieka. Winowajca, który niewątpliwie zasłużył na karę, jest tutaj traktowany w sposób skrajnie instrumentalny. Jego śmierć – zadana przez państwo – ma być narzędziem wychowawczym wobec innych. Trzeba przyznać, że jest to niewątpliwie sprzeczne z godnością osoby ludzkiej. Oczywiste, że ten winowajca potraktował swoją ofiarę w sposób skrajnie brutalny. Czyjaś śmierć była dla winowajcy sposobem osiągnięcia czegoś. Ale czy to usprawiedliwia i daje nam prawo do osobistego i społecznego poparcia zastosowania przez państwo takiego samego mechanizmu wobec niego? Z pewnością nie. W tym bowiem momencie schodzimy do poziomu zbrodniarza. Zło zwyciężyło w naszych sercach.
 
*
 
Jan Paweł II, którego myśli dziedzicami się mienimy, tak bardzo pragnął budować cywilizację miłości, tak bardzo pragnął, aby w naszym życiu publicznym były obecne wartości i normy etyczne. Mówił o tym między innymi 11 czerwca 1999 r. w czasie swej pamiętnej wizyty w polskim parlamencie. Czy ten parlament miałby teraz uchwalać prawo będące elementem „cywilizacji śmierci”, stanowiącej uzurpację przez człowieka władzy nad życiem i śmiercią, których jedynym Panem jest Bóg – Stwórca człowieka?
Dla katolika powinno być jasne – jak ostatnio jednoznacznie stwierdził kard. Nycz – że „nikt z ludzi nie może decydować o odbieraniu czegoś, czego nie dał, czyli życia. Pan Bóg jest dawcą życia – nawet jeśli człowiek to życie zmarnował – i tylko Pan Bóg może to życie odebrać”.
 
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki