Logo Przewdonik Katolicki

Pod spojrzeniem miłosiernych oczu

ks. Henryk Brzozowski COr
Fot.

Zapisane wKsiędze Cudówzdarzenia sprzed 500 lat, ukazują nam żyjących wówczas ludzi z ich problemami życia codziennego, chorobami, ale i z ich wiarą. Stają oni dziś przed nami, by zaświadczyć o łaskach, jakich doznali za przyczyną Matki Bożej ze Świętej Góry.

Zapisane w Księdze Cudów zdarzenia sprzed 500 lat, ukazują nam żyjących wówczas ludzi z ich problemami życia codziennego, chorobami, ale i z ich wiarą. Stają oni dziś przed nami, by zaświadczyć o łaskach, jakich doznali za przyczyną Matki Bożej ze Świętej Góry.

 

Wydany w 1512 r. dekret biskupa poznańskiego Jana Lubrańskiego stanowił pierwszą legalizację kultu na Świętej Górze k. Gostynia, uznanego za właściwy w świetle przepisów liturgicznych i prawa kanonicznego. Dokument ten nie wymienia szczegółowo nadprzyrodzonych wydarzeń, ale mówi o licznych cudach doznawanych za wstawiennictwem Matki Boskiej: „umarli wrócili do życia, chorzy i ułomni otrzymali zdrowie i siły i wiele innych cudów, które za długo byłoby wyliczać”. Komisja Duchowna przesłuchiwała świadków i sporządziła spis niezwykłych wydarzeń, który do dzisiaj się nie zachował.

Ze spisu cudów korzystał jednak ks. Surmatowski, kapłan kongregacji poznańskiej filipinów, redaktor druku wydanego w Poznaniu w 1726 r. pod długim, barokowym tytułem: Prospekt wesoły miłosiernych oczu Przenajświętszej Maryi na smutne ludzkiej niedoli przypadki z Góry S. Gostyńskiej łaskawie obrocony. Albo zebranie cudow przy Obrazie Nayswiętszej Bogarodzice Panny przed Gostyniem doznanych. Druk, który można nazwać Liber Miraculorum, czyli Księgą Cudów, opisuje 26 nadprzyrodzonych wydarzeń związanych ze Świętą Górą, od końca XV w. aż do pierwszej ćwierci XVIII stulecia. Nie wiadomo jednak, czy ks. Surmatowski włączył do wydanego druku wszystkie cuda spisane w 1511 r., czy dokonał ich selekcji.

 

„Natychmiast zdrów został”

Pierwszym nadzwyczajnym wydarzeniem podanym w starodruku jest cudowne uzdrowienie mieszczanina gostyńskiego Wojciecha Gąski, który „o sobie samym zeznał: przez trzy dni nieustający ból głowy cierpiał: ale skoro się Matce Najświętszej przed Gostyń polecił, natychmiast zdrów został”. Warto tu podkreślić, że cechą charakterystyczną wszystkich uzdrowień było zawierzenie i ofiarowanie siebie Matce Bożej.

Cudownej opieki Świętej Orędowniczki w 1509 r. doświadczyła też dziewięcioletnia Dorota, córka Katarzyny i Mikołaja Wolnych z Łagiewnik. Matka zeznawała: „córka moja Dorota w uszach niezmierny ból ponosiła, jakby jej w uszach robak jaki wkręcił się i kąsał wewnątrz, w głowie także takie grzmoty i pukania miała, żem ja przytuliwszy do jej głowy ucho moje, to trzaskanie i skrzyp słyszała”. Jej matka ofiarowała dziecko z woskowym wieńcem przed słynącym cudami obrazem i bóle uszu ustały. W opisie tego uzdrowienia pojawił się woskowy wieniec, powszechnie występująca forma daru wotywnego.

 

„Bież na miejsce Matce Boskiej ulubione”

Podwójnej łaski uzdrowienia doznał szlachcic Jan Grabowski, dzierżawca klucza Krobskiego, od urodzenia chorujący na duszności, „któremu taż Matka Przeczysta zaduśliwość w piersiach, dla której i mówić nie mógł, cudownie uleczyła”. Skoro tylko ślubował nawiedzić Świętą Górę, choroba ustała. Drugi raz „tenże pomieniony szlachcic w jednym roku na rękę lewą srodze zapadł nieznośne targania i szarpania w niej czując, tak że i palcami ruszyć nie mógł ani do góry podnieść”. Zaraz po ofiarowaniu się do cudownego obrazu Pocieszycielki Gostyńskiej ustały bóle i odzyskał władzę w ręce.

Kolejnego cudu odnotowanego przez komisję doznała mieszczka gostyńska Jadwiga, żona Zydlowa. W 1508 r. Jadwiga „od trzech lat, tak ciężką dolegliwość w nodze cierpiała, że przez dwadzieścia niedziel, ani snu na oczach nie miała, z pożądanym jednak snem podążyła do niej Matka Najświętsza, która na pół śpiącej, na pół czującej, zajaśniała w postaci Pani jakiejś, mówiącej jej (...) bież po trzy razy na miejsce Matce Boskiej ulubione, tam ozdrowiejesz”. Gdy to wypełniła, zaraz odzyskała zdrowie.

 

Cud wskrzeszenia

Inny mieszkaniec Gostynia na komisji pod przysięgą zeznał, że w 1509 r. dokonał się cud przywrócenia do życia utopionego syna młynarki z Wodnika Mszczyczyńskiego. Młynarka „do inszego młyna się przeprowadzając, gdy z wozu inszą ruchomiznę złożyła, przypomniała sobie, że syna jej nie masz na wozie, którego kiedy zgubionego pilno szuka, pod kołem młyńskim w wodzie umarłego znajduje: całą noc w płaczu zostając, o syna ożywienie do Obrazu Błogosławionej Matki Gostyńskiej z mężem supplikowała”.

Modlitwa rodziców została wysłuchana. Dziecko ożyło i rodzice wraz z synkiem odbyli pielgrzymkę do miejsca świętego, a w podziękowaniu chłopiec obchodził ołtarz z cudownym wizerunkiem. Starodruk odnotowuje tu kolejny już zwyczaj wotywny: obchodzenie ołtarza, zwyczaj często występujący w sanktuariach. Cud wskrzeszenia do życia utopionych dzieci pojawia się w spisie jeszcze trzy razy.

 

Tutaj doznała łaski

Kolejne uzdrowienie zaświadczone przed komisją podaje, że łaski powrotu do zdrowia doznała Elżbieta, małżonka Wojciecha Korneta z Gostynia. Działo się to w 1506 r. przed pożarem miasta. Elżbieta zachorowała na hemofilię i „leżała w takiejże chorobie od wtorej Niedzieli po Wielkiej nocy, aż do świętego Jana Chrzciciela [24 czerwca], i żadnym lekarstwem płynienie [krwi] swojego zatamować nie mogła”. Pomimo ciężkiej niemocy poszła do kościółka Matki Bożej za Gostyń. Tutaj doznała łaski i uleczona, poszła z radością zdrowa do domu. Ponownie przybyła do Panienki Przeczystej w 1511 r., prosząc o dar zdrowia dla jej pięcioletniego synka, cierpiącego od czterech lat na tę samą chorobę. Matka Najświętsza i tym razem nie odmówiła pomocy.

Łaskę zdrowia uzyskała również szlachcianka Katarzyna Czarnkowska, która „leżąc w ciężkiej przez tydzień niemocy, ledwie też w metrykę umarłych nie weszła (...) przez wielką boleść pragnęła sobie śmierci, ale za radą służebnicy swojej, aby się z świecą na wzrost swój, i z parą wieńcy woskowych ofiarowała do Matki Najświętszej przed Gostyn: aliści po wykonaniu votum swego zaraz zdrowie odebrała”. Podobnej łaski doznała także dzieweczka Dorota z Kutna „jako w chorobie już na pół martwa była, a gdy ją Jej Mość [Katarzyna Czarnkowska] naprzód do Świętej Anny w Mieliczu, a potem tu do Matki Najświętszej Gostynskiej ofiarowała, wnet do zdrowia przyszła, za co tu Matce Najświętszej przyjechawszy z Jej Mością powinne dzięki oddała”.

 

Wyszedł o własnych siłach

Jeden z najwcześniej odnotowanych cudów wydarzył się w 1495 r. Doznał go szlachcic o nazwisku Krzyżanowski „pod Brodnicą dobra swe mający (...). Ten przez trzy lata paraliżem ruszony, na łóżku leżąc, z niego się ruszyć nie mógł, a stęskniwszy sobie w owej tak długiej niemocy paraliżowej, w ręce się Matki Najświętszej Gostyńskiej rezygnował, i kazał się wieść na to miejsce święte już cudami słynące, a o staje od kościoła Cudownej Matki, z powozu znieść się kazawszy, na klęczkach jako mógł, wlókł się aż do samego kościółka, i uczyniwszy modlitwę do Panny Przenajświętszej, wnet zdrów powstał”. Wyszedł o własnych siłach zdrowy, a „krokwie” (kule) zostawił na świadectwo niezwykłego cudu, które do dzisiaj wiszą na pilastrze przy wejściu do prezbiterium.

 

Dziecko odzyskało życie

Do powyżej opisanych cudownych wydarzeń sprzed 1512 r. dochodzi jeszcze to, zapisane w kronice ks. Kaspra Dominikowskiego, pisanej w latach 1827–1836, które warto przytoczyć w całości: „W czasie agitującej sie tamże tylekroć rzeczonej Komissyi Duchownej w 1511 r., odebrał od tejże ksiądz Jan Pleban Lubiński polecenie przyjmować zeznania świadków pod przysięgą w materyi cudów pomienionych. Najpierwszy przez niego słuchany świadek Andrzej Bąk Rzecznik Gostyński stary lat około 40 zeznał jako w 16 roku swojego życia, widział Niewiastę przybyłą z dzieckiem uduszonem na to miejsce już od dawna sławne cudami, i tu przed Obrazem Najświętszej Maryi Panny dziecko to rzeczywiście odzyskało życie”.

Wydarzenie to jest niezmiernie ważne, ponieważ miało miejsce około roku 1495 i wraz z uzdrowieniem Krzyżanowkiego należy do najwcześniejszych zanotowanych cudów na Świętej Górze. Jednak z pewnością należy sądzić, że cuda wydarzały się tu już znacznie wcześniej, ponieważ świadectwo Andrzeja Bąka mówi, że to miejsce jest już od dawna sławne z cudów.

*

Matka Najświętsza od wieków zaszczyca Świętą Górę swoimi cudownym śladami. Cuda są nadprzyrodzonymi znakami Jej wstawienniczej roli w dziele zbawiania, ale także pozostają dla każdego nawiedzającego to niezwykłe miejsce drogowskazem prowadzącym do odkrywania w swoim życiu śladów obecności Boga.

 

 

 


 

 

Wskrzeszony błogosławiony

Cudownego uzdrowienia, czy nawet wskrzeszenia, dokonanego za wstawiennictwem Matki Bożej Świętogórskiej, doświadczył również Edmund Bojanowski (1814–1871), obecnie błogosławiony. Urodził się on 14 listopada 1814 r. w Grabonogu, małej wiosce oddalonej o kilka kilometrów od Gostynia. Był dzieckiem dość wątłego zdrowia, a kiedy mając 4 lata poważnie zachorował, lekarze nie dawali mu nadziei na przeżycie. Jego matka oddawała jednak małego Edmunda w swojej modlitwie w opiekę Róży Duchownej ze Świętej Góry i została wysłuchana. Kiedy bowiem któregoś wieczoru dziecko nie dawało już znaków życia, ona raz jeszcze klęknęła do tym gorętszej modlitwy, prosząc o jego wskrzeszenie. Wróciwszy do pokoju, zastała dziecko radosne, jakby obudzone ze snu. Wdzięczna Najświętszej Panience za ten cud ofiarowała dla Jej sanktuarium srebrne wotum w kształcie Oka Opatrzności. Wielokrotnie opowiadała też później Edmundowi o tym wydarzeniu, które opisał on także w świętogórskich kronikach. Nie dziwi więc jego wielkie nabożeństwo do Matki Bożej, którym odznaczał się przez całe życie. Jakąś formą spłacenia Maryi długu wdzięczności było nadanie przez niego największemu dziełu swego życia, Zgromadzeniu Sióstr Służebniczek Niepokalanego Poczęcia NMP, maryjnej nazwy i duchowości. W 1948 r. siostry, których szczególnym charyzmatem jest opieka nad dziećmi i chorymi, doprowadziły do rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego swojego założyciela. Zakończyła go beatyfikacja Edmunda Bojanowskiego dokonana przez Jana Pawła II 13 czerwca 1999 r. w Warszawie. Jego wspomnienie liturgiczne obchodzimy 7 sierpnia.

BT

 

 

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki