(...) Czy to grzech, że nie umiem znaleźć sobie miejsca w życiu? Tak w zasadzie to nie wiem, co mam dalej ze sobą zrobić. Zdaję w tym roku maturę, chyba będę próbował dostać się na jakieś studia, ale nie mam do tego żadnej motywacji. Nie chce mi się, bo przeraża mnie to, że będzie trzeba włączyć się w ten wyścig szczurów. Moi rodzice i znajomi moich rodziców prawie nie mają czasu na normalne życie. Tylko praca, chwila przerwy, praca, jak niewolnicy. Nie chcę tak żyć. Dlatego się zastanawiam, czy Pan Bóg tego właśnie chce od człowieka? Zastanawiam się, jakie jest moje powołanie w życiu? Czy nie odrzucam Bożego powołania, jeśli chcę żyć po swojemu?
Paweł
Też odnoszę wrażenie, iż warunki życia w obecnej cywilizacji stają się coraz bardziej nieludzkie. Człowiek staje się niewolnikiem już nawet nie chęci, ale konieczności posiadania. Trzeba mieć pieniądze, bo są do zapłacenia podatki i ubezpieczenia, bo trzeba za coś żyć. Nadmierna praca przestała być pogonią za luksusem i bogactwem, stała się dla wielu smutną koniecznością.
Na pewno Pan Bóg nie chciał takiego losu dla człowieka. Jesteśmy powołani, aby czynić sobie ziemię poddaną, ale nie w taki sposób. Korzystanie z bogactw stworzenia ma nam pomóc w duchowym rozwoju, w godnym i pięknym życiu. Człowiek nie zrozumiał planu Bożego. Wybrał dobra materialne, a zrezygnował z duchowych. Dlatego niszczy ziemię i samego siebie. A tym samym sprzeciwia się Bożym planom.
Cywilizacja konsumpcyjna, w której przyszło nam żyć, jest produktem wielu czynników. Spora ich część wzięła się stąd, że człowiek nie zrozumiał lub źle zrozumiał Pan Boga. Zaniedbał słuchania Jego słów. Zapragnął władzy i samodzielności. Wyobraził sobie, że ciężko zapracowany dostatek jest gwarancją Bożego błogosławieństwa. A w gruncie rzeczy dał posłuch tym ciemnym siłom w sercu. Dał sobie wmówić, że będzie lepszym człowiekiem, jeśli będzie więcej miał.
Tak więc, współczesna kultura i cywilizacja daleko są od dobrej relacji człowieka z Bogiem. Zatem kontestacja obecnego modelu życia nie jest sprzeciwianiem się powołaniu. To fakt, że czasem trudno powołanie rozpoznać. Może się okazać, że Pan Bóg jednak poprosi Ciebie o wejście w ten niezbyt miły sposób życia. Jeśli bowiem Twoim powołaniem jest założenie rodziny, to trzeba będzie pracować, by ją utrzymać.
Pan Bóg przemawia do nas przez nasze myśli, uczucia, wydarzenia naszego życia, napotkane osoby. Jeśli pragniesz poznać swoje powołanie, odczytać Boże zaproszenie dla Ciebie, to przede wszystkim w modlitwie pytaj się o to Pana. W duchu modlitwy i otwarcia serca na Boże znaki, obserwuj to, co się w Twoim życiu dzieje. Analizuj swoje myśli i uczucia. Kiedy będą się powtarzać, kiedy będziesz czuł płynący od nich pokój i radość, może to być oczekiwany znak od Boga i skierowane do Ciebie zaproszenie.
Wielu ludzi w historii Kościoła usłyszało wezwanie Boże do ubogiego życia. Zrezygnowali z powszechnie przyjętego stylu życia, by pójść za Chrystusem. Stali się swoistymi kontestatorami. Takim sztandarowym przykładem może być dla nas święty Franciszek z Asyżu i jego skrajne ubóstwo. Wybrał je, by zaświadczyć o wartościach największych; o Bożej miłości.
Pragnę życzyć Ci odnalezienia swego miejsca, zyskania sensu życia. Zupełnie inaczej człowiek podejmuje wysiłek zrobienia czegoś, kiedy wie, po co to robi. Będę pamiętał w modlitwie o Twojej sprawie, byś rzeczywiście usłyszał Boże zaproszenie i wybrał taki styl życia, który jest Twoim powołaniem. Bo odpowiadając na Boży głos, budujemy nasze szczęście.