W zeszłym miesiącu przy ul. Franciszkańskiej zebrała się garstka zwolenników zalegalizowania „produkowania” ludzi, zamrażania ich i uśmiercania po poczęciu. Wysuwane argumenty obnażyły wrogość do Kościoła i niewiedzę na temat in vitro.
Osoby protestujące przed pałacem biskupim w przeddzień głosowania nad in vitro to grupka nieświadomych ofiar ideologicznej manipulacji. Niemożliwe, by ktoś samozwańczo chciał być współodpowiedzialnym za uśmiercanie dzieci w embrionalnej fazie rozwoju. Czy można chcieć zostać promotorem zamrażania ludzi w ciekłym azocie?
I ty byłeś zarodkiem
Jedną z przyczyn ogólnospołecznej niewiedzy na temat zapłodnienia pozaustrojowego jest brak dyskusji o jego istocie w debacie publicznej. Nie wystarczy mówić o metodzie. Bez zrozumienia, kogo ona dotyczy i na czym polega, spór o ustawę jest jałowy. Gdyby w rozmowach zamiast określeń zarodek lub embrion mówiono o dziecku, z pewnością wielu wycofałoby się z poparcia dla in vitro. Transferując konkretne zarodki do macicy, wybiera się je spośród dzieci, a nie ze zbioru czegoś nieokreślonego. Wszak każdy z nas był kiedyś zarodkiem!
Dziecko bez podniebienia
Chcąc poznać skrywaną prawdę o in vitro, warto odwiedzić pięcioraczki dotknięte ślepotą, głuchotą, brakiem mowy i niedorozwojem. Najlepiej porozmawiać o nich z dyrektorem krakowskiego ośrodka, w którym przeprowadzono proces zapłodnienia. Warto też udać się do kobiety, która „dzięki” in vitro urodziła w Krakowie bliźnięta: jedno bez podniebienia, a drugie z głęboką wadą rozwojową. Dobrze byłoby też nawiedzić cmentarz i zapalić znicz na grobie krakowianki, która zmarła w wyniku procedury in vitro. Zwolennicy eugenicznej metody zapłodnienia, zamiast pokrzykiwać na duchownych, zacznijcie z własnej kieszeni wspierać dotkniętych krzyżem syndromu post-in vitro.
Pomylili adresy
Przybycie pod pałac biskupi ok. 30 osób protestujących przeciwko Kościołowi, spośród 755 tys. mieszkańców Krakowa, pokazuje dobitnie skalę poparcia dla takich postulatów, jak: „Polityka wolna od nacisku Kościoła”, „Kościół dla wierzących – prawo dla wszystkich”, „Żądam ekskomuniki”. Powyższe hasła, podobnie jak wykrzyczane przez lidera manifestujących żądanie wobec duchownych – „Zostawcie w spokoju embriony i zajmijcie się realnymi problemami polskich dzieci, z których co piąte żyje w ubóstwie” – świadczą o intelektualnym i emocjonalnym zaślepieniu. Kościół nie jest winien materialnej biedy polskich dzieci. Manifestujący pomylili adresy. Zamiast udać się z pretensjami do Urzędu Rady Ministrów w Warszawie, przyszli przed kurię.
Poznanie prawdy jest w zasięgu każdego. Wystarczy się na nią otworzyć! Jednak nie da się przekonać osób odrzucających Boga, nie szanujących prawa, mających za nic argumenty rozumowe. Ostatnią deską ratunku jest modlitwa. Módlmy się więc za nich!
Zgodnie z art. 2 ust. 1 Ustawy o Rzeczniku Praw Dziecka, dzieckiem jest każda istota ludzka od poczęcia do osiągnięcia pełnoletniości.
Zgodnie z art. 39 Konstytucji Rzeczpospolitej Polskiej, nikt nie może być poddany eksperymentom naukowym, w tym medycznym, bez dobrowolnie wyrażonej zgody.