Logo Przewdonik Katolicki

Ksiądz odpowiada

ks. Tomasz
Fot.

(...) Choć jestem wierzącym i praktykującym katolikiem, nie potrafię przekonać się do sakramentu pojednania. Spowiadam się, owszem, ale wiąże się to z ogromnym stresem, a poza tym myślę, że traktuję go mechanicznie i powierzchownie. Pojawiają się te same grzechy, stres przed każdą spowiedzią paraliżuje mnie i, coraz częściej, zaczynam odkładać decyzję o pójściu do spowiedzi...

(...) Choć jestem wierzącym i praktykującym katolikiem, nie potrafię przekonać się do sakramentu pojednania. Spowiadam się, owszem, ale wiąże się to z ogromnym stresem, a poza tym myślę, że traktuję go mechanicznie i powierzchownie. Pojawiają się te same grzechy, stres przed każdą spowiedzią paraliżuje mnie i, coraz częściej, zaczynam odkładać decyzję o pójściu do spowiedzi na później. Czy mógłby Ksiądz napisać, co robić, aby lepiej przeżywać ten sakrament.
Marcin


Chciałbym dziś kontynuować odpowiedź na pytanie sprzed tygodnia.

Kolejnym wymiarem, dzięki któremu zaczniemy odkrywać głębię i piękno spowiedzi, jest rozumienie sakramentu pojednania jako spotkania. Na każdej Eucharystii możemy doświadczyć obecności Chrystusa, w sposób szczególny wtedy, gdy Go przyjmujemy pod postacią Najświętszego Sakramentu. Jednak sakrament pojednania także można przeżyć jako spotkanie z Panem, pełne miłości i przebaczenia. Spotkanie, na które czekałem i – przede wszystkim – na które czekał sam Chrystus. Bóg, który czeka na człowieka. Myślę, że warto z takim nastawieniem przystępować do spowiedzi. Warto już w czasie przygotowania traktować spowiedź nie jak trudny obowiązek, który – z tej racji, że jestem katolikiem – muszę podjąć, ale jako wielką przygodę spotkania z Bogiem, który pragnie uczynić moje życie jeszcze piękniejszym.

Przygotowując się już bezpośrednio do spowiedzi, warto – robiąc rachunek sumienia – pytać nie tylko o to, co się wydarzyło, a przez co sprzeniewierzyłem się Bożej miłości, ale również o to, jakie są tego przyczyny. Bardzo często zniechęcamy się do sakramentu pojednania, ponieważ popełniamy te same grzechy, które powtarzają się – bywa, że od wielu lat. Może być to przyczyną tego, że skupiamy się na skutkach, a nie na przyczynie. Często walczymy z grzechem tylko jako objawem czegoś, co jest w nas ukryte, a bardzo zakorzenione powoduje nieustanne powracanie grzechu. Przykład: jeżeli mamy trudności z modlitwą, trzeba zapytać siebie: dlaczego? Nie modlę się, bo nie znajduję czasu, bo nie mam ochoty, nie umiem czy, jak to się często słyszy: „nie czuję takiej potrzeby”? Każda z przyczyn jest inna i każda wymaga innej pracy. Wielkim sukcesem jest już to, że taką przyczynę odnajdziemy i powiemy o niej spowiednikowi. Nasze rozterki w przeżywaniu sakramentu pojednania wynikają również z faktu, że spowiedź rozpoczynamy i zamykamy w konfesjonale – raz na jakiś czas, nawet regularnie. Jednak aby praca była owocniejsza, trzeba do tematu spowiedzi powracać nie tylko przy kratkach konfesjonału, ale każdego dnia, podejmując systematyczną pracę nad swoim wnętrzem. Taka systematyczna praca, połączoną z modlitwą i duchowym czuwaniem, przyniesie upragnione owoce.

Na zakończenie jeszcze jedna bardzo ważna kwestia.Trzeba pamiętać, że centrum życia duchowego człowieka jest to, aby codziennie być bliżej Pana. Nawet walcząc z grzechem, nie możemy się na nim skupiać, ale na przebaczającej Bożej miłości. Wtedy duchowe porażki będą momentem otwierającym nas jeszcze bardziej na Bożą łaskę i mobilizującym nas do jeszcze większej ufności.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki