Mój proboszcz nie wydał mi zaświadczenia potrzebnego w innej parafii, że mogę być ojcem chrzestnym. Powiedział, że nie spełniam wymogów, jakie w tej kwestii stawia Kościół. A ja, chociaż nie mam sakramentu małżeństwa, bo moja cywilna żona jest po rozwodzie – miała także ślub kościelny, to jednak chodzę do kościoła i staram się dobrze wychować moje dzieci.
Robert
Bardzo dobrze, że Pan „chodzi do kościoła i stara się dobrze wychować swoje dzieci”, jednak trwając w związku niesakramentalnym, czyli grzesznym, nie może Pan otrzymać rozgrzeszenia ani przystępować do Komunii św. Nie jest Pan w pełnej wspólnocie z Bogiem, a tym samym Pana życie nie jest dobrym przykładem dla innych, także dla dziecka, dla którego miałby Pan być ojcem chrzestnym. Nie spełnia Pan zatem wymagań kan. 874 § 1, p. 3 KPK, który mówi, że chrzestnym może być osoba prowadząca życie zgodne z wiarą i odpowiadające funkcji, jaką ma pełnić.
Wybrał Pan życie bez sakramentów. To była Pana decyzja. Człowiek dorosły i odpowiedzialny potrafi też ponosić konsekwencje swoich wyborów. Kościół zaś nie może stawiać jako wzór życia chrześcijańskiego kogoś, kto świadomie i dobrowolnie zrezygnował z sakramentów; najpierw sakramentu małżeństwa, a w konsekwencji pozostałych sakramentów. W Pana sytuacji jedynie niebezpieczeństwo śmierci daje możliwość uzyskania rozgrzeszenia, a następnie przyjęcia sakramentu namaszczenia chorych i Komunii św.
Proszę pamiętać o katechizmowej nauce: „Sakramenty są skutecznymi znakami łaski, ustanowionymi przez Chrystusa i powierzonymi Kościołowi. Przez te znaki jest udzielane życie Boże. Obrzędy widzialne, w których celebruje się sakramenty, oznaczają i urzeczywistniają łaski właściwe każdemu sakramentowi. Przynoszą one owoc w tych, którzy je przyjmują z odpowiednią dyspozycją” (KKK, n. 1131).